Reklama

Polska wciąż musi awansować na Euro 2024…

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

23 listopada 2023, 13:53 • 6 min czytania 11 komentarzy

Brzmi to jak bluźnierstwo i głupia pycha, ale Polska znów „wygrała” losowanie w walce o Euro 2024. Los sprzyja biało-czerwonym, jakby na siłę chciał wepchnąć ich na te mistrzostwa Europy. Najpierw najsłabsza grupa eliminacyjna, do jakiej tylko dało się trafić, bo wystarczyło nie skompromitować się z Czechami i Albanią, a także zgodnie z planem pokonać Mołdawię i Wyspy Owcze. Następnie zaś, gdy uniknięcie kompromitacji Polaków przerosło, w barażach udało się uniknąć niebezpieczeństwa zmierzenia się z silną Ukrainą. Obowiązkiem naszej reprezentacji wciąż jest awans na Euro…

Polska wciąż musi awansować na Euro 2024…

Tak, obowiązkiem.

Estonię w półfinale pokonać trzeba. Nawet bez Lewandowskiego, Szczęsnego, Zielińskiego czy innego Kiwiora w składzie bylibyśmy żelaznym faworytem do spokojnej wygranej z drużyną, której poziom określili dopiero Belgowie (3:0 i 5:0), Austriacy (2:1, 2:0) i Szwedzi (5:0 i 2:0).

W finale Polska zagrać ma ze zwycięzcą meczu między Walią a Finlandią. Solidne są to zespoły. Grają w nich porządni piłkarze. Ale szanujmy się: jeśli kadra w tym układzie chce jeszcze cokolwiek znaczyć na Starym Kontynencie, powinna wygrać z Walią i Finlandią. Również w Cardiff czy Helsinkach, gdzie to decydujące o losach awansu na Euro 2024 spotkanie się odbędzie.

Rzeczywistość bez Bale’a

Walii kibicuje się podczas wielkich turniejów. Na Euro 2016 jawili się jako grupa kumpli na murawie. Niosło ich Together Stronger (C’mon Wales) w wykonaniu formacji Manic Street Preachers. Zlali Rosjan i Belgów. Gareth Bale walił przepiękne wolne i chyba nigdy nie był szczęśliwszy na piłkarskiej murawie. Halowi Robsonowi-Kanu w wykonaniu cruyffowskiego zwrotu i walnięciu gola w ćwierćfinale nie przeszkodziło nawet klubowe bezrobocie. Simona Churcha z trzeciej ligi angielskiej rzucono na pogoń półfinałowego wyniku, co przyjęto z takim samym śmiechem, jak i pewnego rodzaju podziwem dla folkloru takiego obrotu spraw. Po wszystkim Owain Fon Williams, rezerwowy bramkarz i dobra dusza szatni, namalował serię obrazów na cześć tamtej ekipy. „The Red Wall” to podróż po najważniejszych miejscach odwiedzanych przez walijskich kibiców na francuskim Euro – Bordeaux, Tuluza, Lille, Paryż. Imponowali nawet bardziej niż rewelacyjna wówczas przecież Polska.

Reklama

Awans do MŚ 2018 przegrali. Nikt w Walii nie miał im tego za złe, bo byli blisko. Drużynę przejął legendarny Ryan Giggs. Zakwalifikował drużynę na Euro 2020. To miała być piękna historia, oficjalnie na selekcjonerskim stołku siedział do czerwca 2022 roku, ale od jesieni 2020 roku formalnie nie miał już z tą ekipą nic wspólnego. Zniszczyły go skandale. Aresztowano go pod zarzutem znęcania się nad swoją partnerką, Kate Greville, która nazwała go potworem. Przekonywała, że podczas pandemicznej izolacji urządził jej piekło i uczynił z niej swoją niewolnicę. Giggs nie przepraszał, ale płakał i mówił, że noce w celach były najgorszymi w jego życiu. Ława przysięgłych nie potrafiła wydać wyroku po czterech tygodniach sądowych batalii i dwudziestu trzech godzinach intensywnych narad. Jego matka komentowała ze smutkiem w oczach, że Ryan Giggs stał się wrakiem człowieka.

Na mistrzostwach Europy zastąpił go jego asystent, Robert Page. Po tym całym szaleństwie kadencji Giggsa był ostoją normalności, taka ciepłą wodą w kranie. Udało się wyjść z silnej grupy – tam Włosi, Szwajcarzy i Turcy. W 1/8 o wiele lepsi okazali się Duńczycy – 0:4. Page miał zaufanie. Dogadywał się z Garethem Balem i Aaronem Ramseyem, największymi gwiazdami, którym doradzał nawet w kwestii wyboru nowych klubów. Wcześniej przez jakiś czas prowadził też kadrę Walii U-21, więc to jemu swoje mocne pozycje w seniorskiej kadrze Czerwonych Smoków zawdzięczali chociażby Ethan Ampadu, Daniel James, Joe Morrell czy Rhys Norrington-Davies.

