Fredy Fürst to adwokat, który od 2013 roku jest ważną postacią procesów licencyjnych w PZPN. Obecnie kieruje on tym działem w związku. UEFA podjęła ostatnio szereg zmian licencyjnych. Skończyło się na przykład dotychczas znane „Finansowe Fair Play”, które zostało zastąpione przez „Stabilność Finansową”. Wprowadzonych zostało kilka nowych przepisów. Kierownik działu licencji polskiej federacji tłumaczy jak modyfikacje europejskiej centrali wpłyną na nasze kluby. Ponadto okazuje się, że w Ekstraklasie trenerzy i piłkarze nie będą już mogli narzekać, że nie mają gdzie trenować. Kluby przed tym sezonem w procesie licencyjnym musiały zgłaszać swoje podgrzewane boiska treningowe. Mecenas Fürst odniósł się też do tematu możliwości występów Puszczy na swoim stadionie w Niepołomicach. – Jeżeli klub dostosuje obiekt w każdym zakresie oprócz pojemności, to osobiście spodziewam się, że Komisja ds. Licencji Klubowych PZPN zezwoli Puszczy na występy u siebie – mówi nasz rozmówca. Zapraszamy na lekturę o piłkarskich finansach i kruczkach prawnych.
Słyszałem w formie plotek, że w ostatnim czasie mocno zmieniły się przepisy UEFA dotyczące między innymi „Finansowego Fair Play”. Mają one wejść w życie od sezonu 2025/26. Jak dużo tych zmian jest i czy dotkną one w jakimś stopniu polskie kluby?
Fredy Fürst (kierownik Działu Licencji PZPN): Uporządkujemy może na początku jedną sprawę, „Finansowego Fair Play” już nie ma. Te wszystkie regulacje od 2022 roku są nazywane przez UEFA – „Stabilnością Finansową” i weszły w życie od sezonu 2023/2024, ale jeszcze nie wszystkie. Zmianie uległo najważniejsze kryterium licencyjne w UEFA, a więc „brak przeterminowanych zobowiązań”. W poprzednich latach wyglądało to w ten sposób, że kluby nie mogły posiadać zaległości w spłacie zobowiązań powstałych do 31 grudnia. Wszystko musiało być spłacone do 31 marca kolejnego roku. To był deadline „uefowski”. W nowych przepisach zostało to zmodyfikowane. Obecnie kluby muszą wykazać, że na dzień 31 marca roku kalendarzowego, w którym rozpoczyna się dany sezon licencyjny, nie posiadają żadnych przeterminowanych zobowiązań, które były wymagalne na dzień 28 lutego. Jak więc widać dwa kolejne miesiące zostały dodane, a termin zapłaty zobowiązań został skrócony do miesiąca. Co ważne, w tych wszystkich zasadach, które obowiązywały wcześniej i obecnie, po tym deadlinie 31 marca, jeżeli jakiś klub będzie miał zwłokę z jakąś płatnością i zapłaci ją 1 lub 2 kwietnia, to wówczas klub z automatu nie może otrzymać licencji na rozgrywki UEFA. De facto mówimy tu nawet o takich kwotach jak 1000 zł. Chodzi o zobowiązania wobec innych klubów, piłkarzy czy instytucji podatkowych.
To chyba nie jedyna nowość?
Tak. Kolejna to zasada „kapitału własnego netto”. Można powiedzieć, że są to wszystkie aktywa klubu, które są pomniejszone o zobowiązania. Jeżeli aktywa klubu przewyższają jego zobowiązania, wówczas klub posiada zysk netto z aktywów, czyli dodatni kapitał własny. Jeżeli zobowiązania klubu przekraczają jego aktywa, wówczas klub posiada stratę netto z tytułu zobowiązań, czyli ujemny kapitał własny. W skrócie można powiedzieć, że UEFA chce dążyć do tego, żeby kluby w pewnym momencie zaczęły się lepiej bilansować finansowo. Chodzi o to, żeby miały dodatni kapitał własny. Jeżeli taki będzie, to licencja na rozgrywki UEFA zostanie przyznana bez żadnych problemów. W sytuacji, kiedy klub będzie miał ujemny kapitał własny netto, to zaczną się schody. Wtedy taki klub musi wykazać, że rok do roku sytuacja z kapitałem własnym została poprawiona o przynajmniej 10 procent. W takim przypadku licencja też zostanie przyznana. Jeżeli jednak klub nie zredukuje ujemnego kapitału własnego, to od sezonu 2025/26 licencja na rozgrywki UEFA nie będzie mogła być przyznana.
