Oglądając wczoraj Legię, pomyślałem: niech tak wygląda reprezentacja Polski. Przecież nawet wahadła można złożyć takie same, co w Legii. No to grajmy w kadrze jak ona, przynajmniej będzie show.
Czasem wygramy, czasem coś przegramy, ale na końcu – będzie to „jakoś”. Tymczasem nasza kadra w ogóle nie jest „jakaś”. Gdy przegrywa, to bez stylu, gdy wygrywa (rzadziej), to też bez stylu. Bywa, że coś wciśnie, częściej jednak nic nie wciśnie i jest problem. Natomiast nie wygląda, że coś z czegoś wynika – to znaczy, jak przegrywamy, to wynika to z naszej beznadziei, ale jak wygrywamy, to najczęściej należy brać to za totalny przypadek. Jak ręka tego gościa z Wysp Owczych.
A ja chciałbym zespołu jak Legia. Który idzie do przodu, jakby się paliło i daje kibicom radość. Wygra 3:2, 4:3, cholera wie, może zaraz 6:5. Pewnie w końcu się to zemści, przyjedzie ktoś sensowniejszy w tyłach i tak wesoło nie będzie, ale na razie: jest się z czego cieszyć. Czytałem o podobieństwach tej Legii do Wisły za Kasperczaka i trzeba się z tym zgodzić. Wtedy też było wesoło w tyłach, a poważniej w ataku. Czy da to tyle, co w tamtych latach, można wątpić, bo futbol jednak poszedł do przodu, ale na dzisiaj Legia ma tyle punktów co lider grupy, nieco trudniejszej od eliminacyjnej w Euro, a myśmy koło lidera nawet nie stali.
Ta nasza kadra to przecież powinna być jeszcze lepszą wersją Legii. Lewandowski jest lepszy niż Gual, Zieliński niż Josue, Szymański niż Muci (tutaj dodam: jeszcze). Nie wiem, dlaczego przez tyle lat tego nie wykorzystujemy. Ciągle słyszę: nie da się. Jakby Polska grała z Aston Villą, to by wyłapała w cymbał i usłyszałbym, że się nie da. A Legia zagrała i wygrała, czyli – niespodzianka – da się.
Szacunek dla Kosty Runjaica, że zmienił swoją filozofię i uwypuklił atuty, a stara się chować minusy tej ekipy. Wyjść na mecz Ligi Konferencji z Pankovem, który był wypraszany z poprzedniego klubu, Kapuadim, który spadł z Ekstraklasy i Ribeiro, który nie ma kolan, a i tak pokonać Anglików… No duża rzecz.
I znów: mimo wszystko mamy lepszych obrońców w kadrze, bo jest Kiwior, Cash, Wieteska. A jednak oni i tak zawsze wyglądają gorzej niż ten Pankov, co jest momentami naprawdę dużym osiągnięciem.
Apel do Probierza – po medale i tak nie jedziemy, o ile w ogóle jedziemy, to niech będzie trochę radości z tego wszystkiego. Postrzelajmy się, zróbmy show.
Legia pokazuje, że może być show i może być przyzwoity wynik.
WOJCIECH KOWALCZYK
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Tyran, geniusz, dyktator, motywator. Wszystkie twarze Gasperiniego
- Probierz: Nie jestem oszołomem. Będę dobrym selekcjonerem [WYWIAD]
- Odrobina życzliwości chyba nie zaszkodzi?
- Dwugłos sceptyka i optymisty. Jak podejść do selekcjonera Michała Probierza?
- Upór i wiara. Jak Probierz uratował Frankowskiemu oko i karierę
- Probierz: „Nie zgodzę się, że o mojej nominacji zdecydowało kolesiostwo”
- Trela: Michał Probierz, czyli pierwszy prawdziwy wybór Cezarego Kuleszy