Reklama

Greenwood i Getafe. Tego związku nikt by nie wymyślił, ale każda ze stron go potrzebowała

Jakub Kręcidło

Autor:Jakub Kręcidło

07 października 2023, 09:58 • 5 min czytania 6 komentarzy

Po półtorarocznej przerwie Mason Greenwood znów się uśmiecha i czuje się gwiazdą, przynajmniej w Getafe – hiszpańskim klubie hipokrytów, gdzie kibicom nie przeszkadza przeszłość Anglika i gdzie skupiają się wyłącznie na futbolu. – Marzyliśmy o takim piłkarzu – twierdzi dyrektor sportowy Rubén Reyes.

Greenwood i Getafe. Tego związku nikt by nie wymyślił, ale każda ze stron go potrzebowała

Nie znając kontekstu, wszystko wygląda normalnie. Getafe ściąga piłkarza z wielkiego Manchesteru United. Kibice są w takiej euforii, że klub po raz pierwszy od lat organizuje prezentację na stadionie i w pośpiechu, odpowiadając na zdecydowanie zwiększone zainteresowanie, zakłada anglojęzyczne konta w mediach społecznościowych. Gwiazdor robi sobie zdjęcia z fanami, szybko staje się idolem dzieciaków, jego koszulki sprzedają się w rekordowym tempie, a w pierwszych występach w nowej lidze zawodnik pokazuje, że może być najlepszym, najbardziej utalentowanym graczem w historii podmadryckiej drużyny.

Tyle że to nie jest normalna sytuacja.

Na finiszu letniego okna Getafe dostało propozycję ściągnięcia Masona Greenwooda, niezwykle utalentowanego zawodnika, który przez poprzednie półtora roku nie grał w piłkę. Anglik był oskarżony o próbę gwałtu, napaść, przemoc psychiczną czy okaleczanie swojej partnerki. I choć ostatecznie kobieta wycofała zeznania, to – delikatnie mówiąc – niesmak pozostał. Manchester United po wewnętrznym śledztwie nie wyobrażał sobie przywracać 22-latka do zespołu i długo szukał dla niego nowego domu. Napastnik był oferowany licznym klubom, na czele z Osasuną czy Lazio, ale ostatecznie wylądował w Madrycie, gdzie został „ukryty” przed dziennikarzami i gdzie ma skupić się na powrocie do formy.

Getafe – klub hipokrytów

Od czasu transferu, Greenwood nie udzielił żadnego wywiadu. W Madrycie mało kto go zna. Hiszpanie nie żyli jego sprawą tak mocno jak Anglicy, gdzie jego twarz regularnie pojawiała się na pierwszych stronach gazet, a w Internecie pojawiały się porażające filmy dowodzące jego skandalicznych zachowań wobec partnerki. Mason może spokojnie chodzić po ulicach stolicy i próbować odzyskać choć cząstkę normalnego życia, o ile to w ogóle jeszcze możliwe. Tabloid „The Sun” opisywał, że wraz ze sportowcem, jego dziewczyną Harriet Robson oraz dzieckiem, do Hiszpanii przeprowadził się także jego ojciec, Andrew, i że do wielkiej willi wynajmowanej za 9 tysięcy euro miesięcznie regularnie będą przyjeżdżać najbliżsi piłkarza, by ten nieustannie czuł wsparcie, które zapewniają mu też kibice – ci przyjęli wychowanka Czerwonych Diabłów jak herosa, wiwatując na jego cześć i traktując go tak, gdyby wydarzenia ze stycznia 2022 roku nie miały miejsca.

Reklama

Ściągając Greenwooda, Getafe zamieniło kryzys sportowy w kryzys wizerunkowy. Przed wypożyczeniem Anglika, w ogniu krytyki był dyrektor sportowy Rubén Reyes, który niedostatecznie wzmocnił zespół. Transfer tak utalentowanego zawodnika przywrócił entuzjazm kibiców z Madrytu, ale jednocześnie wzbudził niezadowolenie wśród kibiców innych drużyn, co okazali np. fani Osasuny, którzy w debiucie Masona życzyli mu śmierci. Moment transferu, delikatnie mówiąc, też nie był optymalny. Wychowanek Manchesteru United trafił na Półwysep Iberyjski, gdy Hiszpania żyła seksistowską aferą z Luisem Rubialesem.

