Reklama

Alejandro Grimaldo zachwyca w Bayerze. Kłótnia z Enrique zaburzyła jego karierę, ale zagra dla Hiszpanii

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

14 listopada 2023, 14:18 • 6 min czytania 0 komentarzy

O Alejandro Grimaldo mówi się nie tylko w niemieckich, ale również w europejskich mediach. Jest jednym z najlepszych darmowych transferów letniego okna. I nie można się temu dziwić. W końcu jako lewy obrońca Bayeru Leverkusen zdobywa bramkę lub asystuje niemal w każdym meczu. Dlaczego jednak dopiero teraz dyskutuje się o nim tak głośno i co sprawiło, że otrzymał pierwsze powołanie do reprezentacji Hiszpanii?

Alejandro Grimaldo zachwyca w Bayerze. Kłótnia z Enrique zaburzyła jego karierę, ale zagra dla Hiszpanii

Dopiero w wieku 28 lat otrzymał powołanie do dorosłej reprezentacji Hiszpanii, choć od 13 lat występuje na seniorskim poziomie. W 2011 roku zadebiutował w Segunda Division w barwach Barcelony B jako 15-latek, bijąc rekord Haruna Babangida. Dopiero w 2020 roku rezultat Alejandro Grimaldo zdetronizował Luka Romero, lecz trzeba podkreślić, że lewy obrońca miał piorunujące wejście do futbolu.

I co? I nic, bo do dziś czeka na debiut w LaLiga, pierwszym zespole Blaugrany oraz, co najmniej do czwartku, w kadrze La Furia Roja. Wszystko za sprawą jego nemezis, które uosabia Luis Enrique.

Zachwyca w Bayerze, zagra w reprezentacji Hiszpanii. Kim jest Alejandro Grimaldo?

Nigdy ze mną nie rozmawia. Nie miałem z nim żadnego kontaktu. Zresztą nie mam mu nic do powiedzenia. Niech dalej będzie ze swoimi lepszymi zawodnikami, a mi pozwólcie pozostać ze swoją drużyną – wypalił na antenie radia RAC1 Grimaldo w trakcie sezonu 2015/2016.

Później lewy obrońca tłumaczył się ze swoich słów na Twitterze, mówiąc, że zostały źle odebrane i jedyną intencją, jaką chciał przekazać, była ciężka praca na swoją szansę. Nie poprawiło to jednak jego stosunków z Enrique. Wręcz stał się dla niego niewidzialny. Swoje szanse występów z rezerwy w pierwszej drużynie otrzymywali bowiem dziś zapomniani: brazylijski obrońca Douglas, Wilfrid Kaptoum, Sergi Samper, a nawet były piłkarz Miedzi Legnica, a obecnie Zagłębia Sosnowiec Juan Camara.

Reklama

Juan Camara: Ogrywałem Messiego w tenisa. W Barcelonie było jak w bajce [WYWIAD]

Grimaldo jej nie dostał, a był przecież mistrzem Europy z kadrą do lat 19, kapitanem Barcy B i podstawowym zawodnikiem na newralgicznej pozycji. Gdy Jordi Alba doznał kontuzji, szkoleniowiec Dumy Katalonii wolał wystawić na lewej obronie nominalnego stopera bez perspektyw – 32-letniego Jeremy’ego Mathieu. Enrique zabronił Grimaldo nawet treningów z pierwszą drużyną.

Odżył w Lizbonie

Wtedy piłkarz zdał sobie sprawę, że nic po nim w Barcelonie i musi odejść.

Zimą tego felernego sezonu wyciągnęła go Benfica za 1,5 mln euro, robiąc doskonały interes. Przez ponad siedem lat Hiszpan rozegrał przeszło 300 meczów, strzelając 27 goli i notując 66 asyst. Zdobył cztery mistrzostwa Portugalii. Zachwycał również w europejskich pucharach swoimi fantastycznymi trafieniami z dystansu i rzutów wolnych. Uderzenia ze stojącej piłki doprowadził niemal do perfekcji, dzięki codziennym treningom.

Kiedy grasz co trzy dni, trudno jest regularnie trenować, ale zawsze staram się ćwiczyć rzuty wolne przed meczami. To coś, co szlifuję od wielu lat. Strzelasz, chybiasz. Strzelasz, chybiasz. Aż w końcu wszystko się poprawia i przychodzi regularność. Ta praca się opłaciła i… mam nadzieję, że uda mi się zdobyć jeszcze więcej bramek – mówił 28-latek, cytowany przez portal „bundesliga.com”.

Enrique ślepy na Grimaldo

W jednym sezonie potrafił uzbierać dwadzieścia, a nawet dwadzieścia cztery punkty w klasyfikacji kanadyjskiej. Mimo to selekcjoner reprezentacji Hiszpanii pozostawał ślepy na jego dokonania w Lizbonie. Wszystko dlatego, że drużynę narodową prowadził Enrique. Za jego kadencji drzwi do kadry były dla Grimaldo zamknięte, podobnie jak te do Barcelony. Piłkarz ubolewał z tego powodu, dlatego w obronę wziął go m.in. Xabi Alonso po transferze do Bayeru Leverkusen. Przy tym szkoleniowcu nic dla 28-latka nie wydaje się niemożliwe.

