Reklama

Istnieje obawa, że Probierz zaczął budować twierdzę. Apelujemy, prosimy: nie!!!

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

14 listopada 2023, 11:59 • 5 min czytania 35 komentarzy

Michał Probierz swoją selekcjonerską przygodę zaczął bardzo spokojnie, był wręcz łagodny jak baranek, mówił, że potrzeba zaufania, wiary, zgody, że wszystko będzie dobrze. No, ale tak to bywa w tej branży – przed pierwszym meczem wszystko jest proste, choćby poprzednik Probierza stwierdzał, że od teraz jest Polakiem, ale jak zobaczył Polaków na boisku, to mu się tej polskości trochę odechciało. I cóż, zdaje się, że Probierz też powoli zmienia narrację, bo – niestety – dostrzegamy pierwsze cegły w jego oblężonej twierdzy.

Istnieje obawa, że Probierz zaczął budować twierdzę. Apelujemy, prosimy: nie!!!

Jeszcze chce się wierzyć, że to chwila – nazwijmy tak – słabości i zaraz trener wróci do retoryki, którą prowadził przed debiutanckim gwizdkiem. Ale po pierwsze polski futbol zbyt dobrze poznał straszliwą chorobę selekcjonerozy, a po drugie zbyt dobrze poznał Probierza, żeby nie mieć już uzasadnionych obaw.

Istnieje poważne ryzyko, że jednak się zaczęło – cegły przyjechały, szpachla do ręki wzięta i zaczynamy budować biało-czerwoną twierdzę.

Bo Probierz wczoraj stwierdził tak: – Teraz wszyscy mówią, że Wdowik powinien być kadrowiczem. Jak go po raz pierwszy powoływałem, to wszyscy pukali się w czoło, co ja robię. A on pokazał w następnych meczach, że gra dobrze. To jest kwestia zaufania do selekcjonera w te powołania, które robi. Bo to nie jest tak, że rano się obudzę i mam pretensje do kogoś. Patrzymy na ustawienie, dokonujemy wnikliwych analiz zawodników na każdych pozycjach.

Zapytamy za Balcerowiczem…

Reklama

No bo kto się pukał w czoło? Gdzie? Naprawdę próbujemy sobie przypomnieć te wszystkie publikacje, w których Probierz jest krytykowany za awaryjne powołanie Wdowika, ale, cholera, jakoś sobie przypomnieć ich nie możemy. Przecież raczej zostało to przyjęte ze zrozumieniem: no tak, Puchacz wypada, to bierzemy Wdowika, który jest w świetnej formie, logiczne.

Nie było walenia w selekcjonera jak w bęben, nie było godzinnych programów o skandalicznym powołaniu, ludzie nie wyszli na ulice. Nie było Wdowika, pojawił Wdowik – okej. I tyle. Może trener nie wierzyć, ale naprawdę: ludzie nie żyją powołaniem dla obrońcy Jagiellonii Białystok, który był skazany na głęboką rezerwę przy okazji tamtego zgrupowania (co się potwierdziło, gdyż Probierz wysyłał go na trybuny).

Ha, na Weszło był tekst, że trenerowi należy się choć trochę życzliwości i nie należy go od razu skreślać, mimo że nie jest to zbyt popularny wybór na selekcjonerski stołek. Ale on nie, jego zdaniem wszyscy rozmawiali o Wdowiku i przed pierwszym meczem podważali wybór, którego dokonał.

Co dziś dajemy na czołówkę? Wdowik, przecież to skandal!

Która godzina? 15:48, ej, ale z tym Wdowikiem, hańba!

Reklama

Gotówka czy karta? A słyszała pani o Wdowiku, matko jedyna…

Wszyscy to wszyscy, prawda. Ci mityczni wszyscy, tylko konkret jest wskazać trudno, ponieważ na końcu się okazuje, że nie wszyscy, tylko albo nikt, albo prawie nikt. Probierz nie był krytykowany za powołanie Wdowika, tak samo teraz nie jest za to chwalony. Gdyby poruszył temat bramkarzy, faktycznie, doszło do dyskusji, czy trio golkiperów powinno być z góry ustalone bez zwracania uwagi na formę Bułki. Ale historia z Wdowikiem, dajcie spokój.

To jest niestety klasyczny Michał Probierz, który uwielbia walczyć z wymyślonymi przez siebie tezami. Uwielbia kreować rzeczywistość, potem się do niej odnosić i stwierdzać: aha, miałem rację! Poznaliśmy ten sposób działania przez lata w Ekstraklasie. Probierz sugerował na przykład, że przegrał mistrzostwo z Cracovią z powodu koronawirusowej przerwy, która rozregulowała mu zespół. Sekunda w internecie wystarczyła wtedy, by to zweryfikować – Pasy przegrały cztery mecze z rzędu przed lockdownem – ale w świecie trenera wygrywał tę debatę.

Jak każdy z nas pod prysznicem, z tym że nie przenosimy tego potem na konferencję prasową.

Niemniej to się może dziś wydawać błahe, ale wcale nie do końca musi takie być. Po pierwsze budowanie tej mitycznej twierdzy naprawdę nie pomaga, przekonał się o tym Brzęczek, a budowanie jej dziś, kiedy kibice mają dość tej drużyny, nie pomoże podwójnie. Po drugie chcielibyśmy selekcjonera, który funkcjonuje na planecie Ziemia, a nie na innej, gdzie media rozpisują się o haniebnym i skandalicznym powołaniem Wdowika.

Zresztą ten problem z osądem rzeczywistości widzimy też w innym zdaniu z wczoraj: – Musimy poprawić skuteczność. Nie zgodzę się z wieloma opiniami, że zagraliśmy złe spotkanie z Mołdawią. Zagraliśmy jeden z lepszych spotkań. Po prostu nie wykorzystaliśmy sytuacji, których mieliśmy wiele w tym meczu. To było kluczowe.

Jeśli spotkanie z Mołdawią było „jednym z lepszych”, to nie chcemy zobaczyć „jednego z gorszych”. Panie Michale, nie da się dobrze zagrać z Mołdawią i przegrać. Albo grasz źle i przegrywasz (stało się), albo grasz przeciętnie i remisujesz (też się stało). Jak grasz dobrze, to wygrywasz, mówimy o Mołdawii na litość boską. O skuteczności moglibyśmy rozmawiać, gdyby było 2:0, a nie 5:0, bo słupek, poprzeczka, bramkarz cudowny. Jeden gol wciśnięty na Narodowym z takim rywalem, kiedy bramkarz naprawdę nie musiał grać meczu życia, żeby ich zaciągnąć do remisu… Jak mawia Boniek: zostawmy to. Było po prostu średnio.

Reasumując: kibic reprezentacji Polski już to wszystko widział. Widział selekcjonerów, którzy walczyli z wszystkim i wszystkimi, tylko nie ułomnością własnej drużyny. Widział też selekcjonerów, którzy jednocześnie byle pierd tejże drużyny podciągali pod arię operową. I – niech nam Probierz uwierzy na słowo – kibic więcej tego widzieć nie chce.

Nalegamy: niech trener i jego zespół walczy z przeciwnikami (boiskowymi!), nie z wymyślonymi tezami. Niech zdejmie różowe okulary, bo nawet najjaskrawszy odcień nie zmieni punktu z Mołdawią na trzy. Niech zostawi twierdzę rozkopaną, nie ma co, słaba inwestycja.

W zamian za to zbudujmy wreszcie drużynę, okej?

Czytaj więcej o reprezentacji Polski:

 

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Niemcy

Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz

Szymon Piórek
1
Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz

Komentarze

35 komentarzy

Loading...