Reklama

Życzeniowa reforma na horyzoncie

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

03 stycznia 2024, 17:24 • 6 min czytania 13 komentarzy

Sezon bez reformy w Ekstraklasie jest sezonem straconym. Nasze kluby do spółki z władzami PZPN są bliskie podjęcia decyzji o wygaszeniu przepisu o młodzieżowcu. To samo grono chce jednocześnie zreformować Pro Junior System. Zasada ma być następująca: im młodszy piłkarz na boisku, tym więcej pieniędzy do podniesienia. Stawiając na 16-latka zarobisz więcej, niż stawiając na 20-latka. Władze polskiej piłki chcą w ten sposób „szukać swoich Bellinghamów”. To cytat z jednego z działaczy. Życzeniowy. Jak cała ta reforma.

Życzeniowa reforma na horyzoncie

Stawianie na młodzież stymulowane jest obecnie metodą kija i marchewki. Kij: jeśli piłkarze U-21 nie rozegrają w danym klubie trzech tysięcy minut w sezonie, ten musi zapłacić karę, która może wynieść nawet trzy miliony złotych. Marchewka: młodzieżowcy i wychowankowie punktują w PJS, co sprawia, że kluby najchętniej stawiające na młodzież zgarniają na koniec sezonu nagrody. Posyłając do boju młodych, z jednej strony unikasz kary, z drugiej zwiększasz swoje szanse na dodatkowe profity.

Pro Junior System różni się tym, że rozróżnia młodzieżowców i wychowanków. Za stawianie na tych drugich zgarnia się dwa razy więcej punktów. To forma nagrody dla klubów, które same chcą szkolić juniorów, a nie tylko zgarniać ich z rynku. Status młodzieżowca w PJS zaczyna się od 2003 roku. Status młodzieżowca w przepisie o młodzieżowcu dla Ekstraklasy zaczyna się od 2002 roku.

Tak wygląda to dziś.

W tekście Macieja Wąsowskiego czytamy o zmianach, jakie już wkrótce mogą czekać polską piłkę. To w zasadzie pewne, że przepis o młodzieżowcu zostanie zniesiony. Tylko dwa kluby Ekstraklasy (Lech i Puszcza) poparły utrzymanie obecnej regulacji, a to kluby są tu z jakiegoś powodu sędzią w swojej sprawie (nie do końca zdecydowana była też w swoim stanowisku Cracovia). W zamian ma za to zostać dopompowany Pro Junior System. Obecnie kluby Ekstraklasy rozdzielają pomiędzy siebie nagrody w kwocie dziesięciu milionów złotych. Podział wygląda następująco:

Reklama
  • 1. miejsce – 3,25 mln zł
  • 2. miejsce – 2,25 mln zł
  • 3. miejsce – 1,75 mln zł
  • 4. miejsce – 1,25 mln zł
  • 5. miejsce – 0,75 mln zł
  • 6. miejsce – 0,50 mln zł
  • 7. miejsce – 0,25 mln zł

Od przyszłego sezonu mają zmienić się dwie rzeczy.

Pierwsza: pula nagród ma zostać dwukrotnie zwiększona (maksymalnie dwadzieścia milionów do podziału).

Druga: im młodszy piłkarz, tym lepiej będzie punktował w PJS.

Nie ma jeszcze przecieków, jak mogłaby wyglądać konkretna punktacja. Załóżmy roboczo następujący model:

  • 20-latek: punkty x1 (90 minut = 90 pkt)
  • 19-latek: punkty x1,5 (90 minut = 135 pkt)
  • 18-latek: punty x2 (90 minut = 180 pkt)
  • 17-latek: punkty x2,5 (90 minut = 225 pkt)
  • 16-latek: punkty x3 (90 minut = 270 pkt )

Jakkolwiek będą wyglądać proporcje podziału punktów, nie ma to na dziś większego znaczenia. Chodzi o samo założenie. A to mówi jasno: bardziej opłaca się stawiać na 16-latków niż na 20-latków. Kto stawia na 16-latków, zwiększa swoje szanse na podniesienie pieniędzy z Pro Junior System. Naprawdę dużych pieniędzy. Takie rozwiązanie – choć szlachetne w swojej idei – może przynieść polskiej piłce więcej szkód niż korzyści. Dlaczego?

