Pele. Bobby Charlton. Luis Suarez. Silvio Berlusconi. Sinisa Mihajlović. Gianluca Vialli. Igor Sypniewski. Andrzej Iwan. I wielu innych. W trakcie ostatnich dwunastu miesięcy pożegnaliśmy wybitne i zasłużone postaci ze świata piłki nożnej. Cześć ich pamięci!
Igor Sypniewski
– Wie pan, ja prosty człowiek jestem – mówił w listopadzie 2007 roku. Nieogolony i skuty kajdankami. Czekający na wyrok za znęcanie się nad matką i grożenie swojej partnerce.
Już długo pił na umór. Po wódzie dostawał szału. Nabzdryngolony wsiadał za kółko. Znieważał policjantów. Brał udział w bijatykach. Niszczył cudze i publiczne mienie. Terroryzował bliskich. Skazano go na półtoraroczną odsiadkę, w kiciu spędził w sumie czternaście miesięcy. Próbował trzymać się z „gitami”, ale nie potrafił nauczyć się grypserki, więc konfliktował się ze skokobrykami, młodą chuliganerią, żeby w końcu dostać od nich potężny łomot i trafić do „frajerów”. Sąd wymógł, żeby zaczął walczyć z chorobą alkoholową. Leczył się farmakologicznie, trafił do grupy Anonimowych Alkoholików, ale kiedy wychodził z ciupy, już czekał na niego kolega z piwkiem…
I pomyśleć, że ten sam Igor Sypniewski potrafił powiedzieć, że „Beckham to tak naprawdę jest słaby, ja jestem lepszy”, a następnie skręcić sławnego Anglika na boisku w meczu Ligi Mistrzów.
Czy Sypniewski mógł zostać wielkim piłkarzem? Miliony dolarów i szczere gratulacje dla gagatka, który z pełnym przekonaniem powie, że to właśnie przyszłość gwiazdy światowego futbolu była mu pisana. Chlubił się, że najlepsze mecze grywał na kacu. Walił kilka browarów i ruszał na boiskowy slalom. Śmiał się z boya hotelowego, któremu wciskał bajerę o byciu lepszym od Beckhama, bo sam wiedział, jak bardzo absurdalnej sceny był bohaterem przed meczem Champions League w Manchesterze. Gość siedzi, sączy piwko, pali szluga, wygląda na mitomana, a zaraz zakłada koszulkę Panathinaikosu i jest najlepszy pośród tych wszystkich Royów Keane’ów, Paulów Scholesów, Garych Neville’ów i Davidów Beckhamów.
Ja prosty człowiek jestem. Dramat Igora Sypniewskiego
Nawet, kiedy wymiotował po trzech przetruchtanych okrążeniach w Szwecji, zaraz potrafił zostać największą gwiazdą tamtejszego Halmstads BK i rozkochać w sobie legendarnego Jonasa Therna, który z pełną świadomością powagi sytuacji i wagi sądu mówił, że Sypniewski był najlepszym piłkarzem, z jakim kiedykolwiek pracował i jakiego kiedykolwiek widział. Porównywał go do słynnego Paula Gascoigne’a. I dużo było w tym zestawianiu upiorności związku losów…
Kariera Sypniewskiego składała się z krótkich przelotów. Kibiców Panathinaikosu przepraszał po latach, że nie przyznał się do choroby alkoholowej. W Wiśle Kraków dostał olbrzymi kontrakt, żeby najpierw stać się obiektem żartów i kpin, a następnie zostać skreślonym przez szatnię. W Szwecji objawiła się depresja, problemy psychiczne, zatargi z prawem, trzeba było znów podlewać i tankować. I staczać się w mrok.
W dniu śmierci miał zaledwie 47 lat. Ostatnia dekada jego życia składała się z ciągłej walki o godność. Rozczarowania, że nie wyszło. Upokorzenia, że nie idzie. Złudnej nadziei, że może zacząć znów się kleić. Odstawienie żłopania. Naparzanka z depresją. Smalenie szlugów. Mieszkanie z rodzicami. Próba samobójcza. Lekki udar, nieodwracalne, lewostronne zmiany w mózgowiu. Żelisław Żyżyński, współautor „Zasypanego”, opowiadał nam, że przeżył szok, gdy krótko przed jego śmiercią zobaczył go na stadionie ŁKS-u. „Wyglądał jakby miał 75 albo 80 lat”, ubolewał dziennikarz Canal+Sport.
Siniša Mihajlović
Najlepszy przyjaciel z dzieciństwa kazał mu „wypierdalać” z baru, bo w jego lokalu „nie będzie żadnych pierdolonych Serbów”. Obserwował rozłam w rodzinie, gdy wuj do ojca mówił, że „zabije tego serbskiego śmiecia”. Urodził się w mieście Vukovar, sercu „Kotła Bałkańskiego”, linii frontu na dzisiejszej na granicy Serbii i Chorwacji. Na pięćdziesiąte urodziny udzielił „La Gazzetta dello Sport” kapitalnego wywiadu, w którym śmiał się, iż czasami czuje się jak stetryczały 150-letni dziad, bo przeżył biedę, zdrady, bomby i wojny. W międzyczasie wiele też mu wybaczano, bo skandalistą był pierwszej wody. Kibice woleli pamiętać, że rewelacyjnie wykonywał rzuty wolne niż wywoływane przez niego bitki, rozdmuchane do granic absurdu konflikty i brudną grę, która stanowczo zbyt często stawała się jego głównym boiskowym orężem.
Wojny, białaczka i legendarne rzuty wolne. Historia Sinisy Mihajlovica
Niedługo później zachorował na białaczkę. Informację przekazał na konferencji prasowej, podczas której ciekły mu łzy, wraz z nim płakało zaś całe środowisko, wszyscy przyjaciele i wrogowie, a ludzie tego pokroju miewają wielu przyjaciół i wielu wrogów, zjednoczyli się w trzymaniu kciuków za jego zdrowie. Z leukemią walczył podczas koronawirusa. Apelował wtedy, żeby cieszyć się życiem. – Dla tych, którzy nie przywykli do siedzenia w domu może to być poświęcenie, ale dla mnie to dar. Spędziłem miesiące zamknięty w szpitalnym pokoju, trzy na trzy metry, nie mogłem nawet otworzyć okna. Nosiłem maskę i nie mogłem się przytulać czy podać komuś ręki przez miesiące. Nie muszę nawet zmieniać nawyków! Przeżyłem dwie wojny, bomby zniszczyły mój dom, dla mnie zostanie z rodziną i oglądanie wspólnie telewizji nie jest problemem. Choroba nauczyła mnie doceniać każdą małą chwilę w życiu, choćby to, że nie muszę włączać budzika i mogę się w końcu wyspać.
Siniša Mihajlović walczył z wyniszczającą organizm chorobą, a jednocześnie starał się prowadzić Bolonię. Łukasz Skorupski w pięknej rozmowie z Przeglądem Sportowym relacjonował tamten czas: „Opowiadał nam o rodzinie, tęsknocie za dziećmi, żoną. Zdarzało się, że był w gorszym stanie. – Już nie daję rady – słyszeliśmy wtedy. Staraliśmy się dodać mu sił: – Trenerze, zagramy dla ciebie”. I dodawał, że Mihajlović lubił życie. Bardzo lubił życie.
Puenta Skorupskiego naturalnie była smutna, śmierć zawsze jest smutna, żałoba również: „Przez dużą część pogrzebu odczuwałem spokój. Ale jak wynieśli trumnę z kościoła, szedłem w kondukcie, to się poryczałem. Bo i przypomniał mi się ojciec, on też zmarł na raka”.
Andrzej Iwan
Wspomnienia o Andrzeju Iwanie zazwyczaj mają charakter bardzo intymnych wyznań miłości i przyjaźni. Najlepiej słychać było to chyba podczas specjalnie dedykowanemu mu programu w Kanale Sportowym. Adam Nawałka mówił, że nigdy o nim nie zapomni. Marek Motyka przytaczał treść ich mrożącej krew z żyłach rozmowy ze słowami „Marcyś, ja przez to umrę. Umrę przez alkohol”. Najpiękniej żegnał go zaś Krzysztof Stanowski na Weszło:
„Mam problem z Twoją śmiercią, Andrzeju. W zasadzie z każdą mam problem, ale ta Twoja jest inna niż pozostałe i nie wiem, jak się za nią zabrać. Należałoby zapłakać, tak jesteśmy przecież nauczeni.
Ale pamiętam też, jak obsesyjnie tej śmierci pragnąłeś, jak ją przywoływałeś, jak jej pomagałeś. I ty teraz, Skurczybyku, pewnie raczej oczekiwałbyś gratulacji. Jesteś tam, gdzie od lat chciałeś być.
Wpuściłeś mnie w najgłębsze zakamarki swojej duszy, a jednak nigdy Cię w tej kwestii nie rozgryzłem. Byłeś najbardziej szczerą osobą, jaką w życiu poznałem i kiedy bez ogródek mówiłeś mi, że chcesz umrzeć, że o niczym tak bardzo nie marzysz, kiedy nawet ci powieka nie drgała, gdy o tym opowiadałeś, nie miałem żadnych argumentów, aby ci nie wierzyć. Z drugiej strony coś mi podpowiadało… No właśnie, że co? Że udajesz? Nie. Że wołasz o pomoc? Też nie. Nie umiem wyjaśnić własnych wątpliwości – zasługiwałeś na to, by Ci bezgranicznie wierzyć, bo ta Twoja szczerość była wręcz okrutna, ale instynkt podpowiadał, że to nie takie proste i że pali się w tobie jakaś iskierka, nad którą nie masz kontroli. Chciałeś umrzeć, a ilekroć próbowałeś, okazywało się, że Twój organizm jeszcze bardziej chce żyć. Siłowałeś się z samym sobą na wszystkich dosłownie frontach.
Dlatego mam problem z Twoją śmiercią. Nie wiem, czy to czas na rozpacz, czy na westchnienie ulgi. Często mówi się, że ktoś przegrał walkę o życie, ale w Twoim przypadku takie stwierdzenie byłoby nonsensem. Walczyłeś o spokój, nie o życie.
Cały byłeś złożony z kontrastów. – Krzysiek, dlaczego wszyscy mi pomagają? Przecież ja jestem złym człowiekiem – powiedziałeś mi kiedyś. Ale tylko ty sam uważałeś się za złego, a wszyscy wokół woleli dostrzegać pierwiastki dobra, którym potrafiłeś emanować. Byłeś i taki, i taki. Serdeczny, przyjacielski, gawędziarski, zaangażowany, rodzinny, kochający, ale też pogubiony i przez to pod wieloma względami straszny, bo alkoholowy i hazardowy nałóg sprowadzał na najbliższych piekło. Z jednej strony przegrałeś swoje życie, z drugiej wygrałeś szacunek tysięcy obcych ci ludzi, którzy obserwowali te zmagania człowieka do bólu prawdziwego. To niesamowity paradoks, że ktoś taki jak Ty dla wielu stał się wzorem, ale byłeś po prostu tym, który wypowiadał na głos myśli bardzo wielu osób. O tym, jak trudne może być życie. Jak wyniszczająca może być ta wędrówka. Ile bólu może urodzić się w zatrutej głowie. Co jakiś czas dostaję wiadomość, jak ważna jest książka „Spalony” dla alkoholików czy ludzi w depresji. Dziękuję, że mogłem ją napisać.
I na koniec: nie, nie będę ci gratulować, nawet jeśli tego dzisiaj oczekujesz. Bo piszę te słowa i mam łzy w oczach. Jest pewien banał w nadużywanym stwierdzeniu, że „takich ludzi już nie ma”. Ale każdy kto cię znał, właśnie to powie – że takich ludzi już nie ma. Nie umarł ostatni z nich. Umarł jedyny w swoim rodzaju”
Stanowski żegna Andrzeja Iwana
Pele
5 grudnia. Mundial w Katarze. Brazylia pokonuje Koreę Południową w Katarze. Na ekranie baner z Pele wtulonym do piłki. Dariusz Szpakowski wygłasza coś na wzór inwokacji: „Dla niego grają, jemu życzą, jego kochają. I chcą, żeby żył, żeby był z nami, jak najdłużej, mimo choroby nowotworowej. Oto słynny Pele. To taka jedność w pragnieniach, w modlitwie. Brazylia przesyła, może i drogą przez niebiosa, do Pelego: Pele, jesteśmy z tobą. Tak jak my wszyscy, nie tylko Brazylijczycy. Pamiętamy wszystkie twoje akcje, a teraz życzymy ci, żebyś był z nami, jak najdłużej. Żyj Pele. Walcz Pele. Bądź Pele”.
