Reklama

Żółty i czerwony, barwy fajnej piłki

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

11 listopada 2023, 22:56 • 4 min czytania 14 komentarzy

Gdybyśmy rok temu usłyszeli, że „mecz Korony z Jagiellonią nie zawiódł”, pomyślelibyśmy sobie pewnie, iż tym „nie zawiódł” jest kopanie po kostkach ze strony pierwszych i absurdalne babole w defensywie autorstwa drugich. Pozmieniało się. Korona chciała grać w piłkę – i jej to wychodziło. Jagiellonia chciała grać w piłkę – i jej to wychodziło. Nam ciężko było odejść w ten wieczór od telewizorów – i wcale nie żałowaliśmy, że tak toczą się nasze sobotnie losy.

Żółty i czerwony, barwy fajnej piłki

O Jagiellonii rozpisywaliśmy się w ostatnim czasie dość sporo (zainteresowanym polecamy chociażby tekst o kulisach pracy Adriana Siemieńca – KLIK!), więc zacznijmy od Korony. Naprawdę podoba nam się kierunek, w którym idzie kielecki klub. Kamil Kuzera uratował zeszły sezon odważną i ofensywną piłką. W tym pokazuje, że to nie był chwilowy wyskok spowodowany nożem na gardle, tylko po prostu chce tak grać. A Paweł Golański jako dyrektor sportowy robi wszystko, żeby dostarczyć mu piłkarzy do takiej gry.

Weźmy takiego Martina Remacle’a, dziś znów uznajemy go piłkarzem meczu (już parę razy przyznawaliśmy mu plusa po spotkaniach Korony). Ewidentnie widać, że chłop zna się na rzeczy. Zagra fajne podanie do przodu. Pójdzie na przebój. Jak trzeba, to strzeli. A jak nie strzeli, to przynajmniej wrzuci tak, że pójdzie prosto w bramkę. Pijemy oczywiście do drugiego gola gospodarzy w tym meczu, który padł po klasyce polskiej piłki, czyli centrostrzale. Remacle wywalczył też rzut karny, po którym trafił do siatki Nono. Absurdalna była to sytuacja. Opiszmy ją po kolei.

  • Remacle ściga się o piłkę z dwoma zawodnikami Jagiellonii (Wdowikiem i Sackiem). Jest na straconej pozycji, ale nie odpuszcza.
  • Do piłki jako pierwszy dopada Wdowik. Przechwytuje ją i kieruje się do bezpiecznego sektora boiska. Wydaje się, że jest po akcji. 
  • Ale nie jest. W międzyczasie zagarnąć piłkę próbuje Sacek, który wykonuje wślizg. Nie udaje mu się to. Gdy Wdowik wyjaśnia sytuację, Czech trafia w nogi Remacle’a. Dalszą część historii już znacie. 

Prawy obrońca Jagi bezsensownie się podpalił. Rozumiemy intencje, bez dwóch zdań chciał powalczyć o piłkę, licząc na to, że to on będzie tym pierwszym. No ale prawda o jego interwencji jest brutalna – gdyby jej nie podjął, to nikt nie miałby do niego pretensji o brak walki, przecież Wdowik zażegnał niebezpieczeństwo tak, jak trzeba. Jeśli już jesteśmy przy lewym obrońcy „Dumy Podlasia”, odnotujmy, że dzisiaj nie zaczarował nas swoją lewą nogą.

Remacle Remaclem, cała Korona wygląda jakościowo naprawdę w porządku. Wreszcie ma poważnego piłkarza na defensywnym pomocniku (Hofmaystera), który rzadko traci piłkę, jest mocny w starciach fizycznych i wszędzie go pełno. Rozkręca się Nono, który do spółki z Remaclem posadził Deaconu (a ten przecież też ostatnio pokazał, że się rozkręca). Po raz pierwszy w wyjściowym składzie w tym sezonie znalazł się Błanik, który wniósł sporo pozytywnej bezczelności na boisko (dziura założona Romanczukowi!). O wiele bardziej wolimy na skrzydle takiego gościa niż Podgórskiego, który ma problemy z piłką przy nodze (a coś nam się wydaje, że zawodowy piłkarz raczej nie powinien miewać tego typu kłopotów).

Reklama

Na dowód tej recenzji akcja z dziewiętnastej minuty, gdy Alomerović podał do skrzydłowego Korony na wysokości pola karnego. Co ten zrobił? Zgłupiał. Podał do nikogo. Jakimś sposobem piłka znów spadła pod jego nogi po odbiciu przeciwnika. I co? Znów zgłupiał. Raz jeszcze podał do nikogo. Futbolówka wróciła w dziwnych okolicznościach do kielczan, tym razem do Szykawki, który też skiksował mając na nodze materiał na gola.

Korona strzeliła gola do szatni, a w drugiej połowie mecz się rozkręcił na dobre. W tej pierwszej oglądaliśmy dużą kulturę gry, wiecie – obie ekipy chciały rozgrywać od tyłu, próbowały wychodzić spod pressingu krótkimi podaniami i zwykle im się to udawało, generalnie dużo piłki w piłce. Brakowało tylko konkretów – strzałów, bramek, akcji do pokazania w skrócie.

Te przyszły w drugiej. Jaga skutecznie odpowiadała na ciosy Korony. Niedługo po zmianie stron do siatki trafił Imaz, ale kluczowy udział przy jego trafieniu miał Dieguez. Hiszpan prawdopodobnie pomylił ligi, bo – jak na stopera – ma kapitalnie ułożoną nogę. Ta wrzutka była perfekcyjna: spadła akurat między bramkarza a obrońców, Imaz tylko dołożył nogę, a później spadł na Dziekońskiego. Gol na 2:2? W gruncie rzeczy podobny – też wrzutka między bramkarza a defensywę (autorem Romanczuk), też wystarczyło dołożyć nogę (zrobił to Lewicki).

Remis po takim spotkaniu nie zadowala pewnie ani jednych, ani drugich. To jeden z tych meczów, gdy najwięcej wygrywają widzowie.

I taką Ekstraklasę lubimy.

Reklama

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. newspix.pl

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Premier League sprawdza VAR. Czy Anglicy wyrzucą technologię ze swojej ligi?

Przemysław Rudzki
0
Premier League sprawdza VAR. Czy Anglicy wyrzucą technologię ze swojej ligi?

Ekstraklasa

Anglia

Premier League sprawdza VAR. Czy Anglicy wyrzucą technologię ze swojej ligi?

Przemysław Rudzki
0
Premier League sprawdza VAR. Czy Anglicy wyrzucą technologię ze swojej ligi?

Komentarze

14 komentarzy

Loading...