Zwycięzca PJS zgarnia obecnie 3,25 milionów złotych. Po ponad dwukrotnym zwiększeniu puli, nagrodą główną może być, powiedzmy, 7 milionów złotych. To w wielu przypadkach więcej niż jedna czwarta przychodów całego klubu. Porównajmy na bazie danych Grant Thornton za sezon 22/23:

Reklama

7 mln stanowi…

  • 35% przychodów Warty Poznań (7 mln do 19,83 mln)
  • 32% przychodów Korony Kielce (7 mln do 22,13 mln)
  • 29% przychodów Stali Mielec (7 mln do 24,03 mln)
  • 24% przychodów Piasta Gliwice (7 mln do 29,35 mln)
  • 16% przychodów Jagiellonii Białystok (7 mln do 44,85 mln)

Innymi słowy – pieniądze z PJS mogą dla wielu przestać być motywacją do stawiania na młodzież, a stać się celem samym w sobie. Pisząc wprost: na słabym 16-latku wprowadzanym bez głowy można będzie zarobić więcej niż na dobrym 16-latku wprowadzanym spokojnie i harmonijnie. Sprzedaż przykładowego Łakomego za 1,4 miliona euro do Young Boys Berno to dla Zagłębia cały projekt rozpisany na kilka lat. Tyle samo klub będzie mógł zarobić w rok, stawiając na KOGOKOLWIEK, byle ten miał szesnaście lat. Los piłkarza wyląduje na drugim miejscu. 16-latkowie mogą służyć do szybkiego i łatwego zarobku. 

Oczywiście – nie będzie można przeszarżować, bo słabsi piłkarze to też większe ryzyko końcowego spadku, ale przy tak dużych pieniądzach pokusa będzie naprawdę spora. Prawie połowa ligi (osiem zespołów na osiemnaście: Ruch, Warta, Puszcza, Warta, Stal, Korona, Raków, Śląsk) jeszcze NIGDY nie sprzedała wychowanka za więcej niż siedem milionów złotych. Ruchowi zdarzył się Stępiński, Rakowowi Piątkowski, a Śląskowi Płacheta czy Praszelik, ale to nie wychowankowie (a ci punktują w PJS najlepiej). Jeśli do podniesienia będzie siedem milionów, polskie kluby będą mogły wystawić kogokolwiek, kto ma szesnaście lat, a ten zarobi na siebie tak, jak te największe polskie talenty – wychuchane, wydmuchane, szkolone na drogich obiektach pod kątem renomowanych trenerów. To może prowadzić do wielu wypaczeń.

Piłkarze powinni rozwijać się harmonijnie. Początkowo dostawać mniejsze szanse, potem większe, następnie stawać się podstawowymi graczami. Przy nowych zasadach możemy obejrzeć wysyp nowych 16-latków, którzy są efemerydami – szybko dostają bardzo duży wymiar czasowy, po sezonie zastępowani są przez piłkarza z młodszego rocznika i trafiają do rezerwy, po dwóch latach są już bezużyteczni. To nie ma zbyt wiele wspólnego z harmonijnym rozwojem. Najbardziej przechlapane w polskiej piłce ma dziś ten rocznik, któremu właśnie wygasa status młodzieżowca. Jeszcze chwilę temu grał, a teraz mało kto go chce. To brutalna weryfikacja. W świetle nowych zasad znacznie mniej szans dostaną 19- czy 20-latkowie, których system będzie już uważał za starych.

Władze naszej piłki chcą „znaleźć polskiego Bellinghama”. To nie tak, że po Polsce rozsiani są polscy Bellinghamowie, którym dziś nikt nie daje szansy. W praktyce w przyszłym sezonie szanse dostaliby piłkarze, którzy są zupełnie nieprzygotowani do gry w Ekstraklasie – czy to fizycznie, czy mentalnie, czy jakościowo. Szkolimy tak, a nie inaczej. Pięknie jest zakładać, że jak polskie kluby zobaczą szansę na wpływy z PJS, to zaczną pompować środki w szkolenie, ale to myślenie życzeniowe. Doskonale znamy przecież te kluby. Do pompowania w szkolenie nie zmotywował ich przepis o młodzieżowcu. Kto szkolił bez przepisu, szkoli też z przepisem. Reszta myśli tylko o tym, jak się prześlizgnąć.

Tak samo będzie i teraz. Większość będzie kierowała się szybkim zarobkiem i pośle do boju niedoszkolonych, niegotowych szesnastolatków. Wielu trenerów wychodzi z założenia, że lepiej niegotowego piłkarza przytrzymać i rozwinąć, niż go spalić. Wielu chłopaków zostanie spalonych, bo zbyt szybka szansa też może przeszkodzić.

Stymulowanie do wprowadzania młodych piłkarzy brzmi naprawdę szlachetnie, ale obecny pomysł ma bardzo dużo wad. Podkreślamy: to dopiero pomysł, który może wcale nie wejść w życie. Chyba dobrze by się stało, bo w rzeczywistości to bezsensowne rozdawnictwo pieniędzy pod płaszczykiem dbania o szkolenie.

Władzom polskiej piłki nieśmiało zasugerujemy: a może by tak nie robić już żadnych reform?

Wytrzymalibyście?

WIĘCEJ O REFORMACH W EKSTRAKLASIE:

Fot. FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
0
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
3
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Ekstraklasa

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
0
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
3
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Komentarze

13 komentarzy

Loading...