Okoliczności awansu Puszczy Niepołomice do Ekstraklasy to piękna historia, ale rzeczywistość w najwyższej klasie rozgrywkowej na razie jest dla tej drużyny brutalna. Dwa mecze, siedem straconych goli, zero punktów, a przecież Widzew i Jagiellonia nie należą do rywali z najwyższej ligowej półki. Co gorsza: nie za bardzo widać pole do poprawy. Ta świadomość może być nawet bardziej dołująca niż sam fakt, iż nie zdobyło się jeszcze punktów.
O Puszczy bowiem – w przeciwieństwie do ŁKS-u – nie możemy powiedzieć, że obiera naiwną taktykę, że za bardzo myśli o ofensywie albo lubuje się w bezproduktywnej przewadze i posiadaniu piłki dla samego posiadania. Nie, na pierwszy rzut oka niepołomicki beniaminek zdaje się jako całość funkcjonować całkiem poprawnie, widać tu konkretny pomysł na grę i trzymanie się swoich założeń. Jeżeli jednak daje to takie a nie inne efekty, strach pomyśleć, co się będzie działo, gdy ktoś wrzuci podopiecznych Tomasza Tułacza na naprawdę szybką karuzelę.
Jagiellonia – Puszcza Niepołomice 4:1. Bolesne lanie dla beniaminka
Bo też trzeba sobie szczerze powiedzieć, że Jagiellonia dziś rzadko to robiła i sama długimi fragmentami nie zachwycała. W zasadzie do doliczonego czasu pierwszej połowy powiedzielibyśmy, że to raczej Puszcza rozgrywa mecz po swojemu. Gdy jednak Wojciech Łaski po raz drugi nabrał Piotra Mrozińskiego na zejście z lewej strony do środka i tym razem znalazł drogę do siatki, role zupełnie się odwróciły.
Przypadek Łaskiego jest budujący. Wiosną zdobył efektowną bramkę w Gliwicach, ale potem doznał poważnej kontuzji i dopiero teraz ponownie zameldował się na ekstraklasowych boiskach. I znów cieszył się z gola. Chłopak coś w sobie ma, choć najmłodszy już nie jest, bo mówimy o roczniku 2000. Pora nadrabiać stracony czas.
Puszcza, która musi odrabiać straty, to Puszcza w zupełnie innym wydaniu od tej broniącej czystego konta i szukającej szans po stałych fragmentach.
A przecież wszystko obiecująco się zaczęło. Po paru minutach Zlatan Alomerović miał już na koncie dwie interwencje, z czego ta po bombie Jakuba Serafina naprawdę mogła się podobać. „Jaga” z kolei nie mogła uchwycić właściwego rytmu. Jesus Imaz szybko dostał z kolana w plecy (sędzia o dziwo nie pokazał żółtej kartki, za to pokazywał je protestującym na ławce gospodarzy) i mimo asysty na 1:0 nie był sobą, popełniał zaskakująco dużo prostych błędów. Inna sprawa, że gdyby Dominik Marczuk podał Hiszpanowi do pustej bramki zamiast strzelać i potem dobijać, jego noty i tak byłyby pozytywne.
Z taką defensywą daleko się nie zajedzie
Marczuk sprawił, że Kewin Komar zaliczył dwie udane interwencje w tym spotkaniu. Jedyne udane. W pozostałych przypadkach mniej lub bardziej można było mieć zastrzeżenia do jego postawy. Mógł zrobić więcej przy golu Łaskiego, biegał bezładnie na przedpolu przy trzeciej bramce i powinien się lepiej ustawić, gdy Jakub Lewicki chwilę po wejściu trafiał na 4:1. Istnieją też pewnie bramkarze, którzy poradziliby sobie z nadzwyczaj efektownym uderzeniem Nene, choć tu przede wszystkim oddajmy co należne strzelającemu. Portugalczyk nie umie strzelać brzydkich goli i tyle.
SUPER PROMOCJA W FUKSIARZ.PL! MOŻESZ ODEBRAĆ 100% DO 300 ZŁ
Oczywiście nie tylko do Komara można się przyczepić. Każdy z obrońców powinien mieć sobie sporo do zarzucenia. Mrozińskiego i Sołowieja nieco ratują akcenty ofensywne, ale w tyłach nie dają rady. Roman Jakuba jako lewy obrońca męczy się niemiłosiernie, łatwo jest mijany i ogrywany. Artur Craciun dostosowuje się do tego miernego poziomu. Hajda i Serafin nie stanowią zbyt szczelnej zapory w środku pola. I tak dalej.
Do tego Tułacz nie trafił ze zmianami, poza Cholewiakiem. Thiakane i Majchrzak obniżyli i tak niezbyt wysoki poziom Puszczy. Dla odmiany Adrian Siemieniec mógł sobie gratulować roszad, bo Afimico Pululu na tle obrońców beniaminka wyglądał jak gigant. Golem i asystą zatarł niekorzystne pierwsze wrażenie sprzed tygodnia. O Lewickim już wspominaliśmy.
Zachodzi obawa, iż Puszcza z obecnym stanem posiadania niewiele więcej wyciśnie i utrzymanie będzie graniczyło z cudem. Trzeba szukać wzmocnień i to na już. W grze Jagiellonii wciąż jest sporo mankamentów, ale widać też spory potencjał rozwojowy.
CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE:
- Górnik Zabrze: najsłabsza drużyna startu Ekstraklasy
- Cezary Kulesza – najgorzej poinformowany człowiek w całym PZPN
Fot.