Reklama

Trzęsienie ziemi w Sandecji

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

15 grudnia 2023, 12:50 • 3 min czytania 7 komentarzy

Zdegradowanie prezesa. Odejście dyrektora sportowego, dyrektora skautingu i asystenta trenera. Próba kolejnej zmiany stadionu na mecze ligowe. Dzieje się w Sandecji Nowy Sącz. Miasto próbuje wstrząsnąć klubem, który zmierza w przepaść.

Trzęsienie ziemi w Sandecji

Tylko w 2023 roku rada miasta Nowego Sącza przekazała na funkcjonowanie lokalnego klubu dziesięć milionów złotych. Na co się to przełożyło? Na spadek z I ligi z ostatniego miejsca i przedostatnią pozycję po rundzie jesiennej II ligi. „Sączersi” wygrali w tym roku jedynie siedem spotkań. Mimo ogromnego finansowania z ratusza, nie są w stanie konkurować z innymi na poziomie centralnym, nawet jeśli jej rywale mogą pochwalić się znacznie mniejszym wsparciem. 

Trzy tygodnie temu opisywaliśmy wszelkie patologie wokół Sandecji w opasłym reportażu „Sandecja. Spalarnia pieniędzy z Nowego Sącza”.Myślę, że czeka nas w najbliższym czasie poważna rozmowa z zarządem – zapowiadał w nim Artur Bochenek, wiceprezydent Nowego Sącza. Jak widać, do rozmów doszło.

Miłosz Jańczyk przestanie pełnić swoją funkcję, mimo to dalej pozostanie w klubie (wciąż będzie członkiem zarządu, został zdegradowany do roli wiceprezesa). Jego urząd zajmie Tomasz Bałdys, który pracował przez kilkanaście lat w Cracovii, ostatnio głównie przy sekcji hokeja. Działacz będzie łączył w klubie z Nowego Sącza funkcję prezesa i dyrektora sportowego.

Wiceprezydent Bochenek wyjaśnia nam powody tej zmiany: – Kiedy rozmawialiśmy przy okazji pana artykułu, zastanawialiśmy się już wtedy nad sposobem funkcjonowania klubu i zarządzania nim. Stwierdziliśmy teraz, że potrzebna jest ożywcza krew, czyli osoba z zewnątrz, która spojrzy na panujące problemy trochę innym okiem i która nabyła już doświadczenie. Klub wymaga ściśnięcia finansowego, nie tylko wśród administracji, ale też wśród zawodników. Wymaga prezesowskiego ogarnięcia drużyny. W związku z tym, że oddolnie posypał się również pion sportowy w klubie, sytuacja wymagała szybkich i drastycznych zmian.  

Reklama

W mieście są przekonani, że to ostatni dzwonek, żeby jeszcze uratować drugą ligę. W zasadzie nie da się znaleźć płaszczyzny, na której klub działa tak, jak należy. To wielce niekorzystna informacja dla obozu władzy przed nadchodzącymi wyborami samorządowymi. Jak słyszymy, ciśnienie związane ze zbliżającą się wielkimi krokami kampanią wyborczą było nie bez znaczenia przy podjęciu takiego kroku.

Kilka dni wcześniej z klubu odeszły dwie najważniejsze postacie pionu sportowego, czyli dyrektor sportowy (był nim Maciej Korzym) oraz dyrektor skautingu (Mateusz Dwojak), którzy sami zrezygnowali ze swoich funkcji. Jakość transferów to jeden z większych zarzutów miasta do zarządzających Sandecją. Nowy prezes będzie odpowiadał także za ruchy kadrowe. Wcześniej z zespołem pożegnał się również Kamil Biel, asystent trenera i analityk, który dołączył do sztabu Jacka Zielińskiego w Cracovii.

Drugoligowiec chce ponownie zmienić stadion rozgrywania domowych spotkań. Na nowosądeckim obiekcie wciąż można zorganizować co najwyżej pieczenie kiełbasek z Janem Kosem, a nie mecz piłkarski. Nie wiadomo, ile jeszcze potrwa budowa. Póki co nie ma nawet wykonawcy. Klub prowadzi rozmowy z okoliczną Barciczanką Barcice w sprawie gry na jej boisku.

Jesień Sandecja spędziła w Krakowie na obiekcie tamtejszej Garbarni. Wcześniej wynajmowała stadiony w Niepołomicach i w Niecieczy. Zalety Barcic? Są oddalone o piętnaście kilometrów od Nowego Sącza, więc to znacznie atrakcyjniejsze miejsce dla kibiców. W ratuszu słyszymy, że gra na obiekcie Barciczanki będzie o ponad trzy razy tańsza (dziesięć tysięcy złotych za mecz do 35 tysięcy za spotkanie na Garbarni). Minusy? Żeby dostać licencję, Sandecja będzie musiała dobudować prowizoryczną trybunkę na czterysta osób. „Wszystko wskazuje na pozytywny finał rozmów”, przekazuje nam jedna z osób doskonale zorientowana w temacie. 

WIĘCEJ O SANDECJI NOWY SĄCZ: 

Fot. newspix.pl

Reklama

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Casemiro nad Bosforem? Tureckie media donoszą, że to możliwe

Antoni Figlewicz
0
Casemiro nad Bosforem? Tureckie media donoszą, że to możliwe

Niższe ligi

Anglia

Casemiro nad Bosforem? Tureckie media donoszą, że to możliwe

Antoni Figlewicz
0
Casemiro nad Bosforem? Tureckie media donoszą, że to możliwe

Komentarze

7 komentarzy

Loading...