Kolejny sezon, czyli ten 2024/25, będzie sezonem, w którym zaczyna się monitoring UEFA pod tym kątem. To będzie taki sezon przejściowy, w którym ta zasada „kapitału własnego” będzie „kryterium B”. Kluby będą musiały przedstawić dane, ale ujemny kapitał jeszcze nie sprawi, że licencja nie będzie przyznana, jednak taki klub będzie się musiał liczyć z odpowiednim środkiem kontroli, takim jak: obowiązek zapłaty określonej kwoty pieniężnej, zakazem transferów, ograniczeniem możliwości rejestrowania nowych zawodników czy ograniczeniem łącznego wynagrodzenia pojedynczego lub wszystkich zawodników. To wszystko znajduje się w nowym podręczniku licencyjnym UEFA oraz naszym PZPN-owskim.
Wejście do siedziby głównej UEFA w szwajcarskim Nyonie. To tutaj są podejmowane główne decyzje dotyczące rozgrywek europejskich, w tym również sprawy związane z licencjami.
Trzecia istotna zmiana, to „wskaźnik kosztów zespołu”. Kluby od sezonu 2023/24 muszą wykazać, że ich łączne wydatki na pracowników, czyli piłkarzy, trenerów i ludzi z administracji klubowej, nie przekraczają 90 procent budżetu klubu. Chodzi o wynagrodzenia zawodników, trenerów, skautów, prezesów, ale również o transfery. I tutaj mamy taką drabinkę. W sezonie 2023/24 – 90 procent, 2024/25 – 80 procent i docelowo od sezonu 2025/26 – maksymalnie 70 procent budżetu klubu będzie mogło być przeznaczane na wskazane wcześniej wydatki.
Rozumiem, że to jest przepis UEFA, a nie PZPN-u?
Tak, ale my już to przenieśliśmy na grunt naszych PZPN-owskich przepisów licencyjnych. Dla naszych klubów już teraz „wskaźnik kosztów zespołu” jest elementem prognozy finansowej. Jeżeli chodzi o UEFA, to nasze kluby nie będą miały na razie styczności z tym wskaźnikiem, ponieważ on wchodzi w życie dopiero od momentu, kiedy jakiś klub ma na „payrollu”, czyli liście płac, zobowiązania przekraczające 30 mln euro. Obecnie żaden polski klub nie ma zatrudnionych pracowników na takie kwoty. W PZPN stwierdziliśmy jednak, że kluby dla racjonalności swoich wydatków na płace nie powinny przekraczać tych 90, 80 i 70 procent swoich przychodów czy jak kto woli budżetów. Tak więc w nieco w zmienionej formie, ale zaimplementowaliśmy to w naszym podręczniku licencyjnym.
To będzie u nas w pewnym momencie „kryterium A”, które sprawi, że jakiś klub nie otrzyma licencji na przykład na rozgrywki Ekstraklasy?
Obecnie w podręczniku nie jest wskazane wprost, że przekroczenie tego „wskaźnika kosztów zespołu” doprowadzi do nieprzyznania licencji. U nas będzie to oznaczało wprowadzenie środków kontroli. No chyba, że w perspektywie kilku czy kilkunastu lat dobijemy do tych 30 mln euro na liście płac i wtedy nieprawidłowości w tym wskaźniku pewnie doprowadziłyby do tego, że licencja nie byłaby przyznawana. Teraz mówimy czysto teoretycznie, bo trzeba by było zmienić podręcznik licencyjny. Obecnie zostało to wprowadzone u nas, żebyśmy mieli kolejne narzędzie, które sprawdza jak bilansują się finanse klubów w Ekstraklasie. Jak klub przez trzy kolejne sezony nie będzie spełniał tych 90, 80 i na końcu 70 procent, to będziemy wprowadzać różne środki kontroli w postaci ograniczenia transferów i wydatków. Taki klub miałby na przykład limit na całość swoich wynagrodzeń, jak również najwyższe możliwe pensje, jakie mógłby proponować zawodnikom. Kluby muszą tak prowadzić swoją politykę finansową, żeby w tej zasadzie „kosztów zespołu” się mieścić. Obecnie jest to dla nas bardziej nowe narzędzie kontroli finansów niż mechanizm, który prowadzi do tego, że jakiś klub nie otrzyma licencji.
Czy więc nowe przepisy są jakimś zagrożeniem dla naszych czołowych klubów? Legia, Raków, Lech czy Pogoń, gdyby nowe przepisy obowiązywały już dziś miałby jakieś problemy z uzyskaniem licencji na rozgrywki europejskie? Mówi się, że chociażby Raków przedstawia zadłużenie wobec właściciela na poziomie przekraczającym 30 mln zł. Czytałem o tym, że były pomysły, żeby zadłużenie właścicielskie nie mogło przekraczać 5 mln euro. Czy to prawda czy to tylko plotki?
