Reklama

Włoska inspiracja i krezusi z Anglii. Wielkie wyzwania przed Rakowem i Legią

redakcja

Autor:redakcja

21 września 2023, 11:59 • 6 min czytania 38 komentarzy

Wiele lat minęło, odkąd ostatni raz mogliśmy się emocjonować występami dwóch polskich klubów w fazie grupowej europejskich rozgrywek. Wprawdzie powinno być to normą, od kiedy władze UEFA zadecydowały o powstaniu Ligi Konferencji Europy, jednak w poprzednich sezonach przedstawiciele Ekstraklasy nas nie rozpieszczali. No ale nie ma co narzekać i rozdrapywać starych ran – doczekaliśmy się. Raków Częstochowa zmierzy się dziś w Lidze Europy z Atalantą Bergamo, a Legia Warszawa podejmie Aston Villę w ramach Ligi Konferencji. Obaj polscy pucharowicze zaczynają zatem grupowe zmagania od bardzo mocnego uderzenia.

Włoska inspiracja i krezusi z Anglii. Wielkie wyzwania przed Rakowem i Legią

Oby skończyło się tak, jak w przypadku Legii i Wisły Kraków w pamiętnym sezonie 2011/12 – podwójnym awansem. Nie ma jednak co ukrywać, dzisiaj o punkty będzie bardzo trudno i każdą zdobycz „Medalików” i „Wojskowych” trzeba będzie traktować w kategoriach niespodzianki.

Trudny wyjazd Rakowa

– Atalanta Bergamo udowadnia, że sufitu nie ma. To klub, który pokazuje, że w przeciętnym mieście, bez stadionu, przy odpowiednim pomyśle, można zrobić klub, który jest w stanie rywalizować z najlepszymi. Mało jest klubów, które grają podobnie jak my, ale Atalanta się do nich zalicza. Namawiałem trenera, by wybrać się do Bergamo i trochę ich podpatrzeć. Zastanowić się, czy pewnych rzeczy od nich nie wykorzystać. Często o nich rozmawiamy. Ostatnio na podstawie meczu z PSG dyskutowaliśmy, czy jako wahadłowego lepiej ustawiać bocznego pomocnika, który będzie się musiał nauczyć bronić, czy bocznego obrońcę, który będzie musiał szlifować atak. Na poziomie Atalanty to tylko dyskusja akademicka, ale sprowadzamy teraz zawodnika z Chorwacji, który jest bardziej bocznym obrońcą. Pozyskujemy go także po to, by przekonać się, który model lepiej sprawdzi się w naszym systemie.

Michał Świerczewski, właściciel Rakowa Częstochowa, nie ukrywał przed trzema laty w rozmowie z Newonce, że Atalanta jest dla niego inspiracją. „Chcemy być Atalantą w polskich warunkach” – mówił. I szybko się okazało, że nie były to słowa rzucane na wiatr, ani tym bardziej aroganckie przechwałki. Raków na polskim podwórku osiągnął nawet więcej, niż Atalanta na włoskim. Udało mu się bowiem sięgnąć po mistrzostwo kraju, czego podopieczni Gian Piero Gasperiniego ostatecznie nie dokonali. Szczytowym momentem klubu z Bergamo były trzy sezony z rzędu zakończone na najniższym stopniu podium Serie A w latach 2019-2021. Do tego należy dodać dwa awanse do finału Coppa Italia oraz dwa występy w fazie pucharowej Champions League.

Gigantyczne osiągnięcia. Choć bez „kropki nad i” w postaci jakiegoś trofeum. To zawsze źródło pewnego niedosytu, nawet gdy mówimy o zespole, dla którego już możliwość regularnej rywalizacji o najwyższe cele z Juventusem, Interem czy Milanem jest sukcesem samym w sobie.

Reklama

Raków na krajowej arenie nasycił się więc zdecydowanie bardziej, lecz częstochowianom brakuje z kolei w dorobku naprawdę spektakularnej przygody w Europie. Potwierdzenia swojej klasy na międzynarodowych salonach. Tegoroczne eliminacje do Ligi Mistrzów mocno rozbudziły apetyty na pucharowy sukces, ale tak naprawdę dopiero występami w fazie grupowej i pucharowej tworzy się najpiękniejsze historie. Dzisiaj podopieczni Dawida Szwargi spróbują więc napisać kolejny akapit swojej opowieści i naprawdę kapitalnie się złożyło, że ich rywalem jest właśnie Atalanta. Ekipa, na której się w Częstochowie wzorowali, którą wielokrotnie analizowali, którą się inspirowali. Teraz mogą się z nią zaś skonfrontować jak równy z równym. I szkoda tylko urazu mięśnia dwugłowego, na który uskarża się Fran Tudor, jeden z bohaterów eliminacji. Swoją drogą – tak, to właśnie o tym Chorwacie mówił Świerczewski w cytowanym wcześniej wywiadzie.

Nie ma co ukrywać, faworytem dzisiejszego starcia są Włosi. Faworytem zdecydowanym. Jednak początek sezonu 2023/24 nie jest w wykonaniu Atalanty szczególnie imponujący. Z drużyny odeszło kilku istotnych zawodników – między innymi Rasmus Hojlund, sprzedany za ogromne pieniądze do Manchesteru United – i musi trochę potrwać, nim następcy w pełni odnajdą się w układance Gasperiniego, który zwykł sporo wymagać od swoich zawodników.

