Reklama

Nowy Joao Felix. Nie kłóci się, broni i cieszy się grą

Jakub Kręcidło

Autor:Jakub Kręcidło

27 września 2023, 09:27 • 6 min czytania 4 komentarze

A teraz do wszystkich znawców futbolu , ekspertów ! Proszę oznaczyć Pana piłkarza João Féliksa i napisać dużymi literami. PRZEPRASZAM !! – takiego tweeta mógłby wysłać Arkadiusz Onyszko, gdyby tylko był Portugalczykiem. João Félix znów stał się João Félizem (feliz – szczęśliwy) i gra tak dobrze, że fanom Barcelony humor psuje tylko jedno pytanie: skąd znaleźć kasę na jego wykupienie?

Nowy Joao Felix. Nie kłóci się, broni i cieszy się grą

W Barcelonie martwią się o pieniądze, ale też cieszą, bo skoro największym problemem jest sposób przeprowadzenia transferu, to znaczy, że transakcja się udała. Piłkarz i klub żyją jak we śnie, licząc, że się z niego nie wybudzą. João Félix w trzech ostatnich meczach miał udział przy pięciu bramkach. Barça strzeliła w nich trzynaście goli i znów zachwyca kibiców. Nawet Xavi, który nie był entuzjastą sprowadzenia napastnika, dziś cmoka z zachwytu nad Portugalczykiem. I choć oczywistym jest, że sielanka kiedyś się skończy, że obie strony wybudzą się ze snów i że zaczną się kłopoty, to dziś każdy macha na to ręką, zapina pasy i wsiada na pokład Xavinety.

Uruchomił Lewandowskiego

Łatwo jest grać w tej drużynie – uważa Félix. – Widać, że João cieszy się futbolem – uważa Xavi. Paradoksem jest, że mimo szybkiej i znakomitej aklimatyzacji, trener nie chciał Portugalczyka w swojej drużynie. To był transfer prezesa, Joana Laporty, który chciał podać pomocną dłoń swojemu przyjacielowi, superagentowi Jorge Mendesowi. Niespodziewanie znaleźli sposób, by umieścić w pogrążonej w kryzysie finansowym Barcelonie duet Joãos (Cancelo i Félix), a ci z miejsca odmienili grę drużyny. I o ile po Cancelo można było się tego spodziewać, bo po latach eksperymentów z Sergiño Destami, Nelsonami Semedo czy innym Héctorami Bellerínami Blaugrana wreszcie pozyskała prawego obrońcę z najwyższej półki, tak Félix gra szokująco dobrze.

Po przerwie reprezentacyjnej Félix był MVP meczów z Realem Betis i Antwerpią, które Barça wygrała po 5:0 – to były pierwsze tak efektowne zwycięstwa od 2021 roku, gdy klub opuścił Leo Messi. Starcie z Celtą długo się Katalończykom nie układało, aż nadszedł błysk geniuszu João i kapitalna asysta do Roberta Lewandowskiego, po której rywale mogli tylko rozłożyć ręce – to było nie do obrony. – Dobrzy piłkarze zawsze szybko znajdują wspólny język – powiedział Xavi o współpracy Portugalczyka z Polakiem, dzięki której kapitan naszej kadry ewidentnie odżył.

Reklama

Sesje wideo z Xavim

Po kompletnie nieudanych etapach w Atlético i Chelsea, wątpliwości ws. Féliksa były słuszne, jednak piłkarz robi wszystko, aby je rozwiać. Zamiast konfliktowości, są komplementy w stronę Xaviego i uśmiechy w relacjach z nowymi kolegami. Lenistwo zostało zastąpione przez ciężką pracę. Dość powiedzieć, że w starciu z Celtą to właśnie Portugalczyk był zawodnikiem Barcelony z największą liczbą skoków pressingowych. Widząc te statystyki, Diego Simeone pewnie łapie się za głowę, ale 23-latek jest w Barcelonie na misji, by przypomnieć o sobie światu.

– João ma niesamowity naturalny talent, ale jest też bardzo zaangażowany. Czuć, że chce poświęcać się dla drużyny – przekonuje Xavi. Napastnik zaakceptował nowy pomysł taktyczny i rozwiązał dwa problemy Barcelony: sprawił, że nieobecności Pedriego nie są już tak dotkliwe i obsadził rolę fałszywego lewoskrzydłowego, gdzie trener próbował Gaviego, Pedriego czy İlkaya Gündoğana, jednak nikt nie radził sobie tam tak dobrze jak 23-latek.

W Atlético, João narzekał na statyczną grę kolegów czy na niewłaściwą rolę, bo Diego Simeone widział w nim bardziej pomocnika, niż głównego kreatora. W Barcelonie, Xavi ma na niego inny pomysł. Tuż po transferze, trener Barçy wziął Féliksa na kilka sesji wideo, podczas których tłumaczył mu, że widzi go w roli dziesiątki atakującej z lewej strony boiska. Dał mu dużo wolności, ale jednocześnie zaapelował, by nie szukał piłki, by cierpliwie czekał we właściwej pozycji (idealnie: za plecami defensywnego pomocnika rywala), bo koledzy prędzej czy później go odnajdą. Efekty przerosły najśmielsze oczekiwania. Nie dość, że Portugalczyk świetnie bawił się na boisku, to jeszcze ciągle był pod grą, zagrywał piłki z dużą precyzją, imponował kreatywnością i często wbiegał z drugiej linii, wykorzystując przestrzeń kreowaną przez Lewandowskiego. – Im mniej João będzie komplikować grę, tym lepiej. Ma niewiarygodny talent i strzeli dla nas mnóstwo goli – zachwycał się Xavi.

