Już w najbliższy piątek reprezentacja Polski zmierzy się z Czechami w ostatnim spotkaniu eliminacji Euro 2024. Spotkaniu, które trzeba wygrać, choć i to może nam nie dać awansu, bo sporo nawywijaliśmy w innych meczach. O optymizm więc trudno, ale nie tylko dlatego. Nasze boje z południowymi sąsiadami ogólnie nigdy nie kończyły się zbyt dobrze, a już w szczególności te o stawkę. Do tego wszyscy niestety doskonale pamiętamy ten ostatni mecz w Pradze. Tak więc właśnie z tej okazji, w ramach naszego stałego cyklu Niezły Numer, współtworzonego wraz z Lotto, przeanalizujemy, jak sobie radziliśmy, a raczej jak sobie nie radziliśmy, w starciach z Czechami. Zapraszamy!
1 – Tyle razy reprezentacja Polski grała z Czechami 17 listopada
Mecz rozgrywany 17 listopada, to całkiem niezła informacja dla reprezentacji Polski, bo historycznie akurat tego dnia radziła sobie ona całkiem nieźle. Nasza drużyna narodowa rozegrała w takim terminie już siedem spotkań, z czego tylko dwa zakończyły się porażką, jedno remisem, a pozostałe cztery udało się wygrać.
Jedno z tych zwycięstw było szczególnie ważne, a chodzi tutaj konkretnie o 2007 rok i pamiętny mecz z Belgią za kadencji Leo Beenhakkera. Jak wszyscy doskonale pamiętamy, było to spotkanie, w którym wygraliśmy pewnie 2:0 po dwóch trafieniach Euzebiusza Smolarka. Zapewniliśmy sobie tym samym awans na Euro 2008, które było pierwszym turniejem rangi mistrzostw Europy, na którym udało nam się wystąpić.
Dla wspomnianego Smolarka 17 listopada jest wyjątkowy jeszcze z innego powodu. To właśnie tego dnia, ale trzy lata później, wystąpił po raz ostatni w koszulce reprezentacji Polski. Było to w meczu towarzyskim z Wybrzeżem Kości Słoniowej w Poznaniu wygranym przez nas 3:1.
Ale co najciekawsze, tego dnia zdarzyło nam się już zagrać także z Czechami i to wcale nie tak dawno. 17 listopada 2015 roku zagraliśmy z naszymi południowymi sąsiadami towarzysko we Wrocławiu i wygraliśmy tamto spotkanie 3:1. Bramki dla naszej kadry zdobyli wówczas: Arkadiusz Milik, Tomasz Jodłowiec i Kamil Grosicki. W narodowych barwach zadebiutował Paweł Dawidowicz.
28 – Tyle razy reprezentacja Polski mierzyła się do tej pory z Czechami
I niestety bilans tych spotkań jest dla naszej kadry zdecydowanie niekorzystny. Z tych 28 spotkań udało nam się wygrać zaledwie osiem, pięć zakończyło się podziałem punktów, a aż 15 porażkami. Ta 15 porażka to ta marcowa i trzeba przyznać, że była to jedna z tych najboleśniejszych, choć z pewnością nie najboleśniejsza. Pomimo tego, że zostaliśmy brutalnie zweryfikowani i to już po kilku minutach, to nijak się to ma do tej klęski z Euro 2012, kiedy to Petr Jiracek pozbawił nas nadziei na awans do fazy pucharowej turnieju rozgrywanego na naszym podwórku.
Żeby spojrzeć na ten bilans nieco bardziej optymistycznie, należy zauważyć, że miażdżąca większość tych spotkań (23 z 28), to tylko sparingi. Trzy spotkania rozegraliśmy w ramach eliminacji mistrzostw świata, jedno w ramach eliminacji mistrzostw Europy i jedno w finałach mistrzostw Europy.
Z kolei pierwsze nasze starcie z Czechami miało miejsce aż 95 lat temu. Dokładnie 27 października 1928 roku stanęliśmy naprzeciwko naszych południowych sąsiadów w Pradze, ale znów – był to tylko mecz towarzyski. I oczywiście… przegrany przez naszych zawodników. Ostatecznie zakończyło się 2:3, ale mogło być znacznie gorzej, bo gospodarze po godzinie gry prowadzili już 3:0. Dopiero w samej końcówce nasz honor uratował Henryk Reyman, dwukrotnie pokonując bramkarza rywali.
5 – W tylu meczach z Czechami zagrał Robert Lewandowski. Nie zdobył w nich ani jednej bramki
Jeżeli nam czegoś brakowało w ostatnich spotkaniach, to z pewnością skuteczności. O ile w defensywie wyglądaliśmy całkiem solidnie, choć to też można uznać za zbyt mocne słowa, to w ofensywie radziliśmy sobie tragicznie. Mieliśmy sporo problemów z rozmontowaniem defensywy Wysp Owczych, nie mówiąc już o defensywie Mołdawii. Nieprzypadkowo więc na tym zgrupowaniu nie pojawił się choćby Arkadiusz Milik, który po tym poprzednim mocno oberwał i słusznie.
Trzeba jednak wziąć pod uwagę to, że w tamtych spotkaniach zabrakło nam Roberta Lewandowskiego, czyli kapitana i, co by nie mówić, lidera drużyny, lidera formacji ofensywnej. Zdarzają mu się oczywiście słabsze momenty, a nawet zdarzają mu się one zbyt często, ale jednak nie raz już pokazał, że potrafi zrobić coś z niczego. Tak było choćby w pierwszym meczu z Farerami w tych eliminacjach, w którym również męczyliśmy się niemiłosiernie, ale 35-latek w końcu wziął sprawy w swoje ręce, zapakował dwie i mecz zakończył się naszym zwycięstwem.
Pomimo tego, że Robert Lewandowski wraca, trudno wierzyć w pozytywny rezultat meczu z Czechami. Po pierwsze kapitan naszej kadry w ostatnim czasie nie jest w najwyższej formie, dopiero wraca do pełni sił po kontuzji, a w dodatku znalazł się pod ostrzałem mediów po serii swoich dziwnych zachowań, które sam oczywiście bagatelizuje. Optymizmem nie napawają również jego liczby w starciach z Czechami, bo zwyczajnie ich nie ma. Lewy zagrał dotychczas w pięciu meczach z naszymi południowymi sąsiadami i nie zdobył w nich ani jednej bramki. Pamiętamy też doskonale to, jak wyglądał w tym marcowym meczu w Pradze. Po jego zakończeniu trzeba się było upewnić, czy aby na pewno w nim zagrał. Faktem jest jednak to, że można tak powiedzieć o niemal każdym z naszych reprezentantów, który miał to nieszczęście i wyszedł wówczas na murawę.
***
Sprawdź, ile możesz wygrać w Lotto! Aktualne kumulacje znajdziecie na www.lotto.pl!
Czytaj więcej na Weszło:
- Salwin: Do roli lidera i kapitana trzeba innego zestawu cech, niż posiada Lewandowski
- Był Batory, jest Pa-wall. Bochniewicz puka do reprezentacji Polski
- Rok w kryzysie. Czas przywyknąć do słabszej wersji Lewandowskiego? [ANALIZA]
Fot. Newspix