Mamy cichą nadzieję, że Raków zagra dziś dość odważnie, że pójdzie z Atalantą na wymianę ciosów. Trudno oczywiście będzie częstochowianom wyjść z takiej batalii zwycięsko, ryzyko zebrania oklepu jest spore, ale istnieje też duża szansa, że obejrzymy wówczas niezapomniane widowisko.

Poważne wyzwanie przed Legią

A skoro o widowiskowych spotkaniach mowa, to przejdźmy do Legii Warszawa, która w eliminacjach co i rusz fundowała nam piękne spektakle. Pewnie nie było to do końca zamiarem trenera Kosty Runjaica, ostatecznie nie podejrzewamy, by szkoleniowiec „Wojskowych” namawiał własnych obrońców i bramkarza do popełniania horrendalnych błędów, no ale najważniejszy jest przecież efekt końcowy, a Legia summa summarum z każdej opresji potrafiła wyjść cało dzięki naprawdę rewelacyjnej postawie w ofensywie. Tylko że z przeciwnikiem kalibru Aston Villi trudno już będzie podobny scenariusz powtórzyć.

Mówimy o siódmej sile minionego sezonu Premier League. Mało imponujące?

No to podsumujmy:

Reklama
  • na ławce trenerskiej Unai Emery, czterokrotny triumfator Ligi Europy
  • w składzie między innymi Emiliano Martinez, Pau Torres, Diego Carlos, Matty Cash, Youri Tielemans, Leander Dendoncker, Douglas Luiz, Ollie Watkins, Leon Bailey czy Jhon Duran
  • wydatki w pięciu ostatnich oknach transferowych: około 590 milionów euro
  • zarobki z transferów w tym samym okresie: około 220 milionów euro
  • największy wydatek w trakcie letniego okna transferowego: Moussa Diaby z Bayeru Leverkusen (55 milionów euro)

Nie ma co się oszukiwać, na co dzień Aston Villa funkcjonuje na zupełnie innej planecie niż kluby Ekstraklasy. Aczkolwiek Legia udowodniła całkiem niedawno w starciu z Leicester City, że nawet oponentów z ociekającej forsą Premier League można poskromić w pojedynczym spotkaniu, jeśli tylko ma się na taki mecz odpowiedni pomysł i do tego odrobinę szczęścia. A podopieczni Emery’ego na starcie bieżącej kampanii ligowej zdążyli już zaliczyć kilka lekcji pokory. Klęski 1:5 z Newcastle United i 0:3 z Liverpoolem pokazały Aston Villi, że jej marzenia o zakończeniu sezonu w TOP4 angielskiej ekstraklasy piekielnie trudno będzie zrealizować. Wydatki ekipy z Birmingham na transfery robią bowiem olbrzymie wrażenie z polskiej perspektywy, ale już w realiach Premier League nie jest to nic aż tak nadzwyczajnego. Tam prawie każdy szasta przecież pieniędzmi na lewo i prawo. Właśnie dlatego władze klubu mocno się postarały o wyciągnięcie z Hiszpanii trenera Emery’ego – właśnie ten szkoleniowiec ma być człowiekiem, który pomoże Aston Villi wspiąć się na najwyższą półkę.

Na taryfę ulgową w meczu pucharowym nie ma zatem raczej co liczyć. Emery na pewno ma chrapkę na szybkie przyklepanie awansu do fazy pucharowej LKE.

Fuksiarz.pl – typy redakcji Weszło na czwartkowe mecze Ligi Europy i Ligi Konferencji Europy

Startuje Liga Europy i Liga Konferencji, więc nie może się obyć bez typowanka. Jako cała redakcja Weszło wraz z naszymi partnerami z Fuksiarz.pl skleiliśmy kupon na czwartkowe mecze, który widzicie poniżej.

Nie mogło się obyć bez obu naszych pucharowiczów, czyli Rakowa i Legii. W obu przypadkach przewidujemy, że zarówno ekipy z Częstochowy i Warszawy, jak i ich przeciwnicy będą strzelać bramki. Nudy być nie może!

Nie zapominamy też o innych spotkaniach. Fenerbahce powinno sobie gładko poradzić u siebie z Nordsjaelland u siebie i to nie tylko jedną bramką (mamy nadzieję na kolejny popis Sebastiana Szymańskiego). Wyrównanie zapowiada się spotkanie w Atenach, gdzie Panathinaikos podejmie Villarreal. Bramki będą, ale nie za wiele. Rangersi z Betisem, to również spotkanie, którego nie możemy się doczekać. Obie zespoły mogą się pochwalić całkiem niezłymi ofensywami, a drużyna z Sewilli będzie się chciała dodatkowo odkuć po bolesnej porażce z Barceloną w weekend. W pierwszym meczu Liverpoolu w Lidze Europy od wielu lat na pewno padną bramki, ale strzelała będzie tylko jedna strona. Łatwo można się domyślić która.

Kładziemy na stół pięć dyszek i do zgarnięcia mamy aż 1645 złotych!

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Liga Europy

Komentarze

38 komentarzy

Loading...