– Za miesiąc pierwszy mecz domowy Jagiellonia rozegra z Puszczą Niepołomice. Po burzliwej rozmowie zdecydowaliśmy, że nie ma innego wyjścia niż podpisanie umowy na przedstawionych, niekorzystnych warunkach. Mam nadzieję, że za rok już na dużo wcześniejszym etapie dojdzie do swego rodzaju zrozumienia i większej elastyczności z drugiej strony. Może jestem naiwny, ale dla dobra klubu i całej społeczności Jagiellonii chcę być naiwny – mówi prezes Jagiellonii w rozmowie z Weszło, odnosząc się również do informacji o swojej niedoszłej dymisji.
Kilka dni temu w serwisie Meczyki pojawiła się informacja, że był pan zagrożony i rozważał ponoć nawet złożenie rezygnacji. Coś było na rzeczy czy może mogła pana odwołać rada nadzorcza?
Rada nadzorcza poświęcona była sprawom budżetowym i sytuacji związanej z umową dotyczącą wynajmu stadionu. Było burzliwie, ale bardzo merytorycznie. Dochodziły do mnie podobne informacje, o których pan wspomina, ale nie miały one miejsca na posiedzeniu rady nadzorczej. Podczas rozmów o budżecie i stadionie czułem raczej duże wsparcie i wspólnie poszukiwaliśmy rozwiązań najlepszych dla klubu.
Jeżeli chodzi o stadion to wychodzi na to, że Jagiellonia podpisze umowę na wynajem stadionu w jej pierwotnym brzmieniu. Rozumiem więc, że cała „afera” czy zamieszenie związane ze stadionem nie przyniosło Jagiellonii żadnych realnych korzyści.
Szkoda i dziwię się, że czysto biznesowa sprawa urosła do rangi „afery”. Zdecydowanie nie było to moją intencją. Wykazałem już rok temu, że zapisy umowy są niekorzystne dla klubu, a w kilku punktach niesprawiedliwe i uderzające w finanse klubu. Mimo wielu próśb, podawaniu alternatywnych rozwiązań, wykazywaniu nonsensu niektórych zapisów czy odwoływaniu się do dobrej woli i faktu, że Jagiellonia i stadion są na siebie skazani, odbiliśmy się od ściany zgodnie z maksymą „nic się nie da zrobić”. Ręce opadają, szczególnie, że udowodnione zostało, że klub nie chce niczego „na wyrwę” tylko oczekuje partnerskiej umowy. Nie spotkałem jeszcze nikogo, kto został wprowadzony w temat, by stwierdził, że „odlecieliśmy”, bardziej było niedowierzanie, że umowa ma taką konstrukcję.
Dziś ze względu na procedurę rzeczywiście niewiele już można zrobić w części formalnej. Podpisujemy umowę, bo Jagiellonia ma grać w Białymstoku, choć rzeczywiście rozpatrywaliśmy wariant „wyjazdowy”. Liczę na życzliwość i elastyczność ze strony spółki Stadion Miejski w sprawach pozaumownych.
Które elementy są dla pana najbardziej „gardłowe”? Co jest najbardziej niekorzystne, bo na przykład inne kluby mają lepsze umowy wynajmu stadionu?
Klub wynajmuje od spółki Stadion Miejski obiekt na dzień meczowy. Płacimy za to 1,82 miliona złotych. Cena do przyjęcia pod warunkiem, że dysponujemy w trakcie meczu przestrzeniami dającymi przychód z dnia meczowego. Niestety tzw. „sky-boxy” czy inaczej loże sprzedaje… spółka Stadion. Stosowany jest wytrych w postaci tzw. „biur” całorocznych, mimo, że wiadomo, że loże kupowane są ze względu na mecze Jagiellonii. Niektóre loże sprzedawane są nawet bez wytrycha pod tytułem „biuro” – tylko po prostu – loża na mecz Jagiellonii widnieje w ogłoszeniach Stadionu. Niestety pomimo tych operacji spółka Stadion Miejski nie odprowadza do klubu ani złotówki. Tam, gdzie organizator powinien zarabiać, musi dopłacać – płacąc ekstra za klubową lożę – a zarabia inny podmiot. Prościej nie umiem tego przedstawić. Tracimy na tym od 0,6 do 1,2 miliona złotych.
Czyli w obecnej sytuacji nie będziecie mieli żadnych zysków ze sprzedaży tych lóż…
Ani grosza. Musimy jeszcze zapłacić ekstra za swoją. Pojawia się jeszcze kłopot identyfikacji osób w zgodzie z ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych i odpowiedzialnością za ewentualne nieprzyjemne zdarzenia. Wyobraźmy sobie, że na miejscach wyłączonych przez Stadion z terenu imprezy masowej, czyli tych na które sprzedaje wejściówki, będą osoby z zakazami stadionowymi, odpalą race i do kompletu rzucą butelkę w sędziego. Już widzę jak Komisja Ligi mówi, że nic się nie stało, bo to nie miało miejsca na terenie imprezy. Jedno krzesełko jest na terenie imprezy, drugie nie jest. Widzimy ten absurd?
Nowa umowa ze spółką Stadion Miejski znów będzie podpisana tylko na rok?
Tak.
Czyli za kolejnych dwanaście miesięcy znowu będzie awantura o niekorzystną umowę na wynajem stadionu przez Jagiellonię? Przed rokiem przecież było podobnie, aczkolwiek sytuacja nie była tak zaogniona jak teraz.
