Mężczyzn poznaje się po tym jak kończą, a nie zaczynają. W przypadku trenera Macieja Skorży i jego japońskiej przygody to przysłowie potwierdzenia nie znajduje. Bo trener Skorża w Japonii zasłużył na pomnik. W maju z Urawą Red Diamonds sięgnął po triumf w Azjatyckiej Lidze Mistrzów. Tym samym zakwalifikował się na Klubowe Mistrzostwa Świata. Turniej w Arabii już tak udany dla jego podopiecznych nie był: zakończył imprezę na 4. miejscu i tym samym pożegnał się z kibicami Urawy. I co z tego? Jakby zajął 3. miejsce, nie oznaczałoby przecież, że jest lepszym trenerem.
Najpierw w półfinale jego drużyna przepadła z Manchesterem City. Więcej tłumaczyć nie trzeba. Starcie z najlepszą obecnie ekipą na świecie – rozumiemy. „Obywatele” gładko rozprawili się z drużyną Skorży wbijając jej trzy gole, nie tracąc żadnego. Guardiola zrewanżował się za pamiętny (tylko dla Polaków) mecz III rundy eliminacji LM w 2008 roku; oczywiście wygrana miała gorzki smak, bo prowadzona przez Skorżę Wisła Kraków odpadła w dwumeczu (1:4).
Dzisiejszy mecz Urawy z egipskim Al Ahly miało dla 51-letniego szkoleniowca wyjątkowy smak. Ostatni rozdział w jego japońskiej przygodzie i możliwość sięgnięcia po brązowy medal – tak wyglądał plan Skorży na pożegnanie się z tym klubem.
Niestety, ta sztuka mu się nie udała. Urawa przegrała 2:4, bo… miała sabotażystów w swoim składzie.
Całkiem poważnie – rozumiemy wiele rzeczy: jak przygotowanie fizyczne, plan na mecz, taktykę, doświadczenie na najwyższym poziomie… dziś jednak żaden z tych elementów nie był czynnikiem decydującym. Był to mecz do bólu wyrównany, w którym wygrać mogły obie strony. W swoich szeregach Skorża miał jednak trzech agentów, którym najwidoczniej wygrać się po prostu nie chciało. Być może myślą o transferze do najlepszej ekipy Afryki. Być może, tego się nie dowiemy.
Sabotażysta 1 – Shusaku Nishikawa
Bramkarz. 37 lat. Poznajcie go. Wydaje się sympatyczny, emanuje doświadczeniem, w końcu blisko 40 wiosen na karku. Z pewnością drugie tyle potrzebne byłoby, by nauczył się jak trzeba się ustawić. Przy golu na 0:1 zawinił na całej linii. Wypluł piłkę po uderzeniu z dystansu Mohameda Hany’ego, ta poszybowała w górę i dobił ją z najbliższych metrów Yasser Ibrahim.
Przy bramce na 2:4 fatalnie się ustawił i dał sobie strzelić gola z wolnego. Trochę go możemy rozgrzeszyć za obronę rzutu karnego. Z drugiej jednak strony, po prostu jedenastkę skiepścił Ali Maaloul. Ten sam Maaloul strzelił zresztą z wolnego, więc w ich bezpośrednim starciu było 1:1.
Sabotażysta 2 – Hiroki Sakai
Prawy obrońca. 33 lata. Kapitan. Cztery lata w Hannoverze, pięć w Marsylii. Wydawałoby się, że kto jak kto, ale temu facetowi nie jest obca gra na najwyższym poziomie i to jeden z filarów w drużynie Skorży.
Zerknijmy na bramkę na 0:2 – jego strata powoduje, że jeden z rywali zagrywa w pole karne do Percy’ego Tau i reprezentantowi RPA zostało tylko zapytać bramkarza, w który róg strzelać. Nie zapytał, po prostu strzelił.
Sabotażysta 3 – Yoshio Koizumi
Pomocnik. 27 lat. Ktoś powie, że nie chciał, że niechcący. Że nic się wielkiego nie stało. My powiemy wprost: po jego „próbie interwencji” padła bramka, która ostatecznie została oczywiście uznana jako trafienie samobójcze. Ot takie, drewno we własnym polu karnym.
Pięć minut po bramce opuścił murawę. Złościli powiedzieliby, że jeden z lepszych ruchów trenera Skorży w tym meczu. My tacy nie jesteśmy.
***
Oczywiście nie można tylko wytykać błędów Urawy, podopieczni Skorży momentami grali obiecująco. Potrafili w końcu z rezultatu 0:2 wrócić na 2:2. Bramki strzelili Jose Kante i Alexander Scholz. To jednak było za mało. Końcówka należała do formalnych gości z Egiptu.
Całkiem słusznie jednak przyznamy: wygrała lepsza drużyna.
Inny, całkiem słuszny wniosek, nie wynikający absolutnie z przesadzonego patriotyzmu: pan trener Maciej Skorża wykonał w Japonii naprawdę świetną robotę i jakieś czwarte miejsce w KMŚ tego nie zmieni.
59 meczów na ławce, wygrana w Azjatyckiej Lidze Mistrzów, zajęcie 4. lokaty w japońskiej lidze (najlepsze Urawy od 7 lat), tylko punkt do strefy pucharowej, finał pucharu ligi. Brawa. Całkiem poważnie, dobra robota!
Urawa Red Diamonds – Al Ahly 2:4 (1:2)
Kante 43′, Scholz 54′ – Yasser 19′, Tau 25′, Koizumi (sam.) 60′, Maaloul 90+8′.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Źle, gorzej, najgorzej, Lato
- Czy wynik zawsze jest sprawiedliwy? Współczynnik szczęścia, strategia, Śląsk i xG
- Akademia Pana Cezarego
Fot. Newspix