Patrzymy na tabelę tuż przed końcem sierpnia i trochę nie dowierzamy. Gdyby ktoś nam powiedział lekko ponad miesiąc temu, że liderem nad Legią i Zagłębiem będzie Jagiellonia Białystok, zdecydowanie odrzucilibyśmy taki scenariusz. I o ile częściowo może on wynikać z faktu, że pojawiły się pewne dysproporcje w rozegranych meczach (np. Legia, Raków i Lech mają tylko po cztery), o tyle nikt nie ma prawa podważyć, jak dobrą robotę na początku sezonu wykonała ekipa trenera Siemieńca. Spotkanie z Górnikiem było tego kwintesencją, a co za tym idzie: sporo żółto-czerwonych koszulek zobaczycie dzisiaj w kozakach.
Sorry, jednak nie tym razem, bo grafik jeszcze na urlopie. Ale co do zasady – Jagiellonia zdominowała szóstą kolejkę, tak jak Górnik Zabrze nie po raz pierwszy w sezonie 2023/2024 był wylęgarnią badziewia na czele z Kryspinem Szcześniakiem.
Badziewiacy. Cóż, niektórzy nie przestają się kompromitować
I na tym zawodniku na chwilę się zatrzymajmy, bo naprawdę rzadko trafiają się takie ananasy nawet w Ekstraklasie. W rundzie wiosennej jednym wielkim impostorem był Martin Sulek w Wiśle Płock, który zarabiał nominację do jedenastki badziewiaków prawie co kolejkę. Niebezpiecznie blisko tak wybitnej regularności jest młody obrońca Górnika, który na razie ma ich trzy. Nieźle, co? A mogło być gorzej, bo to już czwarta ocena 2/10 od nas dla 22-latka.
Polecamy albo zmienić zawód i przekwalifikować się na inna pozycję (chociaż, cholera, na każdej Szcześniak może być równie słaby lub gorszy), albo poprosić trenera Urbana o ławkę rezerwowych. Inaczej spirala dramatycznych występów się nie zakończy, a niestety szczęścia płynącego z nazwiska tutaj nie dostrzegamy.
O tyle dobrze dla Szcześniaka, że nie był najgorszy w ekipie Górnika. Pałeczkę lidera przejął Lukoszek, który zjechał do bazy z czerwoną kartkę tuż przed końcem pierwszej połowy. Do tej pory albo się uchował, albo nie grał źle. Ale za osłabienie zespołu i już wcześniej słabiutki występ musieliśmy wlepić mu jedynkę. Inna sprawa, że Górnik w pełnym składzie i tak zostałby rozjechany. Do zabrzańskiej żenady dołożyli się jeszcze Janicki z Olkowskim. Tym samym po szóstej kolejce zespół trenera Urbana ma już dwa razy więcej punktów w tabeli badziewiaków niż w tabeli Ekstraklasy (5 do 10). Mocni są. Gratulujemy.
Badziewiacy. Nie tylko Kłudka powinien wylecieć z boiska
Ale nie tylko piłkarze z Zabrza dali popis i nie tylko Lukoszek zasłużył na najniższą możliwą ocenę. Totalnie skompromitował się również Bartłomiej Kłudka, któremu chyba zaszkodziły fejkowe plotki kibiców o zainteresowaniu jego nazwiskiem tuzów z ligi tureckiej. Obrońca Zagłębia zarobił dwie głupie żółte kartki i osłabił swój zespół jeszcze wcześniej, bo zaledwie po 31 minutach gry. Zagłębie przegrało z Koroną 0:2 i duża w tym jego zasługa. Szkoda strzępić ryja. W tym tygodniu Zagłębie wylosowało, że będzie kopać się po czole.