Reklama

Kilka lat temu prawdopodobnie byłbym bardzo zły, ale to uczucie maleje z wiekiem. Dziś czuję się wręcz przeciwnie. Brak powołania motywuje mnie jeszcze bardziej. W reprezentacji Hiszpanii występuje wielu znakomitych zawodników, ale spodziewałem się i miałem nadzieję, że zostanę zaproszony, ponieważ obecnie jestem w bardzo dobrej formie. Nadal będę pracował, aby to osiągnąć. Być może w pewnym momencie to przyniesie efekt – mówił Grimaldo na łamach „Bilda” w październiku.

Dlaczego nie dostał powołania? Nie mogę tego wytłumaczyć. Moim wielkim życzeniem jest, aby dostał szansę gry w reprezentacji. W pełni na to zasłużył. Gra świetnie w Bayerze, ale również w zeszłym sezonie prezentował się bardzo dobrze w Benfice. Ma jakość, i to nie tylko dzięki rzutom wolnym. Świetnie radzi sobie w defensywie na lewej stronie. Jeśli dalej będzie tak występował, otrzyma zaproszenie do kadry narodowej, a przynajmniej mam taką nadzieję – wtórował mu Alonso.

Wyważył drzwi do kadry

Swoją grą w Bayerze Grimaldo wyważył drzwi do reprezentacji Hiszpanii. Otrzymał powołanie na listopadowe zgrupowanie, ale gdyby się tak nie stało, Luisa de la Fuente można by posądzić o podobne problemy ze wzrokiem, jakie towarzyszyły Enrique. Lewy obrońca wykręca bowiem niesamowite statystyki ofensywne w Bayerze i jest jednym z najlepszych piłkarzy lidera Bundesligi. Zdobył już osiem bramek i zanotował sześć asyst w 17 meczach. Zachwyca przede wszystkim pięknymi trafieniami z dystansu jak choćby w ostatnim starciu z Unionem Berlin. To również dzięki jego świetnej dyspozycji Die Werkself pozostają niepokonani.

To uniwersalny, bardzo utalentowany lewy obrońca ze świetnym wyszkoleniem techniczny. Jest zdolny do strzelania mnóstwa goli, a do tego wniesie dużo doświadczenia i jakości – chwalił go po transferze Simon Rolfes, dyrektor sportowy Bayeru na oficjalnej stronie klubu.

Tacy gracze jak Alejandro Grimaldo znacząco poprawili jakość naszej gry. Jestem nim zachwycony – dodał Alonso. Szkoleniowiec Bayeru był jedną z kluczowych osób, które przekonały Hiszpana do transferu do Niemiec. Poświęcił mu mnóstwo czasu na negocjacje i objaśnienie planu gry, który obecnie spełnia się w stu procentach.

Wciąż liczy na Barcę

Die Werkself są niepokonani w tym sezonie. Sam Grimaldo radzi sobie rewelacyjnie, szczególnie pod względem statystyk motorycznych. Znajduje się na siódmym miejscu w Bundeslidze w rankingu zawodników z największą liczbą przebiegniętych kilometrów, na 14. w zestawieniu sprintów i 13. w intensywnych biegach. W takiej dyspozycji ponownie stał się łakomym kąskiem dla wielu europejskich klubów z Arsenalem na czele. On sam liczy jednak, że uda mu się wyważyć jeszcze jedne drzwi, czyli powrócić do Barcelony i zadebiutować w LaLiga.

To jeszcze nie jest zamknięty rozdział. Barcelona to mój dom i nigdy nie zamyka się drzwi do swojego domu. Nigdy nie powiedziałem jej „nie” – mówił na łamach katalońskiego „Sportu”, co uzupełnia jego wypowiedź z „Jijantes”. – Zawsze powtarzam, że Barcelona to klub, do którego mógłbym wrócić. I tyle. Chciałbym wrócić, ponieważ to Barcelona. Tu dorastałem. Byłem bardzo szczęśliwy, występując w grupach młodzieżowych, ale prawda jest taka, że klub nie wykazał zainteresowania mną. Jakieś rozmowy były toczone, ale nigdy nie poszło to dalej.

O ile Grimaldo nagle nie oszaleje i nie odejdzie do PSG – właśnie ten zespół prowadzi Enrique – lewy obrońca może być jednym z największych objawień tego sezonu. Już w czwartek prawdopodobnie spełni swoje marzenie, debiutując w reprezentacji Hiszpanii w meczu z Cyprem. Kolejne dotyczą sukcesów w Bayerze Leverkusen, który czeka na pierwsze w historii mistrzostwo Niemiec, a także powrotu do Barcelony. Gdyby udałoby mu się tego dokonać, mógłby śmiało powiedzieć o sobie jako wybrańcu, który nie poddał się pod uciskiem klątwy nemezis i ściągnął na siebie fortunę.

WIĘCEJ O NIEMIECKIM FUTBOLU:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

0 komentarzy

Loading...