Nie mogę dać żadnych gwarancji, że sytuacja się nie powtórzy, natomiast uważam, że faktycznie sprawa niepotrzebnie nabrzmiała aż do takich rozmiarów. Mam wrażenie, ze prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski nie posiadał pełnej wiedzy dotyczącej tej umowy lub został wprowadzony w błąd. Z tego, co słyszałem to na spotkaniu z kibicami dziwił się niektórym zasadom dotyczącym funkcjonowania gastronomi na stadionie podczas meczów. Gastronomia to kolejny obszar z dziwnymi zapisami, gdzie ofiarą jest klub. A takich punktów jest dużo więcej. Liczę, że wyartykułowanie wszystkich punktów pomoże nam to zmienić w przyszłym roku, bo wszystkim nam zależy na Jagiellonii.
Sytuacja wygląda dziś tak – za miesiąc pierwszy mecz domowy Jagiellonia rozegra z Puszczą Niepołomice. Po burzliwej rozmowie podczas posiedzenia rady nadzorczej zdecydowaliśmy, że nie ma innego wyjścia niż podpisanie umowy na przedstawionych, niekorzystnych warunkach. Mam nadzieję, że za rok już na dużo wcześniejszym etapie dojdzie do swego rodzaju zrozumienia i większej elastyczności z drugiej strony. Może jestem naiwny, ale dla dobra klubu i całej społeczności Jagiellonii chcę być naiwny.
A może te pieniądze, które tracicie teraz wrócą do was w jakieś miejskiej dotacji? To jest możliwe? Prowadzicie rozmowy na ten temat z kimś z miasta?
Nie możemy łączyć jednego z drugim. W sprawie wynajmu obiektu rozmawiamy ze spółką Stadion Miejski. To odrębny podmiot ze swoim zarządem. Miasto z nami współpracowało na wielu innych płaszczyznach i mam nadzieję, że dalej będzie współpracować. Prezydent Tadeusz Truskolaski podkreślał jak ważna dla Białegostoku jest Jagiellonia, jaką silną marką jest. Niedawno zadeklarował rozszerzenie naszej współpracy. Świetna informacja.
Patrząc trochę z boku na to, co działo się w ostatnich tygodniach na linii Jagiellonia, spółka Stadion Miejski i władze miasta mam poczucie, że to była trochę „burza w szklance wody”.
Myślę, że nie w szklance wody, bo odnosi się do fundamentalnych rzeczy jak partnerstwo współpracujących podmiotów, no i na końcu dość pokaźnej kwoty pieniędzy. Nie zakładałem, że będzie z tego burza tylko zwykłe biznesowe negocjacje, ale tak jak wspomniałem, mam wrażenie, ze prezydent Truskolaski nie posiadał pełnej wiedzy dotyczącej tej umowy lub został wprowadzony w błąd.
Dyrektor sportowy Jagiellonii Łukasz Masłowski kilka tygodni temu w jednym z wywiadów powiedział, że ma dwa plany dla klubu na letnie okno transferowe. „Plan A” miał być bardziej kosztowny niż „Plan B”. Rozumiem, że teraz w życie wejdzie ten drugi?
Może to nie będzie plan „B”, ale taki „Ą” – pośredni, pomiędzy „A” i „B”. Przyjęliśmy budżet bez fajerwerków, nie pozwalający na rozrzutność, wymagający dla mnie, jako osoby realizującej i odpowiadającej, ale dający pole do rozwoju sportowego. Na razie jeszcze musimy mocno powalczyć o zamknięcie budżetu za mijający sezon, a ten się nie dopina. Mamy jeszcze sporo „ogonów” do odcięcia po dawnych transferach, co zabiera sporą część budżetu z bieżącej działalności.
Chcieliśmy do czasu wyjazdu na obóz zakontraktować dwóch, trzech zawodników i się udało. Dołączył obrońca Dominik Marczuk (Stal Rzeszów), obrońca z Hiszpanii Adrian Diaguez (Ponferradina) oraz francuski napastnik z niemieckiej 2. Bundesligi Afimico Pululu (Greuther Furth). Celujemy jeszcze w dwa transfery, chyba że dobrze pokażą się na mistrzostwach Europy U-19 nasi młodzi zawodnicy i pojawią się jakieś ciekawe oferty za nich, to wtedy będziemy uzupełniać kadrę.
To jaki będzie więc budżet Jagiellonii na sezon 2023/24, jeżeli chodzi o kwotę?
Pomijając dokładną kwotę, będzie to trudny budżet. Na szczęście mają tego świadomość członkowie rady nadzorczej i akcjonariusze klubu. Ostatnie kilkanaście miesięcy pokazało, że można liczyć na ich wsparcie, bo pomogli kwotą już blisko 18 milionów złotych od czasu kiedy dołączyłem do Jagiellonii. To potężna suma, która pokazuje skalę problemów. Po ostatniej radzie nadzorczej też nie musiałem czekać na wyrazy zaangażowania, bo już następnego dnia rano pojawiło się w klubie dwóch akcjonariuszy i dogadywaliśmy małe barterowe umowy z ich biznesowymi partnerami.
Przychody klubu to też karnety i bilety. Ruszamy ze sprzedażą karnetów. Oferta jest rewelacyjna. Ceny właściwie bez zmian, mimo rosnących kosztów funkcjonowania klubu. Poza finansowymi oszczędnościami dodatkowe bonusy. Zachęcam do kupowania i do zobaczenia na Stadionie Miejskim w Białymstoku.
Rozmawiał MACIEJ WĄSOWSKI
WIĘCEJ O JAGIELLONII:
- Oficjalnie: Jagiellonia pozyskała obrońcę z hiszpańskiej drugiej ligi
- Oficjalnie: Jagiellonia nadal będzie rozgrywać mecze w Białymstoku
- Spór o stadion Jagi. Prezydent Białegostoku zarzuca Pertkiewiczowi pychę i upór
Fot. Newspix, 400mm.pl