Szkoda, że podobnym tropem, co Kłudka i Lukoszek, nie poszli w miniony wekeend piłkarze Warty i Cracovii. Widać było, że nie chce im się grać o zwycięstwo, ba, że w ogóle trudności sprawia im jakiekolwiek większe zaangażowanie, nie mówiąc nawet o dramacie w grze ofensywnej. Lepiej było jak najszybciej zarobić po kilka czerwonych kartek, oczywiście bez uszczerbków na zdrowiu, najlepiej w tym samym czasie, żeby sędzia mógł przyznać obustronnego walkowera. Nie męczylibyście się ani wy, ani nasze oczy, które musiały zobaczyć ten kabaret kontrowersyjnie nazywany meczem piłki nożnej.
BADZIEWIACY: Posiadała (Radomiak, 2) – Kłudka (Zagłębie, 2), Szcześniak (Górnik, 3), Janicki (Górnik, 1), Lukoszek (Górnik, 1) – Chodyna (Zagłębie, 1), Kun (Widzew, 1), Atanasov (Cracovia, 1), Olkowski (Górnik, 1) – Zrelak (Warta, 1), Kallman (Cracovia, 1)
Kozacy. Jagiellonio, czy to naprawdę ty?
Tak jak już napisaliśmy: trudno byłoby przyjąć obecny stan tabeli w trakcie przedsezonowych wyobrażeń. Nawet jeśli Jagiellonia nie jest zespołem, który w pierwszym szeregu ustawia się do spadku z ligi, widok 12 punktów po pięciu meczach zaskakuje. I wreszcie zaskoczył też Jesus Imaz, który długo czekał (tak jak wielu z nas, graczy Fantasy) na pierwszą bramkę w tym sezonie. Hiszpan absolutnie nie powalał formą, jednak wydaje się, że to może się zmienić. Przełamanie powinno być początkiem strzelania, jakie Imaz miał w poprzednim sezonie. Co prawda Gual tuż obok już nie biega, ale w Białymstoku jest trochę piłkarzy, z którymi można fajnie popykać w piłkę. Dość powiedzieć, że „Jaga” przy jednym meczu zaległym strzeliła 11 goli, a nikt jeszcze nie dobił do dziesięciu. No i sam Imaz z meczu na mecz wygląda lepiej.
Reszta ekipy z Jagiellonii nie miała tak ślamazarnego startu, bo choćby Wdowik, Nene czy Dieguez poznali już smak dobrych występów. Ten w ich wykonaniu był kolejnym, tak jak kolejne trafienie z rzutu wolnego do prywatnej kolekcji dołożył Wdowik. Raz może zdarzyć się każdemu. Dwa już znaczą, że coś jest na rzeczy, a trzeci byłby potwierdzeniem, że gość jest naprawdę świetnym specjalistą z wysoką skutecznością w tym elemencie. I nieoczywistym, skoro w składzie masz innego piłkarza ze świetnie ułożoną lewą nogą. Bo przecież nikt by nie pomyślał w 2020 roku, kiedy Wdowik wchodził do Ekstraklasy, że trzy lata później będą padać takie gole akurat jego autorstwa. Fajna sprawa, czekamy na więcej!
To samo tyczy się całokształtu, jaki prezentuje Jagiellonia. Jest naprawdę dobrze, a z Imazem w odpowiedniej formie nie może być gorzej. Wydaje się też, że względem poprzedniego sezonu Jagiellonia trochę lepiej ogarnia grę defensywną. Duża w tym zasługa nowego hiszpańskiego stopera, ewidentnie spokojniejszego niż Puerto, na czym zyskuje też 19-letni Matysik. Nie będziemy oczywiście chwalić dnia przed zachodem słońca, bo wiele było ekip, które startowały z wysokiego C, a potem biły się o utrzymanie. Ale na razie Jagiellonia nie daje powodów, żeby zapowiadać jej słaby sezon. Ktoś może powiedzieć, że to tylko dwóch beniaminków, słabiutki Górnik i przeciętny Widzew, a w tle wpierdziel od Rakowa. Ale, kurczę, przecież z takimi zespołami trzeba wygrywać, żeby nie przytulić się do strefy spadkowej. No i gdyby to było takie proste, robiłby to każdy z górnej połowy tabeli.
