Sytuacja, w której znajduje się obecnie kadra narodowa, może sprawić, że potężne pieniądze straci polska federacja. Chodzi o nagrodę za awans na mistrzostwa Europy, którą gwarantuje UEFA – 9,25 mln euro (40,42 mln zł). Dodatkowo PZPN nie dostanie też ok. 10 mln zł premii od swoich sponsorów. Z drugiej strony związek nie straci jednak ponad 50 mln zł, bo start na turnieju w Niemczech wygenerowałby określone koszty.
Obecnie w grupie E eliminacji EURO 2024 już niewiele zależy od Biało-Czerwonych. Nawet dzisiejsza wygrana z Czechami nie daje nam żadnych gwarancji na bezpośrednią promocję. Wszystko jest w rękach, nogach i głowach piłkarzy… reprezentacji Mołdawii.
Kosztowny brak awansu. Dużo zależy od Mołdawii
Żeby Polska zajęła 2. miejsce w grupie, które jest premiowane awansem na turniej w Niemczech, musi zadziać się szereg sprzyjających okoliczności. Podstawą jest wygrana z Czechami. Co ponadto powinno się wydarzyć?
Wariant pierwszy:
- Mołdawia przegra dziś o godz. 18.00 w Kiszyniowie z Albanią
- Czechy przegrają lub zremisują w Ołomuńcu z Mołdawią 20 listopada
Wariant drugi:
- Mołdawia przegra lub zremisuje dziś o godz. 18.00 w Kiszyniowie z Albanią
- Czechy zremisują w Ołomuńcu z Mołdawią 20 listopada
Jeżeli Mołdawia wygra z Albanią, to jesteśmy pozamiatani. Pisał o tym w serwisie X/Twitter znany statystyk Wojciech Frączek.
Mecz Mołdawia – Albania rozpoczyna się w piątek o 18:00. My gramy z Czechami o 20:45. Jeśli Mołdawia wygra to mamy dwa mecze towarzyskie na Stadionie Narodowym. Nawet jeśli Albania przegra w ostatniej kolejce u siebie z Wyspami Owczymi a my wygramy w piątek z Czechami
— Wojciech Frączek (@WojtekFraczek1) November 14, 2023
Startu w barażach jesteśmy w zasadzie pewni i to niezależnie od miejsca, które zajmiemy w swojej grupie.
Trudni rywale w barażach
Gdyby sytuacja z miejscami we wszystkich grupach była na koniec eliminacji taka, jak obecnie, to w półfinale barażów spotkalibyśmy się z Włochami, a w finale zmierzylibyśmy się ze zwycięzcą z pary: Chorwacja – Estonia. Gospodarze meczów będą jeszcze losowani (23 listopada w Nyonie). Faza play-off przewidziana jest na 21 marca 2024 (półfinały) i 26 marca (finały).
To wszystko, co opisaliśmy powyżej, sprawia, że nasza droga do EURO 2024 jest jeszcze bardzo daleka i wyboista. Przy obecnej formie naszej kadry trudno spodziewać się, żebyśmy pokonali w barażach rywali pokroju Włoch czy Chorwacji. Trzeba więc na poważnie rozważyć scenariusz, w którym nie awansujemy na mistrzostwa Europy. I to będzie miało przede wszystkim spore konsekwencje finansowe.
50 milionów złotych w puli, 30 milionów straty PZPN
UEFA za awans na EURO 2024 przekaże do federacji każdego z finalistów nagrodę w wysokości 9,25 mln euro za samo uczestnictwo w fazie grupowej. Po obecnym kursie europejskiej waluty jest to 40,42 mln zł. Dodatkowo PZPN ma obiecane premie za awans od sponsorów reprezentacji i związku. Ustaliliśmy, że jest to kwota ok. 10 mln zł. Cała pula przechodów, których PZPN nie otrzyma w przypadku braku promocji na EURO, to nawet 50,42 mln zł.
Nie jest to jednak potencjalny czysty zysk dla naszej federacji, bo awans na mistrzostwa Europy rodzi też określone koszty. Pierwszy to nagroda dla piłkarzy. Przed początkiem każdych eliminacji jej wysokość jest ustalana albo przez radę drużyny i prezesa PZPN lub przez kapitana i prezesa związku. Dowiedzieliśmy się, że w tym przypadku wartość bonusu dla piłkarzy negocjował bezpośrednio Robert Lewandowski z Cezarym Kuleszą. Wzorem poprzednich kampanii kwalifikacyjnych reprezentanci w przypadku awansu mieli otrzymać 25% od wspomnianych już gwarantowanych pieniędzy od UEFA. 1/4 z 9,25 mln euro to 2,31 mln euro, czyli ok. 10,1 mln zł.
Dodatkowo PZPN w przypadku awansu musi też ponieść koszty związane z przygotowaniem do turnieju. Chodzi o przejazdy, przeloty, organizację zgrupowań, wynajem hoteli, boisk treningowych i całą inną logistykę. Z uwagi na to, że turniej miałby odbyć się u naszych zachodnich sąsiadów przewidywane wydatki z tego tytułu nieznacznie przekroczyłyby 2 mln euro, co daje kolejne 10 mln zł.
Z potencjalnych zysków dla federacji za awans na EURO 2024 ubyłoby ok. 20,1 mln zł (10,1 mln – nagroda dla piłkarzy i 10 mln za przygotowania do turnieju). Jeżeli więc reprezentacja nie zagra na najbliższych mistrzostwach Europy, to związek straci „na czysto” ok. 30,32 mln zł.