Coś zepsuło się podczas mundialu w Katarze. 1:1 ze Stanami Zjednoczonymi, 0:2 z Iranem, 0:3 z Anglią. W styczniu 2023 karierę zakończył Gareth Bale, który miłość do piłki nożnej stracił wiele lat wcześniej, ale nieprzypadkowo chwalił się zgrabnym życiowym mottem: „Wales. Golf. Madrid. In that order”. Na zgrupowania reprezentacji Walii zawsze przyjeżdżał z przyjemnością. Nie można było powiedzieć choćby jednego złego słowa o jego zaangażowaniu w grę Czerwonych Smoków.

Mijający już powoli rok to dla Walii czas post-Bale. W międzyczasie też zmniejszyła się rola Ramseya, który nie gra już w Premier League, Serie A czy Ligue 1, a w Championship dla Cardiff City. – Wciąż jesteśmy bandą braci. Czujemy się jak rodzina. To kapitalne, że przyjeżdżasz na zgrupowanie i za każdym razem widzisz te same twarzy – mówił jednak ostatnio stoper Ben Davies.

I faktycznie: to fenomen. Trzon tej kadry jest niezmienny. Danny Ward z Leicester, Joe Rodon, Ethan Ampadu i Daniel James z Leeds, Chris Mepham i Kieffer Moore z Bournemouth, Ben Davies i Brennan Johnson z Tottenhamu, Connor Roberts z Burnley, Neco Williams z Nottingham Forest, Harry Wilson z Fulham. Ramsey, który leczy kontuzję kolana, poleciał niedawno z kadrą Walii do Armenii, gdzie rozstrzygać miał się los eliminacji do Euro 2024. Rob Page mówił, że gest kapitana był dla drużyny bardzo ważny. Podnosił ich na duchu. Czuli obecność autorytetu na miarę Bale’a.

Odrodzili się po fatalnym eliminacyjnym czerwcu. Przegrali wtedy z Armenią – 2:4. BBC pisało, że wstyd i kompromitacja. Chwilę później poprawiła Turcja – 0:2. Jesienią jednak renesans – 2:0 z Łotwą, 2:1 z Chorwacją, remisy z Armenią i Turcją. Polska będzie faworytem, ale na trudnym terenie w Cardiff z bardzo solidną Walią łatwo nie będzie.

Reklama

Obalić Finlandię

Kiedy ostatnio Polska grała z Finlandią, wygrała 5:1, a hat-tricka w niecałe czterdzieści minut załadował Kamil Grosicki. Fałszywy jest to jednak obraz kadry z północy Europy, bo ekipa Markku Kanervy grała wówczas w trzecim składzie, bez najlepszych piłkarzy. Nie oznacza to jednak, że Finowie są mocarzami. Ich media już piszą, że los nie dopomógł przy losowaniu ścieżki barażowej i o awans na Euro 2024 będzie niebywale trudno.

Jesień mają za sobą najwyżej przeciętną. 0:1 z Danią to jeszcze żaden powód do lamentów, ale już 0:3 ze Słowenią i 1:2 z Kazachstanem boli bardziej. Tym bardziej że wcześniej zaliczyli serię czterech meczów bez porażki po 1:3 od Duńczyków na starcie eliminacji – 1:0 z Irlandią Północną (w listopadzie: 4:0, ale to słabeusze), 2:0 ze Słowenią, 6:0 z San Marino (w listopadzie: 2:1) i 1:0 z Kazachstanem.

Liderem jest doświadczony bramkarz Lukas Hradecky z Bayeru Leverkusen. To wciąż jeden z najlepszych golkiperów Bundesligi. W środku pola rządzi Glen Kamara. Niezły, ale nie jakiś szałowy piłkarz. Na co dzień występuje w Championship, wcześniej grał w Rangers. W ofensywie biega Fredrik Jensen z Augsburga. Z ławki wchodzi Robert Taylor, którego kojarzyć mogą wierni kibice Interu Miami – ci, którzy zainteresowali się istnieniem klubu po transferze Leo Messiego. Jest wiecznie groźny Teemu Pukki. I inny ciekawy napastnik – Joel Pohjanpalo. 2021/22? Szesnaście goli w tureckiej Super Lidze. 2022/23? Dziewiętnaście goli w Serie B.

Nie brakuje też polskich akcentów. Pewniakiem do gry jest Robert Ivanov. W Warcie miewał świetne momenty. Rafał Grodzicki analizował ostatnio w rozmowie z nami, że jest jednak zdecydowanie bardziej przydatny w konstruowaniu akcji niż stricte w destrukcji. Tak czy inaczej, aktualnie kopie w 2. Bundeslidze. Mniej lub bardziej drugoplanową rolę odgrywa Richard Jensen, który w minionym sezonie reprezentował barwy Górnika Zabrze. Większą za to Arttu Hoskonen. W Cracovii na razie raczej zawodzi. Powołania dostaje Benjamin Källman, również zawodnik Pasów. W eliminacjach strzelił dwa gole i zaliczył asystę. Dynamiczny, szybki, czasami irytujący, konkurencję w kadrze ma jednak za dużą, żeby liczyć na regularne minuty. Generalnie Finlandia to rywal, który dla Polski z ostatniej dekady nie powinien stanowić wielkiego wyzwania. Ale, no właśnie, tej Polski z ostatniej dekady już nie ma…

Czytaj więcej o reprezentacji Polski:

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

EURO 2024

Komentarze

11 komentarzy

Loading...