Szczerze mówiąc nie słyszałem o takiej regulacji, a jestem po świeżym zapoznaniu się z nowymi przepisami. Jeżeli chodzi o ten próg 5 mln euro, to jest to tak zwane „odchylenie od progu rentowności”. Nie ma to nic wspólnego z pożyczkami właścicielskimi. Ta kwota 5 mln euro, o której pan mówi, to jest standardowe „odchylenie”, które może być zwiększone w skumulowanym okresie trzech lat. Kiedyś przez trzy kolejne sezony mogło to być maksymalnie 30 mln euro, a dziś już w tych nowych przepisach 60 mln euro, jeżeli kwota wykraczająca ponad 5 mln euro zostanie w całości pokryta ze składek w danym roku rachunkowym lub z kapitału własnego na koniec tego okresu. W skrajnych przypadkach to „odchylenie” może wynosić nawet 90 mln euro, jeżeli pozostałe wskaźniki będą na właściwym poziomie. To jest zasada „zysków z piłki nożnej”. Kluby muszą wykazać albo łączną nadwyżkę „zysków z piłki nożnej” albo łączny deficyt „zysków z piłki nożnej”, który mieści się właśnie w granicach tego dopuszczalnego „odchylenia” – 60 mln euro lub w skrajnych przypadkach – 90 mln euro (mówimy tu oczywiście o okresie trzyletnim). Jeżeli kluby mają zyski, czyli nadwyżkę, to mają spokój. Jeśli jest zagregowany deficyt, to sprawdza się jego możliwą wysokość, czyli w tym podstawowym przypadku – 5 mln euro. Dopuszczalne jest jednak „odchylenie”, które można zwiększać o 10 mln euro w każdym okresie sprawozdawczym, czyli każdym kolejnym sezonie. Dlatego powiedziałem o tych 60 mln euro, oczywiście jeżeli są spełnione inne wymogi.
W dodatkowych i skrajnych przypadkach, jeżeli klub ma dodatni „kapitał własny” plus spełnia jeszcze kilka innych dodatkowych wymogów, to ten skumulowany deficyt w okresie trzyletnim może maksymalnie wzrosnąć do wspomnianych 90 mln euro. Trzeba nadmienić, że zagregowany deficyt pomniejszają wydatki na istotne inwestycje takie jak: praca z młodzieżą i jej rozwój oraz rozwijanie piłki nożnej kobiet, rozwój społeczności, modyfikacje środków trwałych itp. Co istotne, w przepisach UEFA nie ma wprost wskazania, jaka jest sankcja za zbyt duże „odchylenia od progu rentowności”. Po prostu odpowiedni organ europejskiej federacji podejmuje decyzje na bazie monitoringu finansowego. Ten zapis póki co nie był implementowany do podręczników licencyjnych federacji, ale nie wykluczamy, że zostanie wkrótce wprowadzony. Kluby, które awansują do europejskich pucharów, są monitorowane bezpośrednio przez UEFA. Jest taki dedykowany system finansowy UEFA, do którego kluby mają swoje hasła i konta. Tam trzeba co kwartał wypełniać różne dokumenty takie jak: krótko i długoterminowe zobowiązania, sprawozdania finansowe, które są badane przez biegłego rewidenta.
Na tej podstawie UEFA dodatkowo, oprócz tego co zrobiła rodzima federacja, przyznając licencję na rozgrywki europejskie, robi audyt finansowy na własną rękę. Jeżeli ktoś w europejskiej federacji uzna, że ta zasada „zysków z piłki nożnej” jest przekraczana, to dopiero wtedy mogą nastąpić jakieś sankcje. Równie dobrze UEFA może zobowiązać jakiś klub do poprawy sytuacji i podpisać z nim porozumienie. Jeżeli to nie będzie realizowane, to wszystko może się skończyć potężną karą finansową lub nawet wykluczeniem klubu z europejskich pucharów.
Fredy Fürst – kierownik Działu Licencji PZPN. Źródło fot. PZPN
Jeżeli dobrze rozumiem to bardziej chodzi o bat dla takich klubów jak PSG czy Manchester City, gdzie jest duży udział kapitałów z Bliskiego Wschodu czy USA lub po prostu bardzo bogatych właścicieli.
Tak bym to odczytywał. Nie konkretyzowałbym, że chodzi o kapitały z Bliskiego Wschodu czy USA. Są jednak bardzo bogaci właściciele dużych klubów, którzy niezależnie od swojej narodowości mogliby dosłownie „dosypywać” nieskończoną liczbę pieniędzy, pomimo strat kapitałowych. A tak nie powinno być i z tym chce walczyć UEFA.
Czyli te nowe zmiany dla polskich klubów nie są jakimś niebezpieczeństwem, które doprowadzi do tego, że któryś z nich nie otrzyma licencji na rozgrywki UEFA?