Kozacy. Trzech (czterech) reprezentantów ze Śląska Wrocław
Idąc dalej, znów mamy mocną reprezentację ze Śląska Wrocław. I to wzbogaconą zawodnikiem na wypożyczeniu, bo przecież Łukasz Gerstenstein należy właśnie do Śląska, w którym wychowywał się przez kilka ostatnich lat. Z jednej strony szkoda, że nie biega na wahadle we Wrocławiu i oddano go z taką łatwością bez weryfikacji. Z drugiej: w Stali Mielec ma pewny plac i pokazuje, że tak nie musi być tylko ze względu na status młodzieżowca. 18-latek do tej pory nie wyglądał źle, na pewno nie odstawał, a w meczu z Radomiakiem dodatkowo pokazał coś, czego nie da się zapomnieć. Objechał Luizao, przebiegł ponad 100 metrów z pola karnego do pola karnego, dużą część z piłką, żeby samemu strzelić debiutancką bramkę w Ekstraklasie. Fantazja, ambicja, szczęście – było w tym wszystkiego po trochę, ale najważniejsze, że nie zawiódł pomysł i wykonanie.
Co do piłkarzy Śląska tu i teraz, nadal bryluje Exposito, którego Raków chce dorwać tuż przed zamknięciem okienka w Polsce. Zobaczymy, jest jeszcze kilka dni, choć na pewno oddanie takiego zawodnika wiązałoby się z wywieszeniem białej flagi w kwestii utrzymania w lidze. Fajnie, że Petkov dobrze wprowadził się do zespołu i potrafił zagrać kilka udanych spotkań. Też fajnie, że Nahuel Leiva coraz częściej nawiązuje do tego, co ma w CV. Ale bez Exposito projekt trenera Magiery mógłby się rypnąć. Bo nawet jak Hiszpan nie strzela gola (tak jak z Widzewem), to i tak robi wiele dobrego dla zespołu.
Na koniec musimy wspomnieć o Koronie, która wreszcie wygrała spotkanie w tym sezonie. Wokół Kielc zaczęło się robić nieciekawie, ot, jeden punkt po czterech meczach naturalnie mógł tworzyć gęstą atmosferę. Ale trener Kuzera zapowiadał, że przyjdą lepsze tygodnie, że praca się obroni i wyniki pokażą to prędzej czy później. Na razie jeszcze tego nie ma, bo Korona jest ostatnia w lidze, ale trzy punkty z Zagłębiem to dobry prognostyk. Tak jak forma Adriana Dalmau ściągniętego latem, który w tym meczu zaliczył bramkę i asystę, a ogółem ma już cztery punkty w klasyfikacji kanadyjskiej. Co ciekawe, uzbierał do tej pory tylko 134 minuty. Dopiero teraz w Koronie zdecydowali, że słusznym pomysłem może być posadzenie Szykawki na ławce. To się sprawdziło i niewykluczone, że napastnik z Hiszpanii, nie z Białorusi, był brakującym elementem potrzebnym do wygrywania.
KOZACY: Buchalik (Ruch, 1) – Gerstenstein (Stal, 1), Petkow (Śląsk, 1), Dieguez (Jagiellonia, 1), Wdowik (Jagiellonia, 1) – Nono (Korona, 1), Nene (Jagiellonia, 2), Leiva (Śląsk, 1), Naranjo (Jagiellonia, 1), Dalmau (Korona, 1), Exposito (Śląsk, 2)
CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE:
- Góralski chciał wrócić do kadry i zostać za granicą, więc wybrał III ligę…
- Kamil Glik oferowany klubom Ekstraklasy. Jeden może się skusić
- Szymański czaruje Turcję skuteczniej niż Mesut Ozil
Fot. Newspix