Reklama

Systemowa polonofobia w Alkmaar. “Straszono, że jak ktoś pojawi się w centrum, idzie do aresztu”

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

06 października 2023, 16:35 • 5 min czytania 290 komentarzy

Wydarzenia po wyjazdowym meczu Legii z AZ Alkmaar są skandalem samym w sobie. Warszawski klub rozgrywał pucharowe mecze w różnych miejscach, nieraz bardzo egzotycznych i nigdy nie zdarzyło się, żeby miejscowa ochrona i policja naruszała nietykalność cielesną piłkarzy czy przedstawicieli klubu, uprzednio powodując wyjątkowo napiętą atmosferę. Osobnym skandalem, o którym należy mówić równie głośno, jest podejście lokalnych władz jawnie dyskryminujące Polaków.

Systemowa polonofobia w Alkmaar. “Straszono, że jak ktoś pojawi się w centrum, idzie do aresztu”

Ujmując to najkrócej: w czwartek za sam fakt bycia Polakiem i mówienia po polsku nie było się mile widzianym w Alkmaar i można było doświadczyć wielu nieprzyjemności. Holendrzy z góry skrajnie negatywnie się nastawili. I nie, nie jest to wersja jednego anonimowego kibica. Głośno mówią o tym najważniejsze osoby w szeregach Legii.

Członek zarządu klubu Jarosław Jankowski stwierdził w Meczykach: – Dzień w Alkmaar zaczął się od tego, że policja przekazała nam decyzję pani burmistrz, że polscy obywatele do godziny 18:00 nie mają prawa przebywać w Alkmaar. To jest niedopuszczalne i ma znamiona ksenofobii i rasizmu. Nasi kibice byli wywożeni poza Alkmaar. Były łapanki, wyprowadzali ich z mieszkań, restauracji. Jedna z pracownic klubu przez pół godziny broniła się przed tym, by jej nie wywieźli.

Również Jankowski, tym razem w Sportowych Faktach: – Wystarczyło, że funkcjonariusze usłyszeli języki polski i bez słowa wyjaśnienia zaprowadzali Polaków do radiowozu i transportowali w inne miejsce. Wchodzili do restauracji, do hoteli, nie mieli skrupułów.

Prezes Dariusz Mioduski mówił podczas dzisiejszej konferencji: – To nie był incydent, który po prostu się wydarzył. To było coś, co narastało. Do Alkmaar przyjechałem dopiero wczoraj po południu, ale od razu słyszałem raporty od różnych osób, z naszych delegacji, od naszych pracowników i ludzi, którzy już byli w mieście, że cały czas coś się dzieje, że cały czas są szykanowani. Później przypomniałem sobie wcześniejsze maile od holenderskich dziennikarzy pytających, czy przyjedzie jakaś horda walczących kibiców, co oni mają robić i jak się do tego odnoszę… Nastawienie rządu lokalnego w Alkmaar było fatalne. Pojawiały się publiczne wypowiedzi, że pani burmistrz nie życzy sobie Polaków w mieście. Ludzie byli wyprowadzani z restauracji. Atmosfera braku bezpieczeństwa była z ich strony nakręcana od kilku dni.

Reklama

Burmistrz Alkmaar Anja Schouten nawet nie kryła się z zastosowaniem takiej polityki i tworzeniem otoczki wielkiego niebezpieczeństwa. Screen z portalu nhnieuws.pl z wtorku.

Krok dalszy, czyli dosłownie wyłapywanie Polaków w mieście, to naturalna konsekwencja chorego podejścia na wejściu.

Dzwonimy do Marcina Szymczyka z Legia.net, który był na miejscu. – Osobiście takiej sytuacji nie doświadczyłem, natomiast fotoreporterka z naszego portalu już tak. Przy próbie wyjścia z pociągu, którym do Alkmaar dotarło wielu kibiców Legii, od razu byli okrążani i informowano ich, że nie wolno im wchodzić na teren miasta i mają jechać do Hagi. Jeśli ktoś zostałby zauważony w centrum, to od razu trafiłby do aresztu. W ten sposób straszyli. Ci, którzy dotarli do Hagi, z kolei potem nie byli wpuszczani do Alkmaar. Jaja. Jak można w cywilizowanym kraju kazać komuś jechać do innego miasta “bo tak”. W imię czego? Takie relacje słyszałem od 3-4 osób. Tamtejsze służby ewidentnie były bardzo nieprzyjaźnie nastawione, co zapewne wynikało z rozkazów otrzymanych z góry. Zwykli ludzie tak się nie zachowywali.

Być może dla kogoś będzie to pójście w populizm, ale takie porównania najmocniej potrafią przemówić do wyobraźni. Załóżmy, że coś takiego dzieje się w drugą stronę. Holendrzy są wypraszani z restauracji w Warszawie i wyrzucani gdzieś na obrzeża, z odbiorem wejściówek wiele kilometrów od stadionu. Przecież dziś już cała Bruksela, wszystkie parlamenty i komisje, byłyby postawione na nogi. Doszłoby do gorącej debaty nad praworządnością w Polsce i zastanawiano się nad kolejnymi karami. Sprawa z pewnością miałaby wymiar polityczny i wyszła daleko poza rewir UEFA czy krajowych związków piłkarskich. I na to teraz liczę: przedstawiciele polskiego rządu mają tu robić aferę i sprawić, żeby była to także sprawa polityczna. Bo taką w istocie jest. Trzeba tu walczyć o swoje ze wszystkich sił z każdej strony, w każdym trybie.

Holendrzy zaprezentowali właśnie systemową polonofobię, jawną dyskryminację ze względu na narodowość. To jest ten cywilizowany Zachód, z którego wzorce mamy czerpać? Kolejny raz przekonujemy się, że często najmniej otwarci i tolerancyjni są ci, którzy na co dzień najwięcej o tym krzyczą.

Reklama

Żeby było jeszcze żałośniej, Holandia od pewnego czasu kompletnie nie radzi sobie z kibicowskim rozwydrzeniem na własnych stadionach. Kibolstwo AZ Alkmaar również ma tu wielkie “zasługi”. W ubiegłym sezonie podczas domowego meczu z West Hamem fani tego klubu zaatakowali rodziny piłkarzy gości siedzących w sektorze VIP. Ochroniarze tylko się przyglądali. Gdyby nie bohaterska postawa dwójki kibiców “Młotów”, którzy powstrzymali ten atak, mogłoby dojść do dramatu. W zbliżonym okresie grupa stu pięćdziesięciu kibiców Alkmaar została aresztowana w Amsterdamie po wyśpiewywaniu obrzydliwych haseł dotyczących Żydów i Holokaustu, o czym na Twitterze przypomniał użytkownik AbsurDB. Wzory cnót, nic, tylko ugościć takich chlebem i solą.

Mimo to mam nadzieję, że szefowie (tego się nie obawiam) i kibice Legii (tu trochę tak) nie będą pałali żądzą odwetu inną niż boiskową. To idealna okazja, żeby pokazać dzikusom, jak powinna wyglądać organizacja meczu i gościnność w prawdziwie cywilizowany sposób. Może dzięki tym doświadczeniom niektórym Holendrom uda się wyjść z drewnianych chatek, w których ewidentnie tkwią.

CZYTAJ WIĘCEJ O WYDARZENIACH W ALKMAAR:

Fot. FotoPyK

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
4
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Ekstraklasa

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
4
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Komentarze

290 komentarzy

Loading...