W sezonie 2024/25 na pewno nie będzie takiego zagrożenia, jeżeli mówimy tylko i wyłącznie o wprowadzonych nowościach. Jedyną zasadą, z która może być problem, jest ten „kapitał własny netto”. Mówimy jednak teoretycznie. Specjalnie wprowadziliśmy monitoring „kapitału własnego netto” w Ekstraklasie już od obecnego sezonu 2023/24. Wprowadziliśmy to celowo, żeby kluby miały możliwość wcześniejszego zapoznania się z tym przepisem. Podobnie eksperci działu licencji i Komisji Licencyjnej PZPN. Musimy się nauczyć jak te nowe zasady procedować. Jak sprawdzaliśmy stan kapitałów własnych netto naszych klubów, to na 31 grudnia 2022 roku dwanaście ekstraklasowych klubów miało ujemny kapitał własny. Dlatego to wprowadziliśmy wcześniej, żeby kluby miały czas na dostosowanie się do tego. Zostały o wszystkim poinformowane. Skierowaliśmy też do nich prośbę o skorygowanie swoich prognoz finansowych, żeby mogły wykazać na 31 grudnia 2023 roku, że poprawią wskaźnik o przynajmniej 10 procent. Z dużym zadowoleniem mogę stwierdzić, że po aktualizacji prognoz, które otrzymaliśmy w ramach procesu licencyjnego od klubów, wychodzi na to, że założyły one takie wydatkowanie i przychody, iż na koniec obecnego roku wszystkie kluby powinny mieć poprawiony ujemny „kapitał własny netto” o te 10 procent.
Czyli daje to efekty?
Na razie to jest efekt, który kluby przedstawiają „na papierze”. Prognoza finansowa to jest zdarzenie z gatunku tych przyszłych i nie do końca pewnych. Klub coś prognozuje. Czasami w takich prognozach zawierane są na przykład transfery zagraniczne piłkarzy za kwotę „X”, zajęcie konkretnego miejsca w lidze czy awans do fazy grupowej europejskich pucharów. Z biegiem sezonu takie założenia mogą nie zostać spełnione. Jeżeli chodzi o prognozę na podstawie, której wydawana jest licencja, to oczywiście badamy też jej racjonalność. Z tej ostatniej analizy, która nie jest jeszcze zweryfikowana, wychodzi że kluby mają świadomość i wiedzę na temat tego, jak poprawić swoje ujemne „kapitały własne” o co najmniej 10 procent. Jak to wyjdzie, przekonamy się wkrótce. Na koniec sierpnia kluby Ekstraklasy miały obowiązek aktualizacji swoich prognoz finansowych. Teraz eksperci finansowi są w trakcie sprawdzania tych dokumentów. Ocenią między innymi jak wykorzystany został przez kluby pierwszy kwartał od wydania licencji. Zobaczymy czy będą jakieś zagrożenia lub odchylenia, na które trzeba będzie reagować.
W ostatnich latach zdarzało się, że jakiś klub nie dostał licencji na rozgrywki UEFA?
Tak i to nawet przed obecnym sezonem. To nie jest żadna tajemnica. Był komunikat PZPN na ten temat i klubem, który nie otrzymał licencji na europejskie puchary był Piast Gliwice. W tym przypadku nie chodziło o złą sytuację finansową. Tutaj były różnice w interpretacji przepisów. Skończyło się na braku licencji na rozgrywki UEFA. Przedstawiciele klubu byli przekonani, że nie mają żadnej zwłoki z pewną płatnością, zaś Komisja Licencyjna miała odmienne stanowisko w tej sprawie. Klub na poziomie Komisji Odwoławczej ds. Licencji Klubowych uregulował to zobowiązanie, ale nastąpiło to po 31 marca, co jak mówiłem na początku wyklucza możliwość uzyskania licencji na rozgrywki europejskie. I tak nie miałoby to finalnie znaczenia, bo Piast w poprzednim sezonie nie awansował do europejskich pucharów.
Przed obecnym sezonem Piast Gliwice nie uzyskał licencji na rozgrywki UEFA. Wszystko przez nieuregulowane zobowiązania.
Na przykładzie Piasta może będzie mógł pan wyjaśnić czy zapłata zaległości albo kolejna ugoda z dłużnikiem nie łagodzi w pewnym sensie orzeczonych sankcji?
Jeżeli klub zawrze ugody czy porozumienia przedłużające termin płatności przed 31 marca, to w myśli przepisów licencyjnych takie zobowiązanie jest uregulowane. W takim przypadku nie ma żadnych konsekwencji oprócz nałożenia nadzoru finansowego, w ramach którego sprawdzamy realizację zobowiązań wynikających z porozumień. W sytuacji, kiedy płatność nastąpi po 31 marca albo podpisanie ugody przedłużającej termin płatności nastąpi po tej dacie i na przykład 1 kwietnia ktoś w klubie się obudzi, że coś nie jest dogadane/nieuregulowane, to licencja na rozgrywki UEFA nie może być przyznana. Dotyczy to też rozgrywek krajowych, chociaż w tym przypadku uregulowanie zobowiązania poprzez zapłatę lub porozumienie, które nastąpiło po 31 marca – ale przed posiedzeniem Komisji, na którym rozpatrywane są wnioski licencyjne – nie skutkuje nieprzyznaniem licencji, ale taki klub z automatu podlega środkom kontrolnym z podręcznika licencyjnego. Warto tutaj dodać, że jako PZPN wprowadziliśmy dodatkową zasadę. Zauważyliśmy, że cześć klubów w trakcie procesu licencyjnego przedstawiała nam ciągle te same prolongaty porozumień z tymi sami osobami. Chodzi o to, że zaległe płatności ciągle były rozbijane na raty.
