Reklama

Hinokio wstał i wybrał przemoc, ofiarą Trelowski. Śląsk znokautowany przez Stal

redakcja

Autor:redakcja

12 sierpnia 2023, 18:11 • 4 min czytania 34 komentarzy

Niełatwy to czas dla młodych polskich bramkarzy. Kacper Tobiasz narozrabiał kilka razy w meczach Legii Warszawa, Kacper Bieszczad nie popisał się w spotkaniu Rakowa Częstochowa z Wartą Poznań, Bartosz Klebaniuk z Pogoni Szczecin zawalił starcie pucharowe z Gent, a dziś do wyliczanki dołącza Kacper Trelowski ze Śląska Wrocław, który fatalnie zaprezentował się w wyjazdowej konfrontacji ze Stalą Mielec. Efekt? Wrocławianie wracają z Mielca mocno poturbowani i muszą się na razie pogodzić z pobytem w strefie spadkowej.

Hinokio wstał i wybrał przemoc, ofiarą Trelowski. Śląsk znokautowany przez Stal

Jak na ironię, Trelowski początkowo pracował dziś na status bohatera gości. W 36. minucie udało mu się bowiem w świetnym stylu wybronić rzut karny wykonywany przez Piotra Wlazłę. Cała sytuacja była o tyle ciekawa, że Stal – a konkretnie: Michał Trąbka – trafiła nawet wówczas do siatki, ale sędzia Krzysztof Jakubik pospieszył się ze wskazaniem na wapno po zagraniu ręką defensora Śląska, no i bramka gospodarzy nie została uznana. Mielczanie ostro protestowali, lecz arbiter pozostał głuchy na ich apele, podtrzymując decyzję o podyktowaniu jedenastki.

Źle to pan Jakubik rozegrał, co tu dużo gadać. W erze VAR-u sędziowie dla pełnej przejrzystości puszczają grę nawet przy dwumetrowych ofsajdach, a tutaj wystarczyło wstrzymać się z użyciem gwizdka zaledwie dwie czy trzy sekundy. Wyobrażamy sobie, że sędzia mógł w duchu trzymać kciuki za skuteczność Wlazły, żeby mu później tej problematycznej sytuacji przesadnie mocno nie wypominano. Jednak gracz Stali rzut karny zmarnował.

Tylko że w końcowym rozrachunku i tak nie ma to większego znaczenia.

Śląsk na kolanach

Trelowski szybko przemierzył bowiem ścieżkę od bohatera do… no nie chcemy napisać „zera”, ale na pewno do głównego winowajcy dzisiejszej klęski Śląska. W samej końcówce pierwszej połowy młody golkiper wrocławskiej ekipy kompletnie zlekceważył strzał z dystansu Kokiego Hinokio i w kuriozalny sposób pozwolił futbolówce wtoczyć się do bramki. Naprawdę trudno zgadnąć, co siedziało w głowie Trelowskiego. Okej, Hinokio strzelał z bardzo dalekiej odległości, nie nadał piłce zbyt dużej mocy, nie wyglądało to groźnie. No ale, na litość boską, nawet niegroźnych uderzeń nie można zlekceważyć, jeśli skierowane są w światło bramki.

Reklama

Bramkarz przyjezdnych zupełnie przysnął, jak gdyby na moment odcięło mu pomyślunek. Ale strzelca, mimo wszystko, również trzeba pochwalić. Może nie za jakość uderzenia, ale za fakt, iż Hinokio dostrzegł, że Trelowski jest rozkojarzony i nie najlepiej ustawiony.

A po przerwie było już tylko gorzej. W 53. minucie gry Hinokio ukąsił po raz drugi, ale strzał ponownie był jak najbardziej do wybronienia, nawet jeśli przyjmiemy okoliczność łagodzącą, że Trelowski był dość mocno zasłonięty. Jak gdyby tego wszystkiego było mało, dwie minuty później Stal miażdżyła już ekipę z Dolnego Śląska trzema bramki. Swojego trafienia doczekał się znakomicie dziś dysponowany Trąbka. Nie zrozumcie nas źle, naprawdę nie chcemy się nad Trelowskim pastwić, ale… cholera, no z tym strzałem ekstraklasowy bramkarz również powinien sobie poradzić. Przynajmniej sparować futbolówkę do boku.

Udany mecz Stali

Nie było jednak tak, że Stal dostała trzy punkty od Trelowskiego w prezencie.

Mielczanie raczej kiepsko weszli w mecz, dali się zdominować i w paru sytuacjach byli bardzo blisko utraty gola (raz nawet do tego doszło, lecz Mateusz Żukowski trafił do bramki ręką), ale im dalej w las, tym bardziej mogła się podobać postawa podopiecznych Kamila Kieresia. Gospodarze szukali szybkiej gry na jeden kontakt, ładnie wypracowywali sobie przewagę w bocznych sektorach boiska dzięki wymienności pozycji w ofensywie i generalnie z dużą łatwością przedzierali się w szesnastkę ekipy Jacka Magiery. W pełni zasłużyli na trzy punkty. Choć czystego konta zachować im się koniec końców nie udało – w samej końcówce spotkania do siatki trafił z rzutu karnego Erik Exposito, no ale był to już tylko gol na otarcie łez dla Śląska.

Reklama

Śląska, który po trzech rozegranych spotkaniach plasuje się w strefie spadkowej Ekstraklasy. Oczywiście jest o wiele za wcześniej, by wrocławian skreślać i zacząć podgrzewać stołek pod trenerem, no ale na ten moment zanosi się na kolejny trudny sezon dla Jacka Magiery i jego podopiecznych.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

34 komentarzy

Loading...