Przed rokiem Hubert Hurkacz dotarł w kanadyjskiej imprezie ATP 1000 do finału i zainkasował za to 600 punktów do rankingu. W tym sezonie o taki wynik – przynajmniej patrząc na drabinkę – będzie mu trudno, ważne jest jednak by dotarł tak daleko, jak tylko się da. Dlatego szybkie zwycięstwo nad Aleksandrem Bublikiem w I rundzie musi cieszyć.
A obawiać się tego meczu zdecydowanie można było. Bublik zaliczył naprawdę udane tygodnie w trakcie niedawnego sezonu gry na trawie. I choć po wyjeździe za Ocean przegrał już w pierwszym meczu w Waszyngtonie, to nie mogło to złagodzić niepokoju, bo… dokładnie to samo zrobił Hubert Hurkacz. Inna sprawa, że na korzyść Polaka zdecydowanie przemawiał bilans ich pojedynków. Kazach wygrał tylko w ich pierwszym spotkaniu – w Dubaju w 2020 roku. Potem przegrywał raz za razem – na Wimbledonie, w rewanżu w Dubaju, na własnym podwórku w Astanie, w australijskim United Cup i w Marsylii. W tych pięciu pojedynkach Hubert oddał mu w dodatku tylko jednego seta.
Pozostawało liczyć na to, że Polak podtrzyma tę passę. I Hurkacz faktycznie to zrobił.
SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ
Początkowo był to nieco dziwny mecz, bo w pojedynku dwóch tenisistów słynących z mocnych i skutecznych podań, obaj naprzemiennie tracili swoje gemy. Najpierw rywala przełamał Hurkacz, potem straty odrobił Bublik, a trzecie przełamanie (w ledwie piątym gemie meczu) zanotował znów Polak. I to ostatecznie okazało się decydujące, bo z czasem Hubert uspokoił swój serwis i pewnie kontrolował sytuację przy własnym podaniu. A w dziewiątym gemie seta zdołał zagrać wręcz perfekcyjnie i nie oddał rywalowi punktu… przy jego podaniu.
Przewaga podwójnego przełamania oznaczała w tym przypadku również wygranego 6:3 seta. Wszystko zaczęło się więc dobrze dla polskiego tenisisty.
W II secie początkowo było jednak gorzej. Hubert nieco spuścił z tonu, co w końcu wykorzystał jego rywal – w piątym gemie tej partii przełamał podanie Polaka. Hurkacz jednak szybko się po tym niepowodzeniu pozbierał i atakował podanie rywala. Podobnie jak wcześniej Bublik, tak teraz polski tenisista wykorzystał drugiego break pointa, głównie za sprawą fatalnego zagrania Saszy. Zrobiło się więc 3:3 i więcej w tym meczu nikt nikogo nie przełamał – choć Hubert miał nawet piłkę meczową przy stanie 6:5 i serwisie rywala, ale Aleksandr zażegnał niebezpieczeństwo asem serwisowym.
Pozostało więc rozegrać tie-breaka. A w tym od początku inicjatywę przejął tenisista z Wrocławia. Hubert wyszedł już nawet na prowadzenie 6:0 i choć przegrał kolejne dwa punkty, to ostatecznie spokojnie zamknął i seta, i całe spotkanie. Przy siatce Sasza powiedział mu z uśmiechem: „Mam nadzieję, że już nigdy z tobą nie zagram”. Cóż, patrząc na bilans ich ostatnich meczów, takie słowa nie dziwią. Hubert z kolei o dzisiejszym spotkaniu wypowiadał się tak:
– Z Saszą znamy się od dwunastego roku życia. Niedawno wygrał turniej w Halle, ma teraz prawdopodobnie najlepszy ranking w karierze. Potrafi zagrać nietypowe uderzenia w kluczowych momentach. Cieszę się, że wygrałem ten mecz.
Bublik: „I wish to never face you again” 🗣️@HubertHurkacz up and running in Toronto!#NBO23 pic.twitter.com/iXAizJKWge
— Tennis TV (@TennisTV) August 7, 2023
Polak nie zna jeszcze swojego rywala w meczu II rundy. Będzie nim ktoś z pary Miomir Kecmanović/Cristian Garin. Jeśli Hubert pokona Serba lub Chilijczyka, zmierzy się najpewniej z liderem światowego rankingu i nowym mistrzem Wimbledonu – Carlosem Alcarazem.
Hubert Hurkacz – Aleksandr Bublik 6:3, 7:6 (2)
Fot. Newspix
Czytaj też: