– Nie mam nic przeciwko zakończenia przez Probierza kariery reprezentacyjnej – powiedzmy – Arkadiusza Milika. Naprawdę, wystarczy już. To, że ktoś jest piłkarzem Juventusu, nie oznacza, że jest przydatny kadrze – mówi w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Radosław Kałużny.
Rok 2016? Jeden gol z Irlandią Północną. Rok 2017? Jeden gol z Kazachstanem. Rok 2018? Jeden gol z Portugalią. Rok 2019? Jeden gol z Macedonią. Rok 2020? Jeden gol z Finlandią. Rok 2021? Jeden gol z Andorą. Rok 2022? Bez gola w reprezentacji. Obecny rok? Trafienie z Mołdawią. Statystyki Arkadiusza Milika w kadrze są… dramatyczne. – Doprawy, jednego gola dla reprezentacji w roku, jak on, to chyba i ja bym strzelił. Jego rozliczajmy ze zdobywanych bramek, a nie z tego, że jest zawodnikiem słynnego klubu. Nie chcę dołować Arka, lecz wydaje mi się, że średnią goli w reprezentacji miałem podobną, a może i lepszą, i to grając na zupełnie innej pozycji. Nie wiem, z jakiego powodu zamiast Milika na Mołdawię nie wyszedł Adam Buksa, który dał fajną zmianę na Wyspach Owczych – tłumaczy były reprezentant Polski.
Kałużny zwrócił uwagę, że zazwyczaj w kadrze najlepiej wyglądają ci, którzy regularnie występują w swoich klubach. – Powtórzę starą prawdę – z reguły w reprezentacji najlepiej wyglądają piłkarze, którzy regularnie występują w swoich klubach i potwierdziło się to w meczu z Mołdawią. Według mnie najlepszymi okazali się Karol Świderski i Przemysław Frankowski. Obaj zasuwają w Charlotte i Lens. Widać, że byli nakręceni, w rytmie meczowym, a granie wyraźnie sprawiało im radość. Pozostali, z drobnymi wyjątkami, mordowali siebie i nas – uważa 49-latek.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- MAREK PAPSZUN WŚRÓD KANDYDATÓW NA TRENERA SZACHTARA DONIECK
- JAK RADZĄ SOBIE PIŁKARZE, KTÓRZY ODESZLI LATEM Z EKSTRAKLASY?
- ESTONIA, CHOWACJA CZY WŁOCHY – NA KOGO TRAFIMY W BARAŻACH EURO?
Fot. FotoPyk