Problemy w rozmowach ze sponsorami
To nie jedyne straty dla PZPN, bo tych wizerunkowych i marketingowych nie sposób teraz obliczyć. Od 2008 roku nasza reprezentacja wystąpiła na czterech kolejnych mistrzostwach Starego Kontynentu:
- 2008, Austria i Szwajcaria – odpadnięcie w fazie grupowej (Niemcy 0:2, Austria 1:1 i Chorwacja 0:1)
- 2012, Polska i Ukraina – odpadnięcie w fazie grupowej (Grecja 1:1, Rosja 1:1, Czechy 0:1)
- 2016, Francja – odpadnięcie w 1/4 finału z późniejszym triumfatorem Portugalią (1:1, karne 3:5)
- 2020*, 10 państw – odpadniecie w fazie grupowej (Słowacja 1:2, Hiszpania 1:1, Szwecja 2:3)
* z uwagi na pandemię koronawirusa turniej odbył się w czerwcu i lipcu 2021 roku
Drużyna narodowa kwalifikowała się również do dwóch ostatnich mundiali: 2018 w Rosji (odpadnięcie w fazie grupowej: Senegal 1:2, Kolumbia 0:3 i Japonia 1:0) oraz 2022 w Katarze (odpadnięcie w 1/8 finału z późniejszym wicemistrzem świata Francją 1:3).
Od 2016 roku graliśmy więc na wszystkich czterech dużych piłkarskich imprezach. Brak następnej kwalifikacji może być źle odebrany przez dotychczasowych oraz potencjalnych przyszłych sponsorów/partnerów PZPN i reprezentacji Polski.
Obecnie piramida sponsorska federacji przedstawia się tak, jak na grafice poniżej. Nie wszystkie umowy są podpisane również na cykl kwalifikacji do mistrzostw świata 2026. Część z nich trzeba będzie albo renegocjować, albo podpisać od nowa. Inna sprawa, że po aferze związanej z obecnością Mirosława Stasiaka w oficjalnej delegacji PZPN do Mołdawii, należy się spodziewać bardziej tego, że niektórzy sponsorzy są dziś bliżej decyzji o zakończeniu współpracy niż jej przedłużeniu. Poza tym pierwszy raz od wielu lat nie zgadzają się też wyniki reprezentacji w kampanii eliminacyjnej.
„Możemy obudzić się w innej rzeczywistości”
Mówi się, że budżet PZPN na 2023 rok wyniósł od 359 mln zł do nawet 400 mln i był rekordowy w historii federacji. Przychody z umów sponsorskich, marketingowych i praw telewizyjnych przekroczyły ponad 180 mln zł.
PZPN na szczęście nie planował wpływów z awansu na najbliższe EURO w budżecie na 2024 rok. Na październikowym Walnym Zgromadzeniu Sprawozdawczym Delegatów PZPN mówił o tym sekretarz generalny związku Łukasz Wachowski.
– Na pewno brak pewnych przychodów (z UEFA – przyp. red.) byłby odczuwalny. Oczywiście my tych pieniędzy, jeżeli nie mamy pewnego awansu, nie zakładamy nigdy w preliminarzu budżetowym na kolejny rok, w tym przypadku chodzi o 2024 rok. Taki brak awansu miałby oczywiście ogromny wpływ na całą polską piłkę. Każdy kibic jest wówczas rozczarowany, na pewno tak samo myśleliby nasi sponsorzy i partnerzy, całe środowisko. Ta niedobra aura wszędzie się wówczas roztacza i to jest najgorsze. Po prostu możemy się obudzić w innej rzeczywistości. Przywykliśmy do tych awansów, byliśmy regularnie na wielkich turniejach. Pieniądze są istotne, ale najgorsze, że w przypadku niepowodzenia mogłoby zabraknąć tej całej otoczki towarzyszącej udziałowi w ważnej imprezie.
Sekretarz generalny PZPN Łukasz Wachowski i prezes związku Cezary Kulesza
Procent dla piłkarzy na EURO byłby większy
Pula nagród na mistrzostwach Europy 2024 ma wynieść 371 mln euro. Za kolejne awanse już na niemieckim turnieju nasi piłkarze też mogliby solidnie zarobić. Wszystko byłoby uzależnione od fazy, do której by doszli. W najwyższym wariancie kadrowicze mogliby liczyć nawet na 40% nagród przekazywanych przez UEFA.
Premie pieniężne od UEFA na EURO 2024:
- remis w grupie – 0,75 mln euro
- zwycięstwo w grupie – 1,5 mln euro
- awans do 1/8 finału – 2 mln euro
- awans do 1/4 finału – 3,25 mln euro
- awans do półfinału – 5 mln euro
- wicemistrz Europy – 7 mln euro
- mistrz Europy – 10 mln euro
Wszystko wskazuje na to, że dzięki „popisom” naszych kadrowiczów w obecnych eliminacjach nie uda się „podnieść z boiska” tak dużych pieniędzy. No chyba, że w ewentualnych barażach dojdzie do „jednego z największych cudów od zmartwychwstania Łazarza”, bo w końcu zaczniemy grać w piłkę i pokonamy rywali o potencjale Włochów czy Chorwatów. Na dziś jest to życzenie i to z gatunku tych, które nigdy się nie spełniają.
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:
- „Brokuł” z intensywnością na europejskim poziomie. Poznajcie Karola Struskiego
- Prawdziwa twarz Stanislava Levy’ego [WYWIAD]
- Co po Szczęsnym? Jak dochodziło do zmian na bramce w kadrze
- Był Batory, jest Pa-wall. Bochniewicz puka do reprezentacji Polski
- Salwin: Do roli lidera i kapitana trzeba innego zestawu cech, niż posiada Lewandowski [WYWIAD]
Fot. FotoPyK, graf. PZPN.pl