Lekcja pokory

Félix uciekł ze złotej klatki w Atlético i trafił do Barcelony, gdzie stał się dla kibiców jednym z głównych powodów, by wspiąć się na Montjuïc i cieszyć grą drużyny. Po odejściu Leo Messiego i przy niezbyt efektownym futbolu prezentowanym przez drużynę w ciągu ostatnich kilku miesięcy, Laporta potrzebował nowego zawodnika budzącego podekscytowanie. Odnalazł go właśnie w osobie 23-latka. – Kiedy rozmawiano o João, ciągle mówiono o jego cenie, a zapominano o umiejętnościach. To rewelacyjny piłkarz i będziemy się nim cieszyć – podkreślał Deco, dyrektor sportowy Blaugrany.

Reklama

Kompletnie inne odczucia towarzyszą kibicom Atlético. – Przeraża mnie myśl, że Barcelona może wygrać Ligę Mistrzów, a decydującego gola w finale z Atleti mógłby strzelić João – rozkłada ręce Paulo Futre, dodając: – Nie chciałem, by Félix wylądował w Barcelonie, bo teraz po każdym jego dobrym meczu wszyscy zabijają Cholo Simeone.

Sam Félix podkreśla, że nie czuł się dobrze w systemie argentyńskiego trenera, ale też nie robił wiele, by się do niego wpasować. Wielu zawodników Atleti, w tym np. Saúl Ñíguez czy legendarny Diego Godín, zwracało uwagę, że Portugalczyk zbyt wysoko nosił głowę. – W Atlético zespół zawsze był ponad jednostką. João nigdy nie zrozumiał, jakie są wartości naszego klubu – twierdził Urugwajczyk.

Uniknąć powrotu

Z Portugalczykami już tak jest. Kiedy wszystko idzie dobrze, jest super. Kiedy przestaje „żreć”, pojawiają się kłopoty. Początki Féliksa w Madrycie też były świetne, jednak z czasem okazało się, że piłkarz i Simeone nie znajdą wspólnego języka. João, złoty chłopiec, stał się zawodnikiem momentów. Potrafił błysnąć, by zniknąć na kolejnych pięć meczów. To nie miało prawa działać u argentyńskiego trenera, który nade wszystko ceni sobie regularność i skromność piłkarzy. W klubie rządzi on, a jeśli ktoś to kwestionuje, to odchodzi. I tak też skończył 23-latek, któremu oczywiście można przypominać kilka rewelacyjnych spotkań w barwach Atleti, ale przede wszystkim pamiętać mu się będzie kontrowersyjne zachowania, jak np. to ze starcia z Clubem Brugge w Lidze Mistrzów, gdy sfrustrowany brakiem wejścia na boisko rzucił koszulką i obrażony zszedł do szatni.

Relacja Féliksa z Simeone jest nie do naprawienia. I trener, i piłkarz publicznie wbijają sobie szpilki. – Miałem dość. Próbowałem wielokrotnie i nigdy mi nie wychodziło – rozkładał ręce piłkarz po wypożyczeniu do Chelsea. Dla Atlético, transfer Portugalczyka to jedna z najgorszych operacji w historii klubu. Latem nikt nie chciał kupić napastnika. By doprowadzić do transferu do Barcelony, zawodnik musiał zdecydowanie obniżyć pensję. – Zrezygnowałem z dużej części wynagrodzenia, ale potrzebowałem zmiany i klubu, w którym będę mógł być sobą, znów cieszyć się grą. I myślę, że znalazłem się w idealnym miejscu – podkreśla João.

Félix się cieszy, Barcelona się cieszy i Atlético się cieszy. – João to nasz piłkarz. Im lepiej gra, tym większa będzie jego wartość – mówił z uśmiechem prezes Enrique Cerezo. Madrytczycy pozbyli się problemu, ale im bliżej będzie końca sezonu, tym bardziej wszystkim stronom zaglądać będzie w oczy perspektywa powrotu 23-latka na Civitas Metropolitano, której każdy będzie chciał uniknąć. I wówczas zobaczymy, czy Mendesowi uda się kolejny raz doprowadzić do jakiejś cudownej transakcji, bo sytuacja ekonomiczna Barcelony niemal na pewno nie pozwoli jej na wyłożenie 80 milionów euro, jakich dziś oczekują szefowie Rojiblancos.

WIĘCEJ O FC BARCELONA: 

Fot. newspix.pl

Dziennikarz Canal+

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Prezes Pogoni uderza w sędziów po porażce w finału Pucharu Polski. „Powinni przejść na emeryturę”

Bartek Wylęgała
10
Prezes Pogoni uderza w sędziów po porażce w finału Pucharu Polski. „Powinni przejść na emeryturę”

Hiszpania

Piłka nożna

Prezes Pogoni uderza w sędziów po porażce w finału Pucharu Polski. „Powinni przejść na emeryturę”

Bartek Wylęgała
10
Prezes Pogoni uderza w sędziów po porażce w finału Pucharu Polski. „Powinni przejść na emeryturę”

Komentarze

4 komentarze

Loading...