Czyli można powiedzieć, że były robione porozumienia porozumień na przykład z piłkarzami, którym klub coś zalegał…
Tak to można ująć. W związku z tym wprowadziliśmy przepis, mówiący o tym, że porozumienia, które zostały zawarte do procesu licencyjnego, ich termin zapłaty nie może przekroczyć 30 września i takie ugody nie mogą być dalej przedłużane. Jeżeli klub zawrze z jakimś zawodnikiem porozumienie w styczniu na zapłatę półrocznych zobowiązań i wpisze datę spłaty na 30 września, to tego 30 września nie może przedstawić kolejnej ugody, tylko musi nam pokazać dowód zapłaty. Nawet zgoda na kolejne przedłużenie ze strony zawodnika nic nie da. Jeżeli klub nie zapłaci to zaczynamy postępowanie wyjaśniające i Komisja Licencyjna może wymierzyć środki kontroli, z zawieszeniem licencji włącznie.
Raków Częstochowa według medialnych doniesień wydał latem na transfery 4,2 mln euro, Lech Poznań 2,2 mln euro, a ponoć niewiele mniej Legia. To pokazuje, że z finansami naszych czołowych klubów jest coraz lepiej?
Jako Komisja Licencyjna i cały dział licencji w PZPN nie mamy na razie informacji, jakie faktycznie kwoty płaciły ostatniego lata nasze kluby. Transfery wykonywane były już po procesie licencyjnym. Nie mamy jeszcze dokumentów, które mogłyby potwierdzić te kwoty. Zresztą i tak nie moglibyśmy ich ujawnić. Wydaje mi się, że w ostrożny sposób można zaryzykować stwierdzenie, że nasze czołowe kluby faktycznie mają nieco więcej gotówki na transfery. To jest tylko moje ostrożne odczucie. Na pewno trzeba powiedzieć wyraźnie, że od momentu pandemii sytuacja finansowa klubów się poprawiła. Wynika to przede wszystkim z faktu, że nie ma już dużych restrykcji covidowych. Tendencja jest wzrostowa, ale mimo wszystko byłbym ostrożny w jednoznacznych wyrokach. Kluby na pewno z większą świadomością wydają swoje pieniądze. Nie wydają więcej niż mają w swoich założeniach, a nie zawsze tak było. Dokładnie i szczegółowo będziemy sprawdzać ponownie sprawozdania klubów w pierwszym kwartale przyszłego roku.
Czy nasze wewnętrzne ekstraklasowe przepisy licencyjne w jakiś sposób będą jeszcze modyfikowane? Czy w końcu wszedł w życie przepis o konieczności posiadania boiska treningowego z systemem podgrzewania murawy przez kluby Ekstraklasy? Pamiętam, że była duża dyskusja na ten temat.
Tak, ten ostatni przepis, o którym pan mówi wszedł w życie przed obecnym sezonem 2023/24. Wszystkie kluby Ekstraklasy spełniły to kryterium. Od razu zaznaczę, że ten przepis nie wymaga tego, żeby każdy klub posiadał swoje, własne boisko treningowe z podgrzewaną murawą, bo dopuszczamy możliwość przedstawienia umowy na wynajem takiego boiska od innego podmiotu. Każdy klub musi mieć podpisaną umowę na możliwość trenowania na takim boisku przez cały sezon.
No dobrze, ale czy to nie będzie tak, że klub załatwi sobie taką umowę, żeby tylko dostać licencję, a w rzeczywistości i tak nie będzie miał gdzie trenować. Będziecie to jakoś weryfikować?
Myślą przewodnią było zapewnienie zawodnikom możliwości trenowania w jak najlepszych warunkach i to zwłaszcza w okresie późnej jesieni, zimy i wczesnej wiosny. Każdy profesjonalny klub, który podchodzi racjonalnie do swoich piłkarzy powinien korzystać z możliwości takich treningów. To jest przecież w pewnym sensie zmniejszenie ryzyka wystąpienia kontuzji względem boisk zmarzniętych lub nasiąkniętych wodą. Te umowy są właśnie podpisane po to, żeby przy wystąpieniu złych warunków atmosferycznych było gdzie trenować.
