Górnik Zabrze pokonał 1:0 Pogoń Szczecin, przerywając passę dwóch porażek z rzędu. Więcej po spotkaniu mówi się jednak o czerwonej kartce dla Erika Janży, który nazwał sędziego “frajerem”, a później dość oględnie się tłumaczył.
Erik Janża z boiska wyleciał w siedemdziesiątej minucie. Górnik prowadził już wtedy 1:0, ale gra w osłabieniu mogła sprawić, że po raz trzeci z rzędu straci punkty. Na szczęście dla śląskiego klubu i samego piłkarza stało się, że do końca spotkania nic się nie zmieniło i zabrzanie zwyciężyli nad Pogonią Szczecin.
Dopiero po spotkaniu dowiedzieliśmy się, dlaczego Janża wyleciał z murawy. Opowiedział o tym wprost przed kamerami Canal+. – Powiedziałem mu, że jest frajer. Ale powiedziałem to po słoweńsku. A po słoweńsku frajer nie znaczy nic słabego. Nie wiedziałem dokładnie, co w Polsce znaczy frajer. Tak więc, jeśli pan sędzia jest obrażony, to bardzo go przepraszam. Ale frajer po słoweńsku, że jesteś gość albo, że grasz szefa. Coś takiego – stwierdził.
W innym nastroju po czerwonej kartce dla swojego piłkarza na konferencji prasowej był trener Jan Urban. Szkoleniowcowi nie było aż tak do śmiechu. – Erik Janża dostał czerwoną kartkę, bo powiedział, że ktoś jest frajerem. Ale on mówi, że u niego słowo frajer, to gość. Nie powinien tego robić. Gdybyśmy nie wygrali tego meczu, to Erik nie pojechałby na mistrzostwa Europy, bo bym go udusił.
Janża mówi bowiem bardzo dobrze po polsku, mieszka w naszym kraju od czterech lat i gdzie, jak gdzie, ale w szatni piłkarskiej musiał spotkać się z takim stwierdzeniem.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Pech czy nieudolność – o co chodzi z remisami Piasta Gliwice?
- Pogoń przegrywa w Zabrzu? Zaskoczenie niczym remis Piasta
- Ameyaw: Rasizm nigdy nie był problemem, normalnie dorastałem [WYWIAD]
Fot. Newspix