Jeśli istnieje jedna rzecz, której aktywistom torpedującym wydarzenia sportowe nie brakuje, to jest nią kreatywność. W trakcie dzisiejszego wyścigu ze startu wspólnego na mistrzostwach świata w kolarstwie grupa ekologicznych świrów postanowiła… przykleić się do asfaltu. Efekt był oczywisty: droga stała się nieprzejezdna, a kolarze musieli przerwać rywalizację. Co jednak w tym szczególnie interesującego? Że ci ludzie wzięli na celownik sport kojarzony jako ekologiczny.
Sprawa nie jest co prawda tak prosta. Zespoły biorące udział w najbardziej prestiżowych zawodach wciąż korzystają z samolotów. Jakoś trzeba ten cały sprzęt przetransportować z miasta do miasta, z jednego kraju do drugiego. Na dodatek za kolarzami nieustannie podążają kolumny samochodów czy helikoptery telewizyjne. Niezbyt to przyjazne środowisku.
Podobne grzechy popełniają jednak przedstawiciele praktycznie każdej poważnej dyscypliny. Ale co dobrego można powiedzieć o kolarzach? Podstawowy aspekt ich rywalizacji nie przynosi szkody naszej planecie, a na dodatek: Tadej Pogacar i spółka po prostu promują jazdę na rowerze. Im więcej osób przekonają do tej formy transportu, tym mniej będzie korzystać z samochodów. Im mniej samochodów na drogach, tym mniej spalin. To wnioski, które są zrozumiałe nawet dla dziecka.
Osobną sprawą jest oczywiście to, że paraliżowanie sportowej rywalizacji w ogóle może nam się nie podobać. Niezależnie od dyscypliny. Mamy prawo uważać, że istnieją lepsze formy protestu. Ale naprawdę, nie dałoby się „zaatakować” innego sportu? Przyklejenie się do toru podczas wyścigu Formuły 1 może i nie wchodzi w grę, ale jesteśmy pewni, że znalazłyby się w miarę rozsądne protesty, które nie dotyczyłyby kolarstwa.
Ekolodzy, którzy okazali się reprezentować akcję „This Is Rigged” mieli co prawda swoje wytłumaczenie. Sponsorem mistrzostw świata jest firma chemiczna INEOS, która ma też swój zespół w UCI World Tour. Ale przecież mówimy o korporacji, która angażuje się w wiele innych dyscyplin. Piłkę nożną, właśnie Formułę 1, rugby, żeglarstwo czy lekkoatletykę (jako sponsor Eliuda Kipchoge). Inaczej mówiąc: dajcie tym biednym kolarzom zasuwać po drogach!
Trzeba jednak przyznać, że ekologiczni aktywiści generalnie w ostatnim czasie mieli niecodziennie pomysły. Przypomnijmy sobie kilka z nich.
Ogień przed świętem Rogera Federera
Ubiegłoroczna edycja turnieju Laver Cup miała posłużyć jako pożegnanie jednego z najlepszych tenisistów w historii. Zanim jednak Roger Federer wyszedł po raz ostatni do rywalizacji, na korcie podczas meczu Stefanosa Tsitsipasa z Diego Schwartzmanem pojawił się mężczyzna ubrany w t-shirt z napisem: „End UK Private Jets”. I dosłownie… podpalił się. Ogień rozszedł się nawet na fragment nawierzchni, po której mieli biegać zawodnicy. Ostatecznie skończyło się jednak tylko na sporym szoku. Aktywista został sprawnie usunięty z boiska przez ochronę, a niewielki pożar ugaszono. Choć na korcie faktycznie został widoczny ślad po płomieniach.
Jaki był cel tego mężczyzny? Protestował przeciwko korzystaniu z prywatnych odrzutowców w Wielkiej Brytanii. Ten incydent kosztował go sporo bólu, a także poparzenie, które zapewne też pozostawiło mu pamiątkę na ciele.
Strach nie istnieje
Wspominaliśmy już o Formule 1. O ile nikomu nie udało się jeszcze przykuć do toru w trakcie rywalizacji w najsłynniejszej serii wyścigowej świata, tak aktywiści faktycznie w 2022 roku wzięli sobie za cel Grand Prix Wielkiej Brytanii. Wbiegli na trasę w momencie, gdy została wywieszona czerwona flaga. To oznaczało, że bolidy poruszały się znacznie wolniej, przez co – w teorii – znacznie trudniej było o jakąkolwiek tragedię. Lando Norris, kierowca McLarena, mówił potem jednak, że było to bardzo samolubne zachowanie. Patrząc na to, jakie konsekwencje w wyniku wypadku mogłaby mieć osoba kierująca jeden z piekielnie szybkich pojazdów. Cóż, trudno się z nim nie zgodzić.
Do jeszcze bardziej niebezpiecznego wydarzenia doszło natomiast w trakcie zawodów Formuły E. Wówczas aż kilkunastu protestujących pojawiło się na trasie w momencie, gdy trwało okrążenie rozgrzewkowe, po czym zaczęło… siadać przed bolidami. Głupoty tej sytuacji dodaje fakt, że akurat tę serię wyścigową można określić jako ekologiczną. Pojazdy biorące w niej udział mają wyłącznie silniki elektryczne, a więc bezemisyjne.
Klasyka, czyli przywiązanie się
W tym przypadku akurat element kreatywności się aż tak nie wybija. Przywiązanie lub przypięcie się do jakiegoś fragmentu boiska to najprostszy (poza po prostu bieganiem w prawo i w lewo) sposób na zakłócenie widowiska sportowego. W czasie ubiegłorocznego meczu Evertonu z Newcastle aktywista zaczepił się o jedną z bramek. Kilka miesięcy później, już w trakcie półfinału męskiego Roland Garros, kobieta wbiegła na kort i „złączyła się” z siatką. Podobnych sytuacji dałoby się jeszcze trochę znaleźć.
SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ
Koniec końców, odchodząc od słuszności tych wszystkich zachowań: mamy wrażenie, że akurat jazda z rowerze nie powinna znajdować się w kręgu potencjalnych ataków ekologów.
Czytaj więcej o kolarstwie:
Fot. Youtube