Czyli jak usłyszymy od jakiegoś piłkarza czy trenera, że jego zespół nie ma gdzie trenować, bo zrobi się zima i będzie śnieg, to trzeba będzie odpowiedzieć: „Macie przecież podpisaną umowę na wynajem podgrzewanego boiska treningowego i tam macie trenować”…
Dokładnie tak. Jeżeli w mediach pojawiają się przekazy od piłkarzy lub trenerów, że „nie mają gdzie trenować”, to oczywiście na bazie naszej dokumentacji, która była składana w procesie licencyjnym, będziemy musieli wszcząć przez Komisję Licencyjną postępowanie wyjaśniające. Pojawi się pytanie: „Dlaczego w przestrzeni medialnej wasi zawodnicy czy trenerzy mówią, że nie macie, gdzie trenować w sytuacji, w której macie podpisaną stosowną umowę?”. Klub będzie zobowiązany do złożenia wyjaśnień. Po nich Komisja ds. Licencji Klubowych będzie musiała podjąć odpowiednie decyzje w tym zakresie.
Czy jakieś nowe przepisy w najbliższym czasie będą wprowadzane do podręcznika licencyjnego PZPN?
W ostatnich latach sporo nowych przepisów zostało wprowadzonych, ale koncentrowaliśmy się głównie na kryteriach finansowych. Jakiś czas temu wprowadzone zostały wymogi dotyczące tego, że w sztabach szkoleniowych drużyn Ekstraklasy muszą znajdować się trenerzy bramkarzy z licencją „UEFA Goalkeeper A”, czy koordynatorzy grup młodzieżowych z licencją „UEFA Elite Youth A”, a także lekarze drużyn młodzieżowych, asystenci ds. kontaktu z kibicami oraz kibicami niepełnosprawnymi, czy koordynatorzy ds. odpowiedzialności społecznej . Od sezonu 2024/25 znajdzie się też wymóg zatrudnienia trenera bramkarzy dla drużyn młodzieżowych z odpowiednią licencją „Goalkeeper”. Jest też przepis dotyczący wspierania rozwoju piłki nożnej kobiet przez kluby ekstraklasowe. To już znalazło się w podręczniku licencyjnym przed obecnym sezonem. Od sezonu 2024/25 będzie to jeden z wymogów. Dodatkowo wprowadzone zostało kryterium „Odpowiedzialności Społecznej w Piłce Nożnej”, na które składa się: równość i integracja, polityka przeciwko rasizmowi i dyskryminacji, ochrona dzieci i opieka, dostępność piłki nożnej dla niepełnosprawnych oraz ochrona środowiska.
Ponadto trzeba pamiętać, że został wprowadzony osobny zupełnie nowy dokument pod nazwą „Podręcznik Licencyjny dla Klubów Ekstraligi Kobiet”, ponieważ kluby kobiece są również licencjonowane przez PZPN. Obecnie mamy do skontrolowania wymogi „F09”, czyli kolejny sprawdzian finansów klubów. Będziemy badać czy zobowiązania powstałe od stycznia do czerwca bieżącego roku zostały zrealizowane i zapłacone do 30 września. Jeżeli ktoś się z tego nie wywiązał i są jakieś naruszenia, to pod koniec października Komisja ds. Licencji Klubowych PZPN będzie wydawać odpowiednie decyzje. W tym przypadku mamy krótki katalog środków kontroli: ujemne punkty w bieżącym sezonie rozgrywkowym lub obowiązek zapłaty określonej kwoty pieniężnej w zależności od tego czy przed pierwszym posiedzeniem Komisji w zakresie weryfikacji kryterium „F.09” zobowiązania zostały zapłacone czy też nie. Jak skończymy wszystkie kontrole i wydamy decyzje w tym zakresie, to jak co roku usiądziemy z członkami Komisji Licencyjnych, przedstawicielami działu licencji, innych departamentów PZPN oraz ekspertami, żeby zrewidować podręcznik. Będziemy się zastanawiać czy to, co obecnie mamy wystarczy, czy może przydadzą się jakieś drobne korekty. Co roku mamy takie spotkanie i wymieniamy się doświadczeniami. Pojawiają się różne propozycje. Jak dostajemy jakieś sygnały z klubów, to też je analizujemy i zastanawiamy się czy wprowadzić jakieś modyfikacje.
Czy PZPN informuje kluby na bieżąco w sprawie zmian w przepisach licencyjnych? Z kontekstu pańskich wypowiedzi rozumiem, że tak, ale jak to dokładnie wygląda?
Rok rocznie organizujemy jako dział licencji PZPN we współpracy z członkami Komisji Licencyjnych specjalne szkolenia dla klubów Ekstraklasy, I, II ligi czy zespołów występujących w Ekstralidze kobiet. Wszystkie kluby w ten sposób są na bieżąco informowane o wszystkich zmianach w podręczniku licencyjnym. Omawiamy różne problemy, które napotkaliśmy w trakcie procesu licencyjnego. Wskazujemy klubom jak uniknąć z ich perspektywy niektórych błędów. W tym roku w styczniu było szkolenie z tych nowych przepisów licencyjnych UEFA. To wszystko o czym panu mówiłem zostało zaimplementowane do polskich przepisów. Na nasze zaproszenie przylecieli do Polski przedstawiciele UEFA z departamentu licencyjnego. Odbyła się dwugodzinna prezentacja. Kluby dowiadywały się więc o zmianach nie tylko z PZPN, ale wręcz bezpośrednio od pracowników europejskiej federacji, którzy te przepisy tworzyli. Była możliwość zadawania pytań. Panowie z UEFA chętnie udzielali odpowiedzi. Fajna współpraca i duża przejrzystość.