Wszyscy znamy sytuację Masona, ale też wiemy, że sprawa zakończyła się bez wyroku skazującego. To wielki piłkarz, któremu musimy pomóc – podkreślał trener José Bordálas, a w podobnym tonie wypowiadali się inni pracownicy Los Azulones. Tyle że z perspektywy czasu trudno jest zrozumieć logikę, którą kierował się klub, skoro we wrześniu ściągnął oskarżonego o przemoc wobec kobiet Greenwooda, a w październiku usunął z nazwy stadionu Alfonso Péreza, swojego byłego gwiazdora, bo ten w wywiadzie stwierdził, że piłkarki zarabiają mniej, bo generują mniejsze pieniądze, co uznano za przejaw seksizmu. Ale w Getafe do hipokryzji są przyzwyczajeni, w końcu mają Bordálasa, najbardziej dwulicowego trenera w LaLiga.

Greenwood znów się uśmiecha

Mason jest bardzo przebojowy, ale też umie grać kombinacyjnie. Świetnie odnajduje się na boisku, wchodzi w pojedynki z rywalami i strzela mnóstwo goli. Marzyliśmy o takim piłkarzu i niekiedy marzenia się spełniają – przyznał dyrektor sportowy Rubén Reyes.

Latem, Getafe pilnie potrzebowało skrzydłowego i zdecydowało się sięgnąć po Greenwooda, szczególnie, że będzie płacić niewielki fragment jego pensji, około 20-30 procent. W umowie wypożyczenia nie zawarto opcji transferu definitywnego, ale w Madrycie są przekonani, że sprowadzenie 22-latka i tak im się opłaci.

Trudno nie dostrzec jakości Greenwooda. Koledzy z zespołu docenili ją błyskawicznie, choć póki co mają trudności w komunikacji, bo wychowanek Manchesteru United nie mówi po hiszpańsku. Portal Relevo cytował zawodników Los Azulones mówiących, że Anglik powinien grać w Madrycie, ale w barwach Realu lub Atlético. Na dziś, po miesiącu przygotowań, wciąż brakuje mu ogrania i wciąż potrzebuje czasu, by powrócić do optymalnej formy fizycznej, ale jakości nie da się mu odmówić, co pokazał np. mecz z Athletikiem, gdy napastnik wyszedł w podstawowej jedenastce po raz pierwszy od 613 dni i popisał się pierwszą asystą w LaLiga. – Po raz pierwszy od dawna widać uśmiech na twarzy Masona – podkreślali bliscy zawodnika.

Wraca na mapę

Jeszcze niedawno wydawało się, że Greenwood ma wszystko, by być gwiazdą światowego futbolu. W 2021 roku był przez portal Transfermarkt wyceniany podobnie do Erlinga Haalanda czy Viníciusa Júniora. Jeszcze przed dwudziestymi urodzinami zdobył ponad 20 bramek dla Manchesteru United. Przejął numer 11 należący niegdyś do Ryana Giggsa. Pobił masę rekordów, zarówno tych lekkoatletycznych (w wieku 13 lat pobił rekord Wielkiej Brytanii na 100 metrów) jak i Manchesteru United, będąc np. najmłodszym zawodnikiem Czerwonych Diabłów w historii Champions League czy najszybszym piłkarzem w historii klubu – zmierzono mu prędkość 37,6 km/h.

Reklama

Po 129 meczach w Manchesterze, Greenwood został wymazany ze świata futbolu. Teraz, próbuje do niego wrócić i proces wydaje się zmierzać we właściwą stronę, bo kibice Getafe traktują go jak gwiazdę, a EA Sports po dwóch latach przywróciła go do swojej hitowej serii gier piłkarskich. Nikt nie wymaże przeszłości i nie sprawi, że znikną wspomnienia o skandalicznej przeszłości Masona, jednak dziś tylko od Anglika i od jego występów zależy, czy częściej będziemy rozmawiać o futbolu, czy wracać do tematów, o których wszyscy chcieliby zapomnieć.

JAKUB KRĘCIDŁO, Canal+ Sport
WIĘCEJ O LALIGA:

Fot. Newspix

Dziennikarz Canal+

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

6 komentarzy

Loading...