Nie milkną echa afery postmundialowej. Oskarżony o napaść seksualną Luis Rubiales aktualnie jest badany przez hiszpański wymiar sprawiedliwości, a w jego sprawie zeznała Jenni Hermoso, domniemana ofiara. Jej zeznania nie stawiają działacza w korzystnym świetle.
Przypomnijmy. W sierpniu kobieca reprezentacja Hiszpanii zwyciężyła mundial organizowany w Australii. Podczas celebracji, piłkarki odbierały z rąk oficjeli kolejnych organów gratulacje. Jednym z nich był Luis Rubiales, prezydent RFEF – nadrzędnemu związkowi piłkarskiemu, odpowiednikowi PZPN.
Swoją radość okazał składając pocałunek na ustach właśnie Jenni Hermoso, jednej z najlepszych piłkarek świata i gwieździe narodowej kadry. Sytuacja nabrała status skandalu. Rubiales został na swoim stanowisku zawieszony, a dziś sprawa dalej toczy się w sądzie. Zawodniczka na gorąco wyrażała mieszane zdanie. Na kilkanaście minut po sytuacji, podczas swojego Instagramowego live’a z boiska stwierdziła, że “jej się to nie spodobało”. Później z kolei stanęła w obronie przełożonego, mówiąc, że to był naturalny gest radości po tak wielkim sukcesie, oraz zwracała uwagę na dobrą relację, jaka łączyła ją i Rubialesa. Ponownie jednak zmieniła zdanie, gdy kilka dni później zawiadomiła prokuraturę o zdarzeniu.
Pozytywna pierwsza reakcja miała wynikać z presji, by wesprzeć kontrowersyjną figurę najważniejszej osoby w hiszpańskiej piłce. Tak twierdzi dziś, gdy po kilku spokojniejszych miesiącach na nowo otrzymała szansę odniesienia się do sprawy. Stało się to za sprawą wezwania do stawienia się w Sądzie Krajowym, gdzie jako świadkini miała zeznawać w sprawie.
Jak donosi “The Guardian”, napastniczka zaprzeczyła linii obrony oskarżonego, wprost mówiąc, że nie było żadnej zgody z jej strony na pocałunek. Podtrzymała także treść sierpniowego doniesienia do prokuratury – Luis Rubiales oraz jego współpracownicy mieli wywierać na domniemanej ofierze (oraz jej rodzinie) nieustanną presję, która miała przymusić reprezentantkę do głoszenia opinii korzystnej dla oskarżonego.
Hiszpańska federacja początkowo wsparła swojego lidera. Później jednak nastąpił wyraźny zwrot, bo najwyższy hiszpański związek przeprosił za sierpniowe wydarzenia, krytykując czyny prezydenta. Pomimo głosów domagających się jego głowy, wciąż oficjalnie pozostaje na stanowisku najważniejszej osoby iberyjskiego futbolu.
WIĘCEJ O HISZPANII:
- Roque zbawicielem Barcelony? Gdzie Rzym, a gdzie Krym…
- Absurdalny uraz Ilkaya Gundogana
- Hiszpanie chcieli rewolucji, a strzelają sobie w stopę. Dlaczego upublicznianie rozmów z VAR-em to zły pomysł?
fot. Newspix