W nocy z wtorku na środę nieznani sprawcy zaatakowali dom Andre Villasa-Boasa. Choć skończyło się na strachu to sam trener obawia się, że to kolejna próba zastraszenia go po tym jak ogłosił, że będzie się ubiegał o stanowisko prezesa FC Porto.
Całą sytuację były trener m.in. Chelsea i FC Porto opisał na swoim profilu na Instagramie: „Dzisiaj, około godziny 00:48, mój dom stał się celem aktów przemocy i wandalizmu. Rzucono petardy, co zaalarmowało mnie, pracownika i kilku sąsiadów. Na miejsce wezwano Policję, a incydent został natychmiast zgłoszony. Później, o 4.30 rano, w tej samej lokalizacji, mój kolega został brutalnie zaatakowany przez nieznanych sprawców i skradziono mu między innymi samochód. Po otrzymaniu pomocy medycznej na miejscu zdarzenia, jest on nadal obserwowany w oddziale szpitalnym i otrzymuje niezbędną opiekę medyczną.”
Villas-Boas po prowadzeniu Olympique Marsylia od ponad dwóch lat nie podjął pracy jako trener. Kilka tygodni temu poinformował o swoim starcie w wyborach na prezesa FC Porto. Wtedy też pierwszy raz na ogrodzeniu przy jego posiadłości pojawiły się obraźliwe napisy.
„Niestety, akty zastraszania, wandalizmu i przemocy nadal mają miejsce i proszę władze o ich zaangażowanie i współpracę w rozwiązywaniu tych incydentów.” – zakończył swój wpis na Instagramie 46-latek.
Na jego profilu pojawiło się wiele słów wsparcia od kibiców, ale też od ludzi futbolu. „Zaprzestania przemocy” domagał się w komentarzu pod wpisem Portugalczyka między innymi Iker Casillas.
WIĘCEJ O FC PORTO:
-
Manchester United ponownie zmieni bramkarza? Na celowniku gwiazda FC Porto
- Trener FC Porto krytykuje pracę sędziego: Graliśmy więcej niż z klubem
Fot. Newspix