Czyli rozumiem, że jak przedstawiciele, któregoś klubu powiedzą, że czegoś nie zrobili, bo „nie wiedzieli”, to narażą się na śmieszność?
Wszyscy z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem znają zapisy podręcznika licencyjnego na kolejny sezon. W każdym klubie muszą znać przepisy. Wszystko jest spisane i jasne. Przepisy licencyjne po prostu trzeba znać, a żeby je znać, to trzeba je przeczytać. Tylko tyle i aż tyle.
Jak pan osobiście podchodzi do sprawy udzielenia licencji na występy w Ekstraklasie na własnym stadionie Puszczy Niepołomice? Czy jeżeli obiekt zostanie dostosowany do wymogów pod każdym innym względem niż liczba 4500 miejsc siedzących, to Puszcza warunkowo zostanie dopuszczona do rozgrywania domowych meczów w Niepołomicach? Jeżeli tak, to kiedy realnie może to nastąpić?
Trudne pytanie. Jak spojrzymy obecnie na potencjał kibicowski Puszczy i miasta Niepołomice, to faktycznie ktoś może dojść do wniosku, że te 4500 miejsc na stadionie nie jest im potrzebne. Na podstawie podręcznika licencyjnego mamy to jednak wskazane jako „wymóg kategorii A”, który funkcjonuje od lat. To już trwa ponad dekadę. Wszystkie kluby, które w tym czasie awansowały do Ekstraklasy, musiały ten wymóg spełnić. Można analogicznie zapytać czy na przykład Bruk-Bet Termalice Nieciecza był potrzebny obiekt na 4500 miejsc? Pewnie na niektórych meczach zdarza się, że stadion jest tam zapełniony, ale na większości taka pojemność 2000-2500 widzów w zupełności by wystarczyła. Władze klubu z Niecieczy postawiły swój obiekt i dostosowały go do wymogów. Teoretycznie moglibyśmy zmienić brzmienie przepisu pod Puszczę Niepołomice. Mogłyby pojawić się jednak zarzuty od innych klubów: „Nam wchodząc do Ekstraklasy nikt nie zmieniał przepisów i musieliśmy budować stadion na 4500 tysiąca miejsc”.
Patrząc już stricte na przykład Puszczy, to te 4500 miejsc nie jest dla tego klubu czymś absolutnie niemożliwym do zrobienia. Jak ten klub będzie dłużej występował w Ekstraklasie, to jestem przekonany, że w końcu spełnią ten wymóg. Podobny case miał Raków Częstochowa. Kto cztery lata temu myślał tam, że stadion co tydzień będzie wyprzedawany i trzeba będzie rozważać budowę nowego na co najmniej 10 000 miejsc? Tam nigdy wcześniej takiego zapotrzebowania nie było. Przepisy muszą być jednolite dla wszystkich. Z awansem do Ekstraklasy wiążą się też duże korzyści finansowe, chcąc grać na tym poziomie trzeba liczyć się z tym, że część przychodów trzeba będzie przeznaczyć na budowę lub modernizację obiektu. Za awansem sportowym powinien iść rozwój infrastruktury i profesjonalizacja całej administracji klubu.
Stadion Puszczy ma obecnie pojemność 2118 miejsc. Do uzyskania licencji na mecze Ekstraklasy krzesełek musi być 4500, a ponadto przebudować trzeba m.in. drogi dojazdowe na obiekt.
Tylko, że w Niepołomicach pojawia się taki problem, że tam nie ma za bardzo fizycznie miejsca na postawienie nowych trybun, bo po prostu ludzie mają tam domy i swoje ogródki. Może rozsądnym będzie pójść na rękę klubowi, jeżeli zamiast 4500 miejsc będzie nieco mniej – np. 4000 lub 3500 krzesełek. Jeśli stadion w Niepołomicach we wszystkich innych aspektach będzie spełniał wymogi, a jedynym problemem będzie brak odpowiedniej liczby miejsc siedzących, to może warto będzie mimo wszystko wydać im licencję?
