Wiedzieliście o tym, że kilka lat temu w Gironie występował Polak, Marcel Lizak? Bramkarz z Dolnego Śląska w rozmowie z “TVP Sport” opowiedział o swoim pobycie w klubie, który dziś jest sensacją La Liga.
Lizak do Girony trafił w 2016 roku z Cristo Atlético. – Był to jeszcze nieznany klub, nie mówiło się o ingerencji City Football Group. Gdy złożyli mi propozycję, powiedzieli mi, że będę grał Peraladzie – czyli klubie filialnym, grającym w czwartej lidze. Byłem trochę sceptyczny, bo chciałem iść do Girony, a nie jakiejś jej filii. Przyjąłem ofertę, ale musiałem zrobić krok w tył, z trzeciej ligi do czwartej. Nie byłem pewny tego, czy podejmuję dobrą decyzję. Ale okazała się ona jedną z lepszych – Peralada zmieniła nazwę na Girona B i szybko zacząłem trenować z pierwszą drużyną. Tylko w weekendy grałem w rezerwach – tłumaczy zawodnik.
Dziś Girona FC zachwyca swoją grą fanów hiszpańskiego futbolu, w tym sezonie zdołała pokonać m.in. FC Barcelonę i Atletico Madryt, a tymczasem jeszcze kilka lat temu nie miała nawet… stałego boiska treningowego.
– Gdy tam trafiłem, nie mieliśmy nawet stałego boiska treningowego. Jedyny obiekt był obok stadionu – jakiś czas temu został on przekształcony w… parking. Gdy nie mogliśmy trenować na głównym stadionie, jeździliśmy po innych stadionach. Klub wypożyczał obiekty, na które musieliśmy codziennie jeździć 30 kilometrów na treningi własnymi autami. Nie było wspólnych posiłków. Stroje były w porządku, ale też nie mogliśmy wybierać wszystkiego, co chcieliśmy oraz ile chcieliśmy. Mieliśmy jednak dobrą kadrę. Pamiętam, że na początku nie do końca się spodobałem trenerom pierwszej drużyny… – wspomina golkiper.
Dlaczego Marcel Lizak nie zrobił dobrego pierwszego wrażenia na trenerach zespołu z Katalonii?
– Po prostu byłem surowy. Nie chodziło o samo bronienie. Musiałem wejść na wyższy poziom techniczny i taktyczny oraz lepiej zachowywać się w bramce. Może też na początku trochę byłem zdenerwowany. Ale później już wchodziłem coraz bardziej do drużyny i zostałem w niej na stałe. Złapałem dobry kontakt z zawodnikami. Już wtedy było kilku graczy wypożyczonych z Manchesteru City, na przykład Pablo Maffeo i Angelino. Ale trenowałem też z piłkarzami, którzy później trafili do Polski, jak Juan Camara i Marc Carbo. Po awansie do La Ligi sporo zawodników odeszło i już nie wróciło na wysoki poziom. Był to jednak historyczny moment. Śmiałem się później z tego, że przez trzy i pół roku w Gironie przeżyłem wszystko. Historyczny awans, historyczne utrzymanie i historyczny pierwszy spadek – odpowiada.
27-latek po odejściu z Girony występował w rezerwach Espanyolu, a następnie trafił do Portugalii. Od lipca zeszłego roku nie ma klubu. Jego karierę poważnie wyhamowały liczne urazy.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- ROZMOWA Z JAROSŁAWEM KLIMKIEM ZE STALI MIELEC
- KENIJCZYK PIERWSZYM ZIMOWYM TRANSFEREM RAKOWA
- WYJEŻDŻAJĄCY Z EKSTRAKLASY CORAZ CHĘTNIEJ PATRZĄ NA LIGI POŚREDNIE
Fot. Newspix