Pele leżał w szpitalu i umierał. Był starcem, wiekowym panem, który latami cierpiał na problemy z żołądkiem i biodrami, tłukł się z rakiem jelita, borykał się z niewydolnością nerek, arytmicznie przygrywało jego serca. Brazylijczyk odchodził inaczej niż Diego Maradona. W bezpiecznym oddaleniu od kamer i tłumów, mniej szalenie, bardziej kontrolowanie, nie ma tu raczej żadnych tajemnic i skandali. Jest śmierć. Koniec życia. Nie będzie zmartwychwstania.
I było w tym coś pięknego, że dopełniona historia Pelego jest tak spójna w swoim cukierkowym obrazie. Pierwszy ze swoich trzech Pucharów Świata zdobył jeszcze jako nastolatek, a do tego w czasach, gdy telewizja raczkowała i oglądali go głównie naoczni świadkowie, co nie przeszkodziło Brazylijczykom wynieść go na ołtarz i tytułować bogiem, bo triumfem z 1958 roku przywracał narodowi utraconą osiem lat wcześniej godność. Ponoć zemdlał na chwilę po golu strzelonym w dziewięćdziesiątej minucie finału ze Szwecją, a ocknął się już niesiony na rękach przez kolegów z kadry Canarinhos.
Od pucybuta do milionera. Od lepianek do apartamentów. Od błota do fleszy. Od podwórkowego kopacza do salonowego gwiazdora. Od zera do bohatera. Przecież to brzmi nienormalnie i nierzeczywiście. Jak to możliwe, że obok takiego „świętego” biegać potrafił taki naturszczyk jak Garrincha? Tamten pełnokrwisty, pokręcony, zdziczały, a tu taki perfekcyjny Pele! Dajcie spokój, nawet, kiedy kończył karierę w barwach New York Cosmos, zaciskał pięść i krzyczał do mikrofonu: „kocham, kocham, kocham!”. W sensie: piłkę nożną, że ją tak kochał, bardzo kochał, aż po trzykroć.
Król, bożek, milioner, trzykrotny mistrz świata. Po prostu Pele
Pele nie lubił ksywki „Pele”. Na serio i na poważnie Pele przyjął „Pelego”, kiedy – tak to tłumaczył w autobiografii „Piłka nożna zmienia świat” – zrozumiał, że „Pele” jest dla mas. Że „Pele” ma być właśnie sławny, kultowy, legendarny, a Edson Arantes do Nascimento to Edson Arantes do Nascimento dla siebie i najbliższych. Im więcej minęło jednak czasu, tym – też to przyznał – więcej było w nim „Pelego” niż Edsona Arantesa do Nascimento. Pele o „Pele” mówił więc często w trzeciej osobie liczby pojedynczej. Tak jak my o nim, tak on o sobie.
Pozostaje z nostalgią za czasami, których się nie pamięta i za meczami, których się nie widziało, odpalić sobie skrót jakiegoś występu Pelego z lat pięćdziesiątych, sześćdziesiątych albo siedemdziesiątych. Uśmiechnąć się, jak wolno Brazylia operowała piłką na czarno-białym obrazie z finału mundialu 1958 w Szwecji. Przypomnieć sobie, że w tej słynnej akcji z przepuszczeniem piłki obok bramkarza w 1970 roku z Urugwajem, to jednak Pele nie trafił do pustej bramki… I pomyśleć, że to był największy z największych.