Jako PZPN i dział licencji jesteśmy cały czas w kontakcie z klubem z Niepołomic. Mamy zapewnienia, że inwestycja zostanie tam wykonana w czasie trzech okresów licencyjnych. Wszystkie ekstraklasowe wymogi w tym okresie mają zostać spełnione. Oczywiście, jeżeli klub dostosuje obiekt w każdym zakresie oprócz pojemności, to osobiście spodziewam się, że Komisja ds. Licencji Klubowych PZPN zezwoli Puszczy na występy u siebie, ale w dalszym ciągu będzie regularnie sprawdzać przedstawiony harmonogram prac, który będzie miał sprawić, że pojemność zostanie finalnie powiększona do tych 4500 miejsc. Jeżeli dostaniemy informację z klubu, że pewne rzeczy są po prostu niemożliwe do realizacji, to nie chcę do końca wyrokować i mówić co się stanie. Ja nie wydaję decyzji, nie jestem też członkiem Komisji Licencyjnej, więc to wszystko nie jest do końca moją rolą. Znam jednak przepisy licencyjne i jestem przekonany, że Komisja weźmie pod uwagę wszelkie okoliczności towarzyszące. Jeżeli w Niepołomicach będzie brakować powiedzmy 500 krzesełek, to uważam że wszyscy podejdą do sprawy ze zdrowym rozsądkiem.
Rozmawiamy tak o tych licencjach, a mam wrażenie, że rzadko w ostatnich latach ktoś nie otrzymuje chociażby warunkowej licencji. Komisja Licencyjna nie działa zero-jedynkowo i finalnie wydaje niemal zawsze licencje. Czy tak powinno być? Po co są te wszystkie wymogi jak można je obchodzić?
Często słyszę ten zarzut, że Komisja Licencyjna nie przyznaje licencji, a finalnie Komisja Odwoławcza ds. Licencji Klubowych PZPN i tak zmienia decyzję pierwszej instancji, przyznając licencje. Warto wspomnieć, że w ostatniej dekadzie było parę klubów, które nie otrzymały licencji na rozgrywki w dwóch instancjach i musiały rozpoczynać grę szczebel niżej: Polonia Warszawa i Resovia na sezon 2013/2014, Polonia Bytom, Warta Poznań czy Kolejarz Stróże na sezon 2014/2015. Jak bym dokładniej sprawdził wszystkie decyzje to pewnie jeszcze parę przykładów można by było znaleźć. Jak widać są to dawne dzieje, ale to pokazuje tylko, że świadomość i profesjonalizacja klubów na każdym szczeblu poszła w dobrą stronę m.in. właśnie dzięki procesowi licencyjnemu i już znacznie rzadziej mamy do czynienia z nieprzyznaniem komuś licencji na rozgrywki, co mnie osobiście bardzo cieszy i motywuje do dalszej pracy.
Ponadto trzeba pamiętać, że jeżeli Komisja ds. Licencji Klubowych PZPN nie przyznaje klubowi licencji w danym momencie, powiedzmy na przykład za brak uregulowania zobowiązania względem zawodnika, to klub ma prawo złożyć odwołanie do Komisji Odwoławczej i wraz z tym odwołaniem przedstawić potwierdzenie zapłaty tego zobowiązania, które było podstawą do nieprzyznania licencji w pierwszej instancji. Komisja Odwoławcza odbywając swoje posiedzenie, na którym rozpoznaje odwołanie klubu z przedstawionym takim potwierdzeniem zapłaty, działa już zupełnie na innym stanie faktycznym i dochodzi do wniosku, że przesłanka, która stanowiła podstawę nieprzyznania licencji nie ma już zastosowania. W takiej sytuacji decyzja Komisji pierwszej instancji jest zmieniana pozytywnie dla klubu. Taki klub jednak każdorazowo podlega środkom kontroli za spełnienie kryteriów dopiero na poziomie Komisji Odwoławczej. Z mojej perspektywy proces licencyjny jest jednym z nielicznych narzędzi, który krok po kroku przyczynia się do profesjonalizacji klubów, a co za tym idzie oddziałuje na poziom całego środowiska piłkarskiego.
Na koniec chciałbym zapytać trochę o „prywatę”. Dobrze zgaduję, że pańskie imię i nazwisko wskazują na to, że ma pan zagraniczne korzenie?
Tak, zgadza się. Mam podwójne obywatelstwo: polskie i austriackie. Mój tata jest Austriakiem, a mama Polką. Na początku mojej pracy ludzie dzwonili do innych osób z PZPN spytać się, czy zemną można porozmawiać po polsku. Tak więc jeżeli jacyś dziennikarze lub ludzie ze środowiska zastanawiają się w jakim języku mówię, to spokojnie – dogadamy się po polsku (śmiech).
Rozmawiał MACIEJ WĄSOWSKI
WIĘCEJ O FINANSACH I PRZEPISACH W PIŁCE:
- Raport Grant Thornton ujawnia budżety płacowe klubów Ekstraklasy w sezonie 2022/23
- 70 dni trwało spisanie uzasadnienia ws. Goncalo Feio. PZPN idzie na jakiś rekord
- Liga trwa, a „obowiązek sublicencji” nie jest realizowany. W tle ciągłe rozmowy Canal+ i TVP
- Wiemy, jakie pieniądze pucharowicze dostają za reklamę Poland.Travel
- Kluby Ekstraklasy zarobią w tym sezonie rekordowe pieniądze. Dwie nowe umowy znacząco zwiększają „tort”
Fot. 400mm.pl/Jacek Prondzyński, Newspix, PZPN