Kiedy Lamine Yamal przychodził na świat w lipcu 2007 roku, Sergio Ramos był już reprezentantem Hiszpanii i miał za sobą głośny transfer z Sevilli do Realu Madryt. Zdążył też wywalczyć z ekipą “Królewskich” pierwszy z pięciu mistrzowskich tytułów na krajowym podwórku. Rok później, gdy Lamine Yamal wciąż jeszcze potrzebował drabiny, by wspiąć się na dywan, Sergio Ramos sięgał po pierwsze trofeum w narodowych barwach, wygrywając z kadrą mistrzostwa Europy w Austrii i Szwajcarii. Potem dołożył do kolekcji sukces na mundialu i kolejny triumf w mistrzostwach Starego Kontynentu. Z kolei w 2014 roku siedmioletni Lamine Yamal mógł z wypiekami oglądać finał Ligi Mistrzów między Realem a Atletico Madryt. Wydawało się, że puchar padnie łupem ekipy “Los Colchoneros”, ale Sergio Ramos trafieniem w trzeciej minucie doliczonego czasu gry doprowadził do dogrywki, w której “Królewscy” rozszarpali już lokalnych rywali.
I wreszcie cofnijmy się do roku 2016, gdy dziewięcioletni Lamine Yamal – wówczas członek dziecięcej eksporty na Camp Nou – z dumą i szerokim uśmiechem na ustach złapał Sergio Ramosa za rękę, by wyprowadzić go na murawę przed startem El Clasico.
Dlaczego o tym wszystkim opowiadamy? Ano dlatego, że dziś 16-letni Yamal wybiegł na boisko w pierwszym składzie Barcelony na mecz Sevillą, w jedenastce której znalazł się z kolei 37-letni Ramos. Nie będziemy ukrywać, że uwielbiamy takie sytuacje – starcia starych mistrzów z młodymi wilczkami. Mają one swój niepowtarzalny urok i na ogół towarzyszy im mnóstwo smaczków czy dodatkowych kontekstów. Jeśli jednak chodzi o tę konkretną konfrontację, koniec końców zwycięsko wyszedł z niej młody gwiazdor “Dumy Katalonii”. W 76. minucie Ramos właśnie po zagraniu głową Yamala skierował bowiem pechowo piłkę do własnej bramki. Jak się okazało, samobójcze trafienie weterana zagwarantowało gospodarzom skromne zwycięstwo 1:0.
Cóż, “coś się kończy, coś się zaczyna”, że zacytujemy Andrzeja Sapkowskiego. Idzie nowe.
Zasłużone zwycięstwo
Suchy rezultat spotkania wskazuje, że starcie Barcelony z Sevillą było niezwykle wyrównane, ale nie do końca tak to wyglądało. Summa summarum Katalończycy wygrali zasłużenie, stworzyli sobie zdecydowanie więcej klarownych sytuacji strzeleckich, choć też nie jest tak, że udało im się całkiem zdominować oponentów z Andaluzji. Przyjezdni regularnie przedostawali się pod pole karne “Blaugrany” i kilka razy zmusili Marca-Andre ter Stegena do sporego wysiłku.
Co mogło się najbardziej podobać w grze Barcelony, to przede wszystkim szybkie przejścia z obrony do ataku. Pod tym względem podopieczni Xaviego prezentowali się kapitalnie, zwłaszcza w pierwszej fazie meczu, gdy mnóstwo problemów defensywie Sevilli sprawiał dynamiczny Raphinha i wszędobylski. Niestety, Brazylijczyk jeszcze przed przerwą nabawił się kontuzji – to kolejny bardzo poważny kłopoty szkoleniowca Barcelony, który musi coraz bardziej kombinować z obsadą drugiej linii swojego zespołu. Ale nie tylko Raphinha groźnie szarpał w szybkich atakach – kilka świetnych dryblingów udało się Joao Felixowi, swoje świetne momenty miał też wspomniany Yamal. No i Joao Cancelo dał naprawdę ogrom jakości w ofensywie. Gorzej z postawą Portugalczyka w grze obronnej.
Obiecująco zaprezentował się również Fermin Lopez. To kolejny młody piłkarz Barcy, któremu warto się bacznie przyglądać.
Tak naprawdę w grze Katalończyków szwankowała przede wszystkim skuteczność. I to oczywiście kamyczek do ogródka Roberta Lewandowskiego – nie on jeden marnował dzisiaj dobre okazje do zdobycia gola, nie ma co robić z niego głównego winowajcy, no ale od Polaka, jako od dziewiątki, należy w tej kwestii wymagać najwięcej. Ma zatem Barcelona szczęście, że Ramos wyciągnął w jej kierunku pomocną dłoń. Strata punktów w takim spotkaniu cholernie by bolała.
FC BARCELONA 1:0 SEVILLA FC
(S. Ramos [sam.] 76′)
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Szczerość, odwaga i konsekwencja. Daniel Myśliwiec, trener warty uwagi
- Jak Daniel Myśliwiec został trenerem Widzewa? Kulisy sprawy
- Sąsiedzi, co poznali się w Gdyni. Mentor Zieliński przywita ucznia Myśliwca w Ekstraklasie
fot. Newspix