Transfer Ariela Mosóra z Piasta Gliwice do norweskiego Molde FK nie dojdzie do skutku. Co prawda osiągnięto porozumienie między klubami i polski zespół zaakceptował ofertę za środkowego obrońcę, jednak finalizacji ruchu się nie doczekamy.
– Zaakceptowaliśmy ofertę za Mosóra, jest dla nas satysfakcjonująca. Za 2-3 dni wszystko się rozjaśni, bo my też chcemy wiedzieć, na czym stoimy – mówił w “Canal+ Sport” Bogdan Wilk, dyrektor sportowy Piasta Gliwice. Według naszych informacji sprawa jest jednak jasna już teraz.
Ariel Mosór nie trafi do Molde FK. Obrońcy i jego otoczeniu zabrakło determinacji, Norwegom cierpliwości.
Transfery. Ariel Mosór nie zagra w Molde FK
Dwa tygodnie temu Piotr Mosór, ojciec Ariela, zdradził, że jego syn chce zostać w Piaście Gliwice, jednak klub naciska na transfer, licząc, że podreperuje budżet. To wtedy pojawiła się wzmianka o ofercie z drużyny walczącej o grę w Lidze Mistrzów. Jak później ustaliły “Meczyki.pl”, chodziło o norweskie Molde FK, które w poprzednim sezonie sięgnęło po mistrzostwo kraju. MFK zaoferowało Piastowi ponad 2 miliony euro plus bonusy, które zwiększały kwotę transferu do ok. 3 milionów w europejskiej walucie. Propozycję musiał jednak zaakceptować i sam zainteresowany.
Właśnie tu pojawił się problem.
Z naszych ustaleń wynika, że Ariel Mosór niezbyt chętnie patrzył na norweski kierunek. Jego otoczenie bardzo mocno liczyło na to, że piłkarz trafi do jednej z pięciu najlepszych lig w Europie. Marzeniem były Włochy, o które starania czynił były dyrektor sportowy Piasta Gliwice — Jacek Bednarz. Bednarz jest wujkiem Mosóra i jego doradcą/menedżerem. Zainteresowanie w Italii było jednak nikłe i nie przerodziło się w konkrety dla Piasta i Mosóra.
Z różnych stron dochodziły nas głosy, że proces poszukiwania klubu dla najlepszego młodzieżowca Ekstraklasy sezonu 2022/2023 nie idzie najlepiej, czym mocno rozczarowany był zwłaszcza Piast. Wiadomo, że z racji warunków fizycznych 20-letni defensor nie jest łatwym “profilem” pod duży transfer zagraniczny, ale dobrze poprowadzony temat powinien przynieść zadowalające oferty. W końcu miał on swoje atuty – wśród środkowych obrońców z minimum 1500 minutami na boisku, było tylko czterech piłkarzy, którzy częściej wygrywali pojedynki w powietrzu (dane: StatsBomb).
Norwegowie rozczarowani
Ofert jednak brakowało, a czas mijał. W końcu po Ariela Mosóra zgłosiło się Molde FK, które było gotowe uczynić z Polaka drugi najwyższy transfer przychodzący w historii klubu. W Gliwicach mówią nam, że oferta z Molde FK była efektem pracy innej polskiej agencji, a nie wspomnianego wcześniej Bednarza. Być może stąd brak przekonania otoczenia zawodnika i jego samego do przyjęcia tej propozycji — wciąż w tle miga temat ewentualnego transferu do ligi z TOP5, nawet jeśli na dziś nie wygląda on realnie.
W każdym razie ostateczna decyzja ma zapaść po weekendzie, natomiast już dziś słyszymy, że obydwie strony odrzucają opcję przenosin do Norwegii. Molde FK jest rozczarowane brakiem determinacji zawodnika, żeby sprawę dopiąć: mistrzowie kraju mieli gotowy plan na rozwój kariery Polaka i oczekiwali podobnego zaangażowania w transfer po drugiej stronie. Mosór natomiast ewidentnie nie napala się na ten kierunek i czeka na lepsze propozycje, więc drzwi może i pozostają jeszcze lekko uchylone, ale kwestią czasu jest formalne zamknięcie sprawy.
Zwłaszcza że nie tak dawno Piotr Mosór deklarował w “Canal+ Sport”, że lepszym momentem na transfer jego syna będzie ten, w którym przekroczy on barierę stu występów w Ekstraklasie.
WIĘCEJ O TRANSFERACH:
- Valmiera FC i Szwajcarzy z koneksjami na wschodzie. Jak Lechia Gdańsk chce wrócić do Ekstraklasy?
- Steve Kapuadi i Legia Warszawa. Czy stoper Wisły Płock trafi do stolicy?
- ŁKS stracił talent, ale nie rozpacza. Kulisy transferu Mateusza Kowalczyka do Brondby IF
SZYMON JANCZYK
fot. FotoPyK