Gdy Legia Warszawa odbudowywała się po katastrofalnej jesieni 2021 roku, jej bramkarz Cezary Miszta regularnie jeździł do dziecięcego szpitala onkologicznego, żeby w walce z nowotworem wspierać Aleksa, ośmioletniego kibic stołecznego klubu.
22-letni Miszta opowiedział w „Przeglądzie Sportowym”, że o historii chłopca – siostrzeńca przyjaciółki jego mamy – usłyszał od swoich rodziców.
– Pomyślałem sobie: „Kurde, co mi szkodzi poświęcić jeden wieczór i pojechać do niego”. Nie byłem świadomy, jak to wygląda, dobił mnie widok dzieci z nowotworami. W oczekiwaniu na to, aż pielęgniarka przygotuje miejsce do spotkania, myślałem o tym, co przed chwilą zobaczyłem. Idziesz korytarzem na oddziale, po jednej stronie widzisz małą łysą głowę, inne dziecko podłączone jest do kroplówki, kolejnemu z nosa wystają rurki. Gdzieś w tle słyszysz respirator. Starałem się odwiedzać Aleksa co dwa-trzy tygodnie. Jego mama mówiła, że po moich wizytach dużo lepiej się czuje, jest radosny. Zaczęło mi bardzo na nim zależeć, chciałem mu pomóc. Szczerze? W tamtym momencie w sumie wszystko inne miałem gdzieś – mówi Miszta w „PS”.
Bramkarz Legii ogolił się dla chłopca na łyso. Chciał dodać tym gestem otuchy dziecku, któremu włosy zaczęły wypadać po sesjach chemioterapii. Po czasie Aleks wyzdrowiał.
– Z domu wychodzi, normalnie gra w piłkę, biega, skacze. Odwiedziłem go w mieszkaniu, pograliśmy w piłkę. Jego mama się śmieje, że Aleks gdzie nie pójdzie, to opowiada wszystkim, że wyzdrowiał dzięki Czarkowi i Legii. Jest dobrze – zrelacjonował Miszta w „Przeglądzie Sportowym”.
Czytaj więcej o Legii:
- Raport z Turcji: Morishita daje nadzieję, Dias budzi niepokój
- Dom bez odkurzacza. Ile Legia traci na odejściu Slisza?
Fot. 400mm.pl