Gianluca Vialli
Raka nazywał „niechcianym towarzyszem”. Od 2017 roku zmagał się z nowotworem trzustki. Pod koniec 2022 roku z Włoch napłynęły informacje, że jego stan zdrowia drastycznie się pogorszył i trafił na oddział intensywnej terapii. Na początku stycznia 2023 roku odszedł z tego świata w wieku 58 lat. Pięknie żegnał go Roberto Mancini. Przyjaźnili się przez ponad czterdzieści lat. Po finale Euro 2020 na Wembley ściskali się ze łzami w oczach. Kompani na dobre i na złe, na złe i na dobre.
– Poznaliśmy się, gdy mieliśmy szesnaście lat. I nigdy się nie rozstaliśmy. Płakaliśmy ze smutku i goryczy. Płakaliśmy ze szczęścia i radości. Gianluca Vialli był najlepszym z nas, kompletnym napastnikiem, doskonałym i odważnym człowiekiem. Uszczęśliwiał mnie. Odegrał decydującą rolę w naszym włoskim zwycięstwie na Euro. Zawodnicy go kochali. Miał w sobie siłę i dał nam odwagę, o której nie wiedzieliśmy, że ją w sobie mamy. Używał jej do walki z chorobą – mówił Mancini w rozmowie z La Gazzetta dello Sport.
Ostatni raz spotkał się ze swoim przyjacielem na kilka dni przed jego śmiercią. Wspominał: – Mówił cichym głosem, szeptał, był bezsilny, ale też bardzo przytomny. Rozmawialiśmy trochę o wszystkim, trochę o niczym, uśmiechał się i śmiał. Teraz już go z nami nie ma. Żegnam brata. Kolejnego po Sinisie Mihajloviciu.
Wzruszające to było.
Przemysław Rudzki pisał na Weszło: „Zapamiętajmy z jego życia niesamowitą radość w oczach. Tych samych, które w trudnych chwilach walki z chorobą zasłaniał okularami przeciwsłonecznymi. Jak kilka lat temu, gdy razem z Andrzejem Twarowskim spotkaliśmy go na Stamford Bridge. Za kilka minut rozpoczynał się mecz, siedzieliśmy na naszym stanowisku komentatorskim, a Luca przechodził za naszymi plecami. Andrzej zatrzymał go jakimś zdaniem, Włoch uśmiechnął się od ucha do ucha i już pozował do zdjęcia. Nie nosił w sobie grama gwiazdorskiej maniery.
Zapamiętajmy go z pięknych goli. I z charakterystycznej frotki, jaką miał na ręku jako piłkarz.
Zapamiętajmy go z pięknych scen po finale EURO wygranym przez Włochów, gdy ściskają się z Mancinim.
Zapamiętajmy go z tego, że nie wstydził się choroby. Walczył z godnością, do samego końca.
Jak napisał włoski dziennikarz Alvise Cagnazzo: „Vialli nie chciałby żadnych łez na pogrzebie i byłby zły, widząc je na policzkach jego fanów. Zawsze się uśmiechał, zawsze ukrywał ból i melancholię, jaką niosła ze sobą walka z chorobą, ponieważ życie było dla niego ciągłym tańcem pomiędzy piłkarskim meczem a dobrą kolacją”.
Rudzki: „Wciąż jest tyle do zrobienia”. Gianluca Vialli i pęknięte serce Italii
Just Fontaine
Na mistrzostwach świata w 1958 roku reprezentacja Francji zajęła trzecie miejsce, a on strzelił trzynaście goli w sześciu meczach. Trzynaście! W Szwecji strzelał Paragwajowi, Jugosławii, Szkocji, Irlandii Północnej, Brazylii i RFN. Wciąż znajduje się w pierwszej piątce klasyfikacji wszechczasów najlepszych strzelców mundiali. Wyprzedzają go tylko Miroslav Klose, Ronaldo Nazario i Gerd Muller.
