Reklama

Piekło mężczyzn. Czy reprezentanci Polski są za niscy?

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

18 października 2023, 14:48 • 5 min czytania 25 komentarzy

Reprezentacja Polski została przerzucona w lewo na Tinderze, ponieważ brakuje jej wzrostu, a przecież prawdziwi mężczyźni zaczynają się od 190 centymetrów. Co gorsza w aplikacji nie siedziała wówczas Julka ze Zduńskiej Woli, tylko Michał Probierz, selekcjoner zespołu narodowego. Zatem tak zdefiniował jeden z problemów – piłkarze są, kurde, za niscy. Tylko czy to faktycznie prawda?

Piekło mężczyzn. Czy reprezentanci Polski są za niscy?

Czy wzrost to problem kadry narodowej?

Probierz w Kanale Sportowym stwierdził: – Na pewno brakuje wzrostu w tym zespole. To jest istotne, bo przy stałych fragmentach gry, przy bronieniu i w ofensywie, brakuje takiej możliwości, aby był jeden czy drugi wysoki zawodnik. Widać, że w innych zespołach jest co najmniej dwóch, trzech piłkarzy powyżej 190 centymetrów, którzy wchodzą i potrafią stworzyć przewagę w polu karnym.

Po pierwsze – ograniczając się tylko do meczu z Mołdawią – już na tym poziomie coś się nie zgadza. Ano dlatego, że kadrowicze mieli istotną przewagę wzrostu nad rywalem. Nasza średnia wyjściowej jedenastki to 184,4 centymetra, średnia mołdawian: 181,6 centymetra. Prawie trzy centymetry różnicy na naszą korzyść, a że trzy centymetry mogą zrobić różnice – jasna sprawa dla każdego, kto parkował w zatłoczonym miejscu.

Po drugie – skoro centymetry są tak ważne, dlaczego w pierwszym składzie zagrał na przykład Dziczek (181 cm, wszystkie wzrosty za 90minut.pl)? Przecież wyższy jest Piotrowski – 184 centymetry. Albo dlaczego zagrał Milik, 183 centymetry, a nie Buksa – 191 centymetrów? To zresztą ma jeszcze większy sens, bo jak głową gra Milik, to z Mołdawią dało się zauważyć, mianowicie – nieszczególnie, a jak gra Buska, widzieliśmy z Wyspami Owczymi – no jednak trochę lepiej.

Po trzecie – Probierz przecież nie prowadzi klubu. Nie trafił do drużyny liliputów, nie musi czekać na okienko transferowe, żeby zaraz ściągnąć paru wieżowców. Nie, prowadzi reprezentację Polski i może powołać kogo chce. Nawet Musiolika – 193 centymetry. Swoją drogą ma z czego wybierać, bo choć nie jesteśmy najwyższym narodem Europy, to jednak nie mamy się czego wstydzić:

Reklama

Nie jest z nami tak dobrze jak z Litwinami czy Łotyszami, ale z drugiej strony nie kieruje Probierz zespołem włoskim czy portugalskim, wtedy byłby problem – straszni z nich kurduple (dobrze, że nikt o tym nie powiedział Roberto Martinezowi).

Kwestia wzrostu w przeszłości reprezentacji Polski

Hm, a jak było w przeszłości, w czasach kiedy z polską piłką było lepiej i emocjonowaliśmy się starciami na wyższym poziomie niż meczami z Mołdawią?

Przeciwko Niemcom, Szwajcarii i Portugalii na Euro 2016 średnia wzrostu pierwszej jedenastki reprezentacji Polski wyniosła 183,09 centymetra. To o ponad centymetr mniej niż z Mołdawią.

Zwycięski baraż ze Szwecją? To z kolei 184,36 centymetra średniej, zatem w zasadzie identycznie co z Mołdawią.

A historyczny mecz z Niemcami, kiedy ograliśmy mistrzów świata? Byliśmy średnio o dwa centymetry wyżsi niż teraz!

Reklama

I właśnie o to chodzi: możemy znaleźć przykłady, kiedy w tej statystyce sięgaliśmy nieba, możemy znaleźć też momenty, kiedy trzeba było nam stać na palcach do zdjęcia. Ale i wtedy, i wtedy jedna rzecz była wspólna – potrafiliśmy wygrać ważne spotkania. Bo, tak się składa, że wzrost choć może pomóc w jednej czy drugiej sytuacji, to jednak nie wygrywa, nie remisuje i nie przegrywa meczów.

Możesz wystawić jedenastu Gortatów i po rzucie rożnym nie stworzyć sobie niczego, nawet nie dotknąć piłki. A możesz mieć pomysł – jak Mołdawia – i strzelić gola po kornerze za sprawą Iona Nicolaeuscu, który odrósł od ziemi na skromne 184 centymetry.

Szkoda energii na takie tematy, selekcjonerze

Oczywiście temat wzrostu nie był główną osią sporu w ponad godzinnym wywiadzie, poświęcono mu ledwie kilkadziesiąt sekund, ale jednak Probierz o tym wspomniał. I rodzi się jedno, zasadnicze pytanie: po co? Po co wystawiać się na tak łatwe strzały, uciekając do statystyki, która w gruncie rzeczy nie ma żadnego znaczenia?

Selekcjoner musi zrozumieć, że nie prowadzi już Cracovii i gadka o tym, że ta nie zdobyła mistrzostwa przez koronawirusa, nie przejdzie bokiem. Prowadzi w chwili obecnej drużynę narodową, zatem taką, która interesuje każdego kibica w Polsce. I dziennikarza. I eksperta. Jeśli będzie więc sam sobie wrzucał takie granaty do własnego ogródka, to po prostu będzie miał wizerunkowy, medialny problem, a co to może oznaczać, niech spyta Brzęczka.

Bo skoro każdego interesuje kadra i skoro dziś każdy ma dostęp do internetu, to każdy sobie może sprawdzić – jak to z tym wzrostem jest. Czy faktycznie bieżąca generacje ma spiłowane piszczele, czy jednak nie i wrzuca się temat zastępczy, kompletnie bez pokrycia z rzeczywistością.

Zresztą wskazywanie tematu wzrostu jako problem drużyny narodowej w 2023 roku, w czasach, kiedy taktyka jest tak rozwinięta, kiedy możesz zniwelować lub ograniczyć nią prawie każdą przewagę rywala w jakości… Dajmy spokój, bo w listopadzie dojdziemy do tematu, że w Polsce jest za zimno i to też problem. Że kibice na Narodowym nie są fanatyczni i to też problem. Że dojazd na stadion jest nieciekawy. I to też, oczywiście, problem.

Poza tym sekunda, minuta, czy godzina – jeśli selekcjonera choć przez nawet chwilę zajmuje wzrost piłkarzy, to może być nam wszystkim ciężko.

Tego się bano – Probierza, który wrzuca absurdalny temat w dyskurs, a potem dzielnie o niego walczy. Szkoda energii. Chcemy selekcjonera, który dokonuje w tym zespole zmian i pan to przecież zaczyna robić. Chcemy selekcjonera, który będzie potrafił tą drużyną wstrząsnąć i pan to w przerwie meczu z Mołdawią przynajmniej próbował zrobić.

Nie chcemy natomiast selekcjonera, który będzie dochodził do wniosków, które da się obalić w pięć minut. A tak się w tym wypadku niestety dało zrobić.

Czytaj więcej o reprezentacji Polski:

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Piłka nożna

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

25 komentarzy

Loading...