Kamil Jóźwiak był jednym z najdzielniejszych żołnierzy Paulo Sousy i podstawowym piłkarzem reprezentacji. Ostatni mecz portugalskiego szkoleniowca był też ostatnim meczem zawodnika Charlotte FC w biało-czerwonych barwach. Aż trzech kolejnych trenerów kadry narodowej nie skorzystało z jego usług. – Powrót do kadry to jeden z moich celów na ten rok – zapowiada skrzydłowy z MLS.
Michniewicz powołał go na zgrupowanie przed mistrzostwami świata w Katarze, ale nie wpuścił na boisko nawet na minutę. Santos? – Z tego, co wiem, miałem duże szanse, żeby dostać powołanie na jedno ze zgrupowań za Santosa. Niestety, wykluczyła mnie kontuzja – opowiada piłkarz wychowany w Lechu Poznań.
– Ostatnie zgrupowanie? Nie liczyłem na powołanie, mimo że miałem fajny moment. Mieliśmy trzy tygodnie przerwy pomiędzy zakończeniem ligi a meczem reprezentacji. Wiedziałem, że Świder pojedzie, bo jest pewniakiem. A nowi goście… No, ja tak dawno nie byłem na kadrze, że czułbym się jak nowy!
– Chciałbym wrócić do reprezentacji. Nie chcę, żeby teraz robiono z tego nagłówki, ale to jest jeden z moich celów na ten rok. Zagrałem trochę spotkań w reprezentacji. Wiem, że mogę dać jej jeszcze więcej. Kończyłem zgrupowanie z bramką i asystą na Andorze, potem z Węgrami dałem dobrą zmianę za Casha… To były moje ostatnie mecze. Notowałem liczby. Trzy bramki i pięć asyst w 21 spotkaniach to dobry bilans – opowiada Jóźwiak w rozmowie z Jakubem Białkiem.
CZYTAJ WIĘCEJ O KADRZE:
- Lewandowski zmęczył Polaków. Co stoi za taką stratą wizerunkową kapitana reprezentacji?
- Wachowski: Wciąż wierzę, że Narodowe Centrum Szkolenia zostanie wybudowane [ROZMOWA]
- 2023. Rok upadku mitu Krystiana Bielika
Fot. FotoPyK