Silvio Berlusconi
Za czasów rządów w Milanie, który określał trzecim cudem narodu po mafii i pizzy, był jednym z ojców chrzestnych współczesnego futbolu. Człowiekiem, który wydatnie pomógł piłce nożnej w umoszczeniu swojego biznesowego łoża i rozgoszczeniu się na fotelu lidera światowego sportu. Skomercjalizować produkt i uczynić go zjawiskiem globalnym na niespotykaną dotąd skalę. Kreować olbrzymie gwiazdy. Piłkarzy przeobrażać w celebrytów. Tworzyć rozgrywki dla najlepszych. Sparować gigantów z innymi gigantami. Zwiększyć liczbę meczów. Upchać kalendarz do granic możliwości. Zebrać z murawy potężne pieniądze. To wszystko jego wizje z minionej epoki, które ukonstytuowały się w rzeczywistości na przełomie wieków i usadziły go na tronie na całe dekady.
Na starość wyglądał jak figura woskowa. Seriami operacji plastycznych usiłował zawrócić wskazówki tykającego zegara i przywrócić sobie dawno utraconą młodość. Usuwał zmarszczki wokół oczu. Naciągał skórę na szyi. Farbował przeszczepione włosy. Niezmiennie chełpił się powodzeniem wśród kobiet. Wrócił do polityki. I piłki nożnej, w której ciekawą historię pisała jego Monza. Kontrowersyjną był przy tym postacią niebywale, zarzucano mu niemal wszystkie grzechy świata. Czasami był niewinny, częściej winny. Prawdą – gorzką, bo gorzką – było jednak, że ten kontrowersyjny showman był królem życia, polityki, biznesu i calcio. Jakkolwiek płytko i pusto, efekciarsko i butnie, nadęcie i arogancko by to nie brzmiało.
Luis Suarez
W 1960 roku w plebiscycie Złotej Piłki wyprzedził Ferenca Puskasa, Uwe Seelera, Alfredo Di Stefano i Lwa Jaszyna. Był jednym z najmądrzejszych rozgrywających w dziejach futbolu w czasie. Helenio Herrera mawiał: „Nie wiesz, co zrobić z piłką, oddają ją Luisowi Suarezowi”.
Sir Bobby Charlton
W 1994 królowa Elżbieta II nadała mu tytuł szlachecki. Jeden z nielicznych ocalałych po katastrofie samolotu w Monachium. Mistrz świata i zdobywca Złotej Piłki z 1966 roku. Ktoś powiedział, że miał w sobie coś z królewskiego majestatu. Przed meczem Manchesteru United w Lidze Mistrzów przeciwko Kopenhadze kibice Czerwonych Diabłów składali kwiaty i szale pod jego statuą przed Old Trafford. Dużo się tego zebrało, bardzo dużo, pięknie to wyglądało, bardzo pięknie. To prawdopodobnie największa piłkarska legenda w historii tego klubu.
Lista ludzi piłki, którzy odeszli w minionym roku:
- Bello Musa Kofarmata – nigeryjski piłkarz
- Igor Sypniewski – polski piłkarz
- Carlo Galli – włoski piłkarz
- Einars Gnedojs – łotewski piłkarz
- Roland Guillas – francuski piłkarz
- Juan Carlos Orellana – chilijski piłkarz
- Cor van der Gijp – holenderski piłkarz
- Jimmy O’Rourke – szkocki piłkarz
- Heinz Walter – niemiecki piłkarz
- Karim Gazzetta – szwajcarski piłkarz
- Kalman Meszoly – węgierski piłkarz
- Ryszard Per – polski piłkarz
-
David Johnson – angielski piłkarz
- Zbigniew Padlikowski – polski piłkarz
- Fernando Gomes – portugalski piłkarz
- Carlo Facchin – włoski piłkarz
- Maurice Norman – angielski piłkarz
Grudzień 2022
- Omar Trujillo – meksykański piłkarz
- Yoshio Kikugawa – japoński piłkarz
- Miodrag Ješić – serbski piłkarz i trener
