Według „The Athletic” kilka źródeł potwierdziło wybór dokładnej lokalizacji powiększonych Klubowych Mistrzostw Świata 2025. Już wcześniej wiadomo było, że imprezę zorganizują Stany Zjednoczone. W ostatnich dniach podjęta została decyzja o organizacji meczów na Wschodnim Wybrzeżu USA. Jest to decyzja bardzo korzystna dla polskich widzów – ze względu na różnicę czasową mecze odbywać się będą w dość dogodnych dla nas porach.
Kibice w Ameryce Północnej w najbliższych latach będą mieli prawdziwe żniwa futbolowe: odbędzie się tam Złoty Puchar CONCACAF 2025, Klubowe Mistrzostwa Świata 2025, a także Copa America 2024, i Mundial 2026 (do tego Igrzyska Olimpijskie 2028 oraz być może Mistrzostwa Świata Kobiet 2027). Niestety, terminy dwóch pierwszych wydarzeń prawdopodobnie będą się na siebie nakładać na przełomie czerwca i lipca 2025 roku. I właśnie ze względu na konflikt terminarzy konieczne jest ich rozdzielenie geograficzne.
Klubowe Mistrzostwa Świata 2025. Dobre godziny meczów dla Europy
Mistrzostwa strefy Ameryki Północnej, Środkowej i Karaibów odbędą się najprawdopodobniej na Zachodnim Wybrzeżu USA, za to turniej o klubowe mistrzostwo świata odbędzie się nad Atlantykiem. Jedynym wyjątkiem mogą tu być mecze Seattle Sounders, który jest obecnie jedynym klubem z kraju gospodarzy, który zapewnił sobie grę w KMŚ 2025. Ich siedziba mieści się na zachodnim krańcu Stanów i wg „The Athletic”, mogą zagrać co najmniej jeden mecz u siebie.
Transmisje telewizyjne z KMŚ, które będą znacznie ciekawsze dla europejskiego widza, odbędą się zatem w mniej niekorzystnych porach dnia – różnica czasu między Warszawą a Wschodnim Wybrzeżem USA to 6 godzin. Różnica czasu w stosunku do Kalifornii, czy Seattle (gdzie pewnie odbędzie się znaczna część meczów CONCACAF) to 9 godzin. Można mieć nadzieję, że mecze europejskich (ale także afrykańskich i wschodnioazjatyckich) klubów będą ustalane we wczesnych godzinach popołudniowych, by trafić na prime time w ojczystych krajach ich uczestników.
Oba turnieje rozgrywane w 2025 roku w USA dotkną zasadnicze zmiany związane z listą uczestników. W przypadku turnieju o Mistrzostwo CONCACAF są to zmiany na gorsze: mają do niego zostać zaproszone zespoły z Europy i Afryki! W zeszłym roku „Marca” podała, że może chodzić o Francję, Hiszpanię, Anglię, Holandię, Nigerię czy Senegal. Turniej ma być próbą generalną przed mundialem 2026. Jeżeli rzeczywiście zagrają tam europejskie reprezentacje, z pewnością ich lista będzie dostosowana do składu Klubowych Mistrzostw Świata – reprezentacja Anglii straci na atrakcyjności bez graczy Manchesteru City i Chelsea, grających w tym czasie po drugiej stronie kontynentu swoje mecze klubowe.
Ostatni wielki turniej Messiego i Ronaldo?
W przypadku Klubowych Mistrzostw Świata zmiany są znacznie ciekawsze, niż się początkowo wydawało. Oczywiście powiększenie turnieju do aż 32 uczestników pozostaje mocno kontrowersyjne, jednak FIFA zdecydowała, że o zakwalifikowaniu do turnieju zdecydują wyłącznie kryteria sportowe. Zagrają na nim wyłącznie kluby – zwycięzcy Ligi Mistrzów każdego kontynentu z ostatnich czterech lat oraz kluby, które w tym okresie zdobyły w niej najwięcej punktów. Każdy kontynent otrzymał do dyspozycji po cztery miejsca, przy czym Ameryka Południowa ma ich sześć, Europa – dwanaście, a Oceania – jedno.
Występ na KMŚ zapewniły już sobie: Chelsea, Real, City, Bayern, PSG, Inter, Porto i Benfica, a także: Palmeiras, Flamengo i Fluminense, Al-Hilal, Urawa Red Diamonds, egipskie Al-Ahly, Wydad Casablanca, Monterrey, León, Seattle i Auckland City.
Z mojej analizy wynika, że najpoważniejszymi kandydatami do uzupełnienia tej listy są na dziś: Borussia Dortmund, Atletico Madryt, Napoli i Salzburg oraz Al-Nassr, koreańskie Jeonbuk, południowoafrykańskie Mamelodi, Esperance Tunis, América z Meksyku, Boca Juniors, River Plate oraz Olimpia Asuncion.
Bez żadnych wątpliwości będzie to najsilniej obsadzony klubowy turniej w historii. Patrząc na obecne składy, zagrałoby na nim ośmiu czołowych graczy ostatniego plebiscytu „The Best FIFA Football Awards 2023”. Wyjątkiem byłby… jego zwycięzcą. Tu jednak rozwiązanie jest bardzo proste – ostatnie miejsce w Klubowych Mistrzostwach Świata 2025 trafi do jednego z klubów z miast-gospodarzy. Biorąc pod uwagę decyzję o lokalizacji turnieju na Wschodnim Wybrzeżu, trudno wyobrazić sobie, by nie trafiło ono do Interu Miami. Zwłaszcza jeżeli wciąż będzie tam grał Leo Messi, szczególnie że jego kontrakt obowiązuje do 2025 roku.
Haaland, Bellingham, Mbappe, Kane, Osimhen, Messi, Ronaldo – wszyscy razem ostatni raz spotkają się na jednym turnieju? To może być już niemożliwe nawet na mundialu 2026.
WIĘCEJ O ZAGRANICZNEJ PIŁCE:
- Czwarta piramida. Za co Egipcjanie kochają Mohameda Salaha?
- Nieobliczalny na boisku i poza nim. Wszystkie wybryki Victora Osimhena
Fot. Newspix