Cracovia od lat występuje na poziomie Ekstraklasy. Zna smak salonów bardzo dobrze, a kilka razy potrafiła nawet utrzeć nosa największym w Polsce, powiększając swoją skromną gablotę. Wydawać by się mogło, że taki klub, szczególnie że przez lata zasilany pieniędzmi przez śp. Janusza Filipiaka, nie ma prawa spaść z ligi. Bo zawsze są słabsi, a same „Pasy” nigdy tak słabe nie będą. Z drugiej strony nie tak dawno inny zespół z Krakowa udowodnił, że nigdy nie można niczego wykluczać, nawet jeśli logika mówi inaczej. Ale wiecie – po tym, co zobaczyłem w Turcji, rozum podpowiada tylko jedno…
Nie ma bata, że ta ekipa w tym roku mogłaby pożegnać się z Ekstraklasą.
Cracovia w dobrych humorach kończy zgrupowanie w Turcji
Cracovia w całkiem przekonujący sposób wygrała 2:0 z Zorią Ługańsk i zapewne w tej chwili szykujecie klawiatury, żeby napisać „to przecież tylko sparing”. A ja wtedy odpowiem: owszem, ale nie samymi bramkami człowiek żyje, tym bardziej gdy może obejrzeć mecz z wysokości boiska. Horyzonty się poszerzają, kiedy widać, ile drużyna Jacka Zielińskiego ma czystej jakości piłkarskiej na tle Warty, Korony, Ruchu, ŁKS-u, Puszczy czy Stali Mielec. To nie ta liga, jeśli chodzi o relację względem możliwości a oczekiwań.
Dzisiejszy sparing pokazał, że jeśli wszyscy najważniejsi piłkarze są zdrowi (w tej chwili Kamil Glik leczy kontuzję i może nie wyrobić się na start rundy), jedynym problemem Cracovii może być nieskuteczność Patryka Makucha i Benjamina Kallmana. Czyli napastników, którzy mimo marnowanych okazji w Ekstraklasie i tak potrafią zrobić sensowne liczby. Reszta się zgadza tak jak forma Michała Rakoczego, który w Turcji błyszczy (dziś bardzo ładny gol po solowej akcji) i daje sygnały, że runda wiosenna powinna być jego ostatnią w Polsce.
17-letni Filip Rózga musi być pod specjalną ochroną
Ale to nie jedyny pozytywny akcent dla kibiców Cracovii z tego meczu. Zwycięstwo po solidnej grze drużyny zwycięstwem, Rakoczy Rakoczym, Makuch Makuchem. Na ich tle nie sposób nie zwrócić uwagi na 17-latka, który jeszcze jakiś czas temu został rozjechany w środowisku piłkarskim za udział w aferze alkoholowej na zgrupowaniu reprezentacji młodzieżowej. A dzisiaj, nie po raz pierwszy i na pewno nie ostatni, powyjaśniał kilku delikwentów, którzy chcieli zabrać mu piłkę. Wszedł na ostatnie kilkadziesiąt minut i pokazał, że jeśli szukać żywego brylantu, to właśnie w tej części Krakowa. Pod adresem Filipa Rózgi.
Styl i szybkość prowadzenia piłki tego chłopaka naprawdę imponuje. Nie chcemy szaleć z porównaniami, ale idziemy o zakład, że młody naoglądał się kiedyś Leo Messiego na Youtube. W meczu z Zorią raz ośmieszył jednego obrońcę ładną przekładką przy linii bocznej, a innym razem przebiegł z piłką przez pół boiska, minął kilku rywali jak tyczki i wywalczył rzut wolny przed polem karnym. I raz, że Zoria Ługańsk to nie ogóry, dwa – zmiana ze Sturmem Graz w poprzednim sparingu pokazało to samo. Strachu przed seniorami tam nie ma. „Biorę piłę i jadę”.
Da się usłyszeć, że Filip Rózga to ułożony chłopak, więc może te chwilowe zachwyty nad jego talentem za kilka lat nie wylądują obok legend o smoku wawelskim. Oczywiście, że po drodze wiele złego może się wydarzyć, a w dodatku chłopak ma już małą skazę na wizerunku. Ale prowadzony przez Jacka Zielińskiego, który naprawdę lubi młodzież i daje mu szanse z ławki w Ekstraklasie, mimo niełatwej sytuacji w tabeli, Rózga może wyjść na ludzi. I przy okazji będąc przedstawicielem rocznika 2006, zapracować na reputację akademii „Pasów”.
A jeśli przy takim potencjale, jaki widać dosłownie w każdym dotknięciu piłki, nie zostanie zajebistym zawodnikiem i będzie mu bliżej do przypadku np. Mariusza Fornalczyka – cóż, wtedy będziemy wiedzieć, że coś poszło bardzo nie tak.
I to samo powiemy, kiedy Cracovia spadnie z ligi. Ale, moim zdaniem, bez plagi kontuzji i po cennym wzmocnieniu w postaci Patryka Sokołowskiego, to się nie wydarzy. Z klubu płyną informacje, że jesienią drużyna straciła pewność siebie na skutek rosnącej fali słabszych wyników, ale reset na zimowym zgrupowaniu powinien rozwiązać ten problem.
WIĘCEJ MATERIAŁÓW ZE ZGRUPOWANIA W TURCJI:
- “Twoje nazwisko brzmi znajomo!”, czyli polskie ślady na zimowym obozie w Turcji
- Sztylka: Moje zwolnienie ze Śląska? Zero klasy i profesjonalizmu [WYWIAD]
- Kapuadi: Chcieli mnie złamać, ale nie złamali. Profesjonalizm mam w DNA [WYWIAD]
- Miłość do Szymańskiego i barwy Stambułu. Z wizytą na Basaksehir – Fenerbahce [REPORTAŻ]
Fot. Newspix