- Hermann Nuber – niemiecki piłkarz
- Elia Alessandrini – szwajcarski piłkarz
- Siniša Mihajlović – serbski piłkarz i trener
- Manuel Muñoz – chilijski piłkarz
- Iwan Hamalij – ukraiński piłkarz
- George Cohen – angielski piłkarz
- József Fitos – węgierski piłkarz
- Txetxu Rojo – hiszpański piłkarz
- Fabián O’Neill – urugwajski piłkarz
- Siergiej Dmitrijew – rosyjski piłkarz
- Andrzej Iwan – polski piłkarz
- Rodolfo Micheli – argentyński piłkarz
- Pele – brazylijski piłkarz
Styczeń 2023
- Frank McGarvey – szkocki piłkarz
- Hans Rebele – niemiecki piłkarz
- Ernesto Castano – włoski piłkarz
- Gianluca Vialli – włoski piłkarz i trener
- Modeste M’Bami – kameruński piłkarz
- Roberto Dinamite – brazylijski piłkarz
- Gaudenzio Bernasconi – włoski piłkarz
- Jozef Van Riel – belgijski piłkarz
- Anton Walkes – angielski piłkarz
- Darío Jara Saguier – paragwajski piłkarz
- Patrizio Billio – włoski piłkarz
- Carlo Tavecchio – włoski działacz sportowy
- Vito Chimenti – włoski piłkarz
- Wadym Dobyża – ukraiński piłkarz i trener
- Krister Kristensson – szwedzki piłkarz
Luty 2023
- Renato Benaglia – włoski piłkarz i trener
- Zbigniew Jankowski – polski piłkarz
- Peter Allen – angielski piłkarz
- Christian Atsu – ghański piłkarz
- John Moeti – południowoafrykański piłkarz
- František Cipro – czeski piłkarz
- Friedel Lutz – niemiecki piłkarz
- Ołeksandr Radczenko – ukraiński piłkarz
- Miroslav Blažević – chorwacki piłkarz
- Marcos Alonso – hiszpański piłkarz
- Pierre Garcia – francuski piłkarz
- Wim Kras – holenderski piłkarz
- Kevin Bird – angielski piłkarz
- Ilario Castagner – włoski piłkarz i trener
- Ahmet Suat Özyazıcı – turecki piłkarz i trener
- Petyr Żekow – bułgarski piłkarz
- Miklós Lendvai – węgierski piłkarz
- Amancio – hiszpański piłkarz
- Pascual Babiloni – hiszpański piłkarz
- Jan Schmidt – polski piłkarz
- Martin Pěnička – czeski piłkarz
- Alberto Mario González – argentyński piłkarz
- Pelayo – hiszpański piłkarz
Marzec 2023
- Don Megson – angielski piłkarz
- Just Fontaine – francuski piłkarz
- Allan McGraw – szkocki piłkarz
- Per Kristoffersen – norweski piłkarz
- Janusz Makowski – polski piłkarz
- Romualdo Arppi Filho – sędzia piłkarski
- Eugeniusz Olszyna – polski piłkarz
- Josef Vojta – czeski piłkarz
- Gianmarco Calleri – włoski piłkarz
- Italo Galbiati – włoski trener
- Milenko Nerić – czarnogórski piłkarz
- Juvencio Osorio – paragwajski piłkarz
- Mabo Ismaila – nigeryjski trener
- Chris Shevlane – szkocki piłkarz
- Henryk Czylok – polski piłkarz
- Roman Lentner – polski piłkarz
- Dimitris Papaioanu – grecki piłkarz
- Ryszard Niemiec – polski dziennikarz i działacz sportowy
- Mariusz Prokop – polski piłkarz
Kwiecień 2023
- Domenico Cecere – włoski piłkarz
- Mario Bozić – bośniacki piłkarz
- Birger Jensen – duński piłkarz
- Sergio Gori – włoski piłkarz
- Bronisław Szlinter – polski piłkarz
- Ryszard Krawiarz – polski piłkarz
- Enore Boscolo – włoski piłkarz
- Emmanuel Ebiede – nigeryjski piłkarz
- Eddie Colquhoun – szkocki piłkarz
- Josip Duvancić – chorwacki piłkarz
- Pawło Szkapenko – ukraiński piłkarz
- Ryszard Wiśniewski – polski piłkarz
