Reklama

Hubert Hurkacz w walce o ATP Finals. Czego potrzebuje Polak?

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

16 października 2023, 21:54 • 6 min czytania 0 komentarzy

Hubert Hurkacz w niedzielę zanotował jeden z największych sukcesów w karierze, wygrywając turniej rangi ATP 1000 w Szanghaju. Sezon Polaka – do tej pory co najwyżej przeciętny – nagle zupełnie się odmienił, bo Hubert za sprawą wygranej w Chinach może dostać się do ATP Finals, imprezy dla ośmiu najlepszych tenisistów sezonu. Czego potrzebuje, by pojechać do Turynu?

Hubert Hurkacz w walce o ATP Finals. Czego potrzebuje Polak?

To nie był sezon marzeń

Przed Szanghajem Hubert Hurkacz wygrał w tym sezonie tylko jeden turniej – w lutym i to zawody rangi ATP 250 w Marsylii. Nic wielkiego czy prestiżowego, ale puchar jest puchar. To był początek sezonu, a Hubi ten start miał całkiem niezły. Dobrze grał w United Cup, gdzie Polacy – w drużynowej rywalizacji – dotarli do półfinału. Potem przełamał się w Australian Open i po raz pierwszy dotarł tam do czwartej rundy. Owszem, w Rotterdamie szybko odpadł, bo ograł go Grigor Dimitrow, ale potem przyszła wspomniana Marsylia i wylot na Bliski Wschód, gdzie rozegrał niezły mecz z Novakiem Djokoviciem.

Od tamtego czasu było jednak znacznie gorzej. W dwóch „tysięcznikach” w USA odpadał w drugim meczu. Jego gra też przesadnie nie zachwycała. W sezonie na mączce – swojej najmniej lubianej nawierzchni – spisywał się gorzej niż przed rokiem, na Roland Garros w trzeciej rundzie ograł go po pięciosetowym starciu 94. w rankingu światowym Peruwiańczyk Juan Pablo Varillas.

SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ

Reklama

Przełamania nie przyniosła też początkowo lubiana przez Huberta trawa. Owszem, w mniejszym turnieju w Stuttgarcie zameldował się w półfinale, ale tam ograł go Jan-Lennard Struff. W Halle, gdzie bronił tytułu, odpadł już drugim meczu, a lepszy okazał się Holender Tallon Griekspoor. Dopiero na Wimbledonie Polak pokazał klasę, ale tu przeszkodziła mu drabinka. Przez pierwsze trzy rundy przeszedł bowiem w znakomitym stylu, ale w czwartej grał z Novakiem Djokoviciem. Dwa pierwsze sety przegrał po tie-breakach, ani razu nie oddając serwisu. Trzeciego – rozgrywanego już następnego dnia – wygrał. Ale czwarty poszedł na konto Serba, a Polak po raz pierwszy i ostatni w całym turnieju(!) stracił podanie. Niemniej: to było spotkanie, po którym można było na powrót uwierzyć w Huberta.

Czy ta wiara się opłaciła?

W sumie tak. Polak w turniejach ATP w Kanadzie i Cincinatti doszedł odpowiednio do 1/8 i półfinału, w obu tych imprezach tocząc niezwykle zacięte – choć przegrane – pojedynki z Carlosem Alcarazem. A porażki z mistrzem Wimbledonu można było zaakceptować, nawet jeśli szkoda było niewykorzystanych szans. Problem w tym, że na US Open Hurkacz odpadł w drugiej rundzie, a Jackowi Draperowi nawet się nie postawił. Owszem, szybko dowiedzieliśmy się, że miał problemy zdrowotne, nie czuł się najlepiej (w Nowym Jorku wśród tenisistów w ogóle szalał wirus, który wpłynął na formę wielu zawodników) i nie był w stanie grać na najwyższym poziomie. Ale porażka z Brytyjczykiem z drugiej setki rankingu była – bo być musiała – rozczarowaniem.

Aż wreszcie – dobry miesiąc po US Open (z Pucharem Lavera, półtowarzyskim turniejem, po drodze) – Hubert zagrał w Szanghaju. I wygrał cały turniej w wielkim stylu.

Goniąc za Holgerem

Efekt? Przeskok z 17. na 11. miejsce w rankingu ATP, ale przede wszystkim – w rankingu Race. Ten drugi w tym momencie jest już właściwie ważniejszy, zlicza bowiem punkty tylko z trwającego sezonu i to na jego podstawie wyłonieni zostaną uczestnicy turnieju finałowego dla ośmiu najlepszych graczy całego roku. W tej chwili pewny udział ma w nim już czwórka tenisistów:

  1. Novak Djoković – 8945 punktów;
  2. Carlos Alcaraz – 8445 punktów;
  3. Daniił Miedwiediew – 6935 punktów;
  4. Jannik Sinner – 4945 punktów.
Reklama

W ciemno można też założyć, że do Turynu pojedzie też piąty w tym zestawieniu Andriej Rublow (4275 oczek), którego Hubert Hurkacz pokonał w finale w Szanghaju. Za plecami tej piątki robi się jednak ciekawie, bo szansę na awans ma właściwie… dziesięciu tenisistów. W tym Hubert Hurkacz. Wygląda to tak:

Źródło: Live-Tennis.Eu

Z całego tego grona tylko Sascha Zverev nie gra w tym tygodniu w żadnym turnieju. Stefanos Tsitsipas i Holger Rune występują w turniejach rangi ATP 250 – odpowiednio w Antwerpii i Sztokholmie. Za to zawodnicy z miejsc 9-15. grają w imprezie ATP 500 w Tokio, więc bezpośrednio będą mogli monitorować swoją rywalizację, a pewnie i stoczyć jeden czy dwa pojedynki decydujące o tym, kto ugra więcej punktów. Sytuacja kształtuje się więc tak, że opcjonalna wygrana Huberta w całym turnieju mogłaby go wepchnąć nawet na ósme miejsce, gwarantujące grę w ATP Finals. Kluczowa będzie tu jednak kwestia kondycyjna – organizatorzy japońskiej imprezy co prawda poszli Polakowi na rękę i ten pierwszy mecz w stolicy Kraju Kwitnącej Wiśni zagra dopiero w środę, ale po trudach turnieju w Pekinie będzie musiał postarać się uniknąć wpadki w pierwszych spotkaniach.

A te – jak to zwykle bywa na tym poziomie rozgrywkowym – łatwe nie będą. Już w pierwszym Hubi zmierzy się bowiem z Chińczykiem Zhizhenem Zhangiem, który sprawił mu problemy w Szanghaju. Z kolei w potencjalnym drugim spotkaniu może trafić na Francesa Tiafoe, a więc rywala – choć z samego końca stawki – w walce o ATP Finals, dla którego będzie to właściwie ostatni moment, by jeszcze pomarzyć o udziale w tej imprezie. Jednak nawet gdyby Hubertowi w Tokio nie wyszło, to zostają mu jeszcze dwa turnieje – kolejny rangi 500, już w Europie, i Masters (ATP 1000) w Paryżu.

Sprawa awansu do Finałów pozostanie więc otwarta.

Być jak Agnieszka

Nie ukrywamy jednak, że liczymy na jak najlepszy wynik Huberta w najbliższych imprezach, a potem – miejmy nadzieję – i w Finałach ATP. Polak wyrównane boje toczył już bowiem ze wszystkimi ich uczestnikami, z wieloma wygrywał, a do tego na twardej nawierzchni grać potrafi i lubi. W dodatku halowe warunki powinny sprzyjać jego serwisowi. No i ma też doświadczenie z tego turnieju, co istotne. Co prawda w 2021 roku przegrał wszystkie trzy mecze grupowe – z Daniiłem Miedwiediewem, Alexandrem Zverevem i Jannikiem Sinnerem – ale obył się z klimatem samej imprezy (był na niej też rok później, ale jako drugi rezerwowy i żadnego meczu nie zagrał).

Gdyby pojechał na nią ponownie, będzie wiedział, czego się spodziewać.

Wzorem dla Huberta mogłaby tu być Agnieszka Radwańska, która w 2015 roku wygrała Finały WTA. Polka też grała wówczas stosunkowo słaby sezon, po US Open była 13. w światowym rankingu (a i tak nieco podskoczyła, na starcie turnieju w Nowym Jorku zajmowała 15. miejsce), po czym odżyła na Dalekim Wschodzie. Wygrała turnieje w Tokio i Tianjinie, doszła do półfinału w Pekinie, i nawet wpadka w Wuhan (porażka w pierwszym meczu) wiele nie zmieniła. Udaną końcówką sezonu Agnieszka, rzutem na taśmę, dostała się do WTA Finals. Z grupy wyszła szczęśliwie, z ledwie jednym zwycięstwem w trzech meczach.

A potem rozegrała dwa doskonałe spotkania – z Garbine Muguruzą i Petrą Kvitovą. Sensacyjnie wygrała cały turniej, odnosząc największy sukces w zawodowej karierze. Dlatego nigdy nie należy nikogo skreślać, dlatego też nie odważymy się tego zrobić w przypadku Huberta. Polak od środy powalczy bowiem o kolejny turniejowy triumf, ale też o to, by zbliżyć się do wyjazdu do Turynu. A jeśli w najbliższych tygodnia uda mu się zabukować ten bilet, to kto wie, co stanie się już tam, na miejscu?

Fot. Newspix

Czytaj więcej o tenisie:

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Polecane

„Umarł król, niech żyje król”. Czy idący jak burza Jack Draper może wygrać US Open?

Jakub Radomski
6
„Umarł król, niech żyje król”. Czy idący jak burza Jack Draper może wygrać US Open?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...