Pierwsza myśl, jaka nasunęła nam się na usta po ostatnim gwizdku, to “sprawiedliwości stało się zadość”. Madejski między słupkami dwoił się i troił, żeby obronić 1:0 do samego końca, jednak pewną równowagę wynikającą z niezłej gry Piasta Gliwice pomogli zachować defensorzy Cracovii. Rapa do spółki z Jugasem sprokurowali rzut karny (wzięli Mosóra w mordercze kleszcze), który w przeciwieństwie do meczu z Zagłębiem Lubin sprzed tygodnia zabrał im punkty.
Na początku pochwalmy jednak Sebastiana Madejskiego, który nie po raz pierwszy w tym sezonie włączył tryb bohatera w rękawicach. Piast wypracował sobie aż 2,46 xG, co w przypadku jednej drużyny jest naprawdę rzadkim wynikiem w Ekstraklasie. Fakt, że przyjezdnym z sumy tylu okazji bramkowych udało się wcisnąć tylko jednego gola dopiero z jedenastego metra w końcówce spotkania, oczywiście jest zasługą bramkarza Cracovii. Dziś miał cztery interwencje i to jakie! Jedna z nich, po stuprocentowej sytuacji Felixa, śmiało mogłaby być mocnym kandydatem na obronę kolejki. Bliski kontakt z rywalem, mała przestrzeń, niewiele czasu na reakcję i skrócenie kąta, znakomity refleks. Gdyby nie 26-latek, “Pasy” nie miałyby dzisiaj nawet punktu, choć do 90. minuty zapowiadało się, że zdobędą wszystkie.
Cracovia 1:1 Piast. Madejski i Kallman – dziś Batman i Robin
Ale nie tylko Madejski miał tego wieczoru kapitalną formę na linii. Raz uratował go Benjamin Kallman, który tak jakby na chwilę zapomniał, że to mecz piłki nożnej, a wręcz jakiś street football, w którym pozycja golkipera nie obowiązuje. Napastnik Cracovii obronił dobry strzał Patryka Dziczka z serii “to musi wpaść”. Dosłownie wbiegł na linię bramkową i w ostatniej chwili odbił piłkę głową. A zatem nie tylko zezłomował Ariela Mosóra przy własnym golu, to jeszcze spisał się w defensywie lepiej niż koledzy z góry do tego przypisani. Jest forma u tego jegomościa, to widać. To samo tyczy się Patryka Makucha, który chyba zawiązuje z Finem coraz lepszą współpracę na boisku. I choć Cracovia nie zasiliła się żadnym transferem, Jacek Zieliński na razie nie może narzekać, że z piłkarzami z poprzedniego sezonu nie da się nic ugrać. Ta para napastników jest tego dobrym przykładem – ma już na wspólnym koncie cztery gole i dwie asysty.
Poza tym, przed sezonem 2023/2024 chyba każdy w tej części Krakowa brałby w ciemno średnią dwóch punktów na mecz. Po czterech meczach Cracovia ma ich osiem, a to obecnie daje obecność w górnej części tabeli. Jeśli jakoś zaczynać kolejną kampanię z perspektywy średniaka Ekstraklasy, to właśnie w ten sposób. Tym bardziej, że kilku takich średniaków, którzy aspirują do czegoś więcej, Cracovii udało się już wypunktować. Dobry prognostyk na przyszłość.
Drogi Piaście, bez napastnika czasami mogą być męczarnie
Trochę gorzej mogą czuć się w Gliwicach i to przede wszystkim z dwóch powodów. Piast nie dość, że na razie wygrał tylko jeden mecz, to jeszcze nie dostąpił zaszczytu, jakim jest bramka strzelona z akcji. Raz pomógł Arsenić, a tak Patryk Dziczek prawie co mecz nabija sobie gole z rzutów karnych. Okej, ta passa prędzej niż później zapewne się skończy, ale takiej ekipie to po prostu nie przystoi. Inna sprawa, że już dziś powinniśmy przestać o tym mówić. Ale nie możemy, bo Felix, Mosór czy szczególnie Chrapek, który swoją drogą odznacza się bardzo słabą formą, nie potrafią ogarnąć perfekcyjnego uderzenia w polu karnym. Świetna dyspozycja Madejskiego to jedna kwestia, a nieskuteczność ekipy trenera Vukovicia to druga.
Razi w oczy brak napastnika z prawdziwego zdarzenia, a z całym szacunkiem, ale naszym zdaniem już nie jest nim Kamil Wilczek. Trudno będzie przebujać się przez rundę jesienną z w miarę regularnym punktowaniem, jeśli do optymalnego poziomu grania nie wróci Kądzior, jeśli Tomasiewicz nie wyczaruje ładnej bramki, czy jeśli Dziczek nie dostanie prezentu na jedenastym metrze. Tak to wygląda, ot, chyba zbyt wiele odpowiedzialności spoczywa na pomocnikach, choć nie myślcie, że z tego powodu Piasta pakujemy do grona drużyn, które walczą o utrzymanie. Nie, absolutnie nie. Tam w ofensywie po prostu brakuje jakości w samym wykończeniu, nie ma tego ostatniego szlifu. Przydałoby się wzmocnienie last minute, bo w dalszej perspektywie Kirejczykiem czy nawet Felixem trudno będzie ten problem rozwiązać.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- „Wizerunek klubu szorował po dnie”. Dyrektor ds. komunikacji szczerze o Śląsku
- Jagiellonia wyciska maksa, Ruch wręcz przeciwnie
- Rakowowi po cypryjskim piekle trafił się ekstraklasowy spacerek
Fot. Newspix