- Josep Maria Feste – hiszpański piłkarz
- Juan Carlos Sarnar – argentyński piłkarz
- Stefan Kliński – polski piłkarz
- Jurij Pietrow – rosyjski piłkarz
Maj 2023
- Arsenio Iglesias – hiszpański piłkarz
- Antonio Carbajal – meksykański piłkarz
- Ferran Olivella – hiszpański piłkarz
- Per Rontved – duński piłkarz
- Nelsinho Ros – brazylijski piłkarz
- Vagner Benazzi – brazylijski piłkarz
- Modesto Sandova – paragwajski piłkarz
Czerwiec 2023
- Rale Rasić – australijski piłkarz
- Silvio Berlusconi – włoski działacz sportowy
- John Hollins – angielski piłkarz
- Gordon McQueen – szkocki piłkarz
- Alfredo Rojas – argentyński piłkarz
- Karolis Chvedukas – litewski piłkarz
- Guillermo Escalda – urugwajski piłkarz
- Stephane Demol – belgijski piłkarz
- Horst-Dieter Hottges – niemiecki piłkarz
- Cedric Roussel – belgijski piłkarz
- Craig Brown – szkocki piłkarz
- Vahidin Musemić – bośniacki piłkarz
Lipiec 2023
- Vincenzo D’Amico – włoski piłkarz
- Christian Dalger – francuski piłkarz
- Klaus Tauber – niemiecki piłkarz
- Georges Bereta – francuski piłkarz
- Attila Abonyi – australijski piłkarz
- Asbjorn Sennels – duński piłkarz
- Luis Suarez – hiszpański piłkarz i trener
- Philippe Garot – belgijski piłkarz
- Grzegorz Kochanek – polski piłkarz
- Robert Budzynski – francuski piłkarz
- Palhinha – brazylijski piłkarz
- Bhaskaran Sathianathan – malezyjski piłkarz i trener
- Günther Herrmann – niemiecki piłkarz
- Adolf Scherer – słowacki piłkarz
- Aleksandr Cyljurik – rosyjski piłkarz
- Chris Bart-Williams – angielski piłkarz
- Trevor Francis – angielski piłkarz
- Benny Rooney – szkocki piłkarz
- Dragu Badin – rumuński piłkarz
Sierpień 2023
- Tony Brien – irlandzki piłkarz
- Nermin Crnkić – bośniacki piłkarz
- Wieniamin Mandrykin – rosyjski piłkarz
- Carlo Mazzone – włoski piłkarz
- Andy Rankin – angielski piłkarz
- Bertrand Marchand – francuski piłkarz
- Mohamed Al-Fayed – egipski działacz sportowy
- Jan Jongbloed – holenderski piłkarz
Wrzesień 2023
- Salif Keita – malijski piłkarz
- Mark Pearson – brytyjski piłkarz
- Gilberto Hernandez – panamski piłkarz
- Alberto Ginulfi – włoski piłkarz
- Rainer Troppa – niemiecki piłkarz
- Hernan Carrasco – chilijski trener
- Dominique Colonna – francuski piłkarz i trener
- Bjarni Felixson – islandzki piłkarz
- Burhan Sargin – turecki piłkarz
- Ronnie McKinnon – szkocki piłkarz
- Marinho Peres – brazylijski piłkarz
- Serhij Baszkirow – ukraiński piłkarz
- Egil Johansen – norweski piłkarz
- Severino Lojodice – włoski piłkarz
- Odilon Polleunis – belgijski piłkarz
- Giovanni Lodetti – włoski piłkarz
- Americo Lopes – portugalski piłkarz
- Tadeusz Olszański – dziennikarz sportowy
Październik 2023
- Lars Arnesson – szwedzki piłkarz i trener
- Francis Lee – angielski piłkarz
- Romano Voltolina – włoski piłkarz
- Orazio Roncati – włoski piłkarz
- Bobby Charlton – angielski piłkarz
- Reino Börjesson – szwedzki piłkarz
- Raul Machado – portugalski piłkarz
Czytaj więcej wspomnień:
- Król, bożek, milioner, trzykrotny mistrz świata. Po prostu Pele
- Stanowski żegna Andrzeja Iwana
- Ja prosty człowiek jestem. Dramat Igora Sypniewskiego
Fot. Newspix