Reklama

Ten wieczór miał dwóch bohaterów – Błaszczykowskiego i Szczęsnego

redakcja

Autor:redakcja

16 czerwca 2023, 23:24 • 4 min czytania 41 komentarzy

Dzisiejszy wieczór miał dwóch bohaterów. Pierwszym z nich był rzecz jasna Kuba Błaszczykowski, który trwającym 16 minut występem przeciwko reprezentacji Niemiec pożegnał się z drużyną narodową. To były naprawdę piękne, wzruszające obrazki. Ale jeśli skupić się już tylko na kwestiach czysto boiskowych, na status bohatera biało-czerwonych zapracował przede wszystkim Wojciech Szczęsny, który wyprawiał między słupkami cuda i ostatecznie sprawił, że polska kadra po raz drugi w dziejach zwyciężyła z Niemcami.

Ten wieczór miał dwóch bohaterów – Błaszczykowskiego i Szczęsnego

Mówcie co chcecie, ale pokonanie Niemców, niezależnie od okoliczności, smakuje podwójnie.

Fenomenalny Szczęsny

Zawsze twierdziliśmy, że występ Wojciecha Szczęsnego w pamiętnym, zwycięskim starciu z Niemcami w eliminacjach do Euro 2016 został trochę zmitologizowany. Powszechnie przecenia się postawę Polaka, patrząc na jego grę przez pryzmat historycznego rezultatu. Co nie zmienia faktu, że Wojtek zachował wówczas czyste konto i generalnie – spisał się świetnie, bez zarzutu. Jeszcze lepiej polski golkiper zaprezentował się jednak kilka lat wcześniej, a dokładnie we wrześniu 2011 roku, gdy biało-czerwoni zremisowali towarzysko z Niemcami 2:2. Wtedy Szczęsny naprawdę ratował nam skórę w sytuacjach niemalże beznadziejnych. Wydawało się, że wniósł się na wyżyny swoich możliwości. Ale tak naprawdę dopiero w ostatnich miesiącach bramkarz Juventusu gra w kadrze na miarę swego potencjału.

Wreszcie jest, jako się rzekło, bohaterem. Odmienia losy spotkań.

Zaczęło się od fenomenalnych występów na mistrzostwach świata w Katarze, a teraz Szczęsny dołożył do kolekcji jeszcze jeden doskonały mecz przeciwko naszym zachodnim sąsiadom. Najlepszy spośród trzech omawianych starć z Niemcami. Serio, Wojtek był dzisiaj NIE-SA-MO-WI-TY. Kipiał pewnością siebie, radził sobie nawet z najtrudniejszymi uderzeniami, ani na moment nie stracił koncentracji. Zresztą statystyki mówią same za siebie – Szczęsny zanotował aż dziewięć (a według niektórych źródeł: dziesięć) interwencji, w tym sześć po strzałach oddanych z pola karnego. I ani razu nie dał się zaskoczyć. Gdyby nasz bramkarz rozegrał po prostu solidne, dobre spotkanie, reprezentacja Polski na pewno by dzisiaj nie wygrała. Ale Szczęsny zagrał wybitnie, więc możemy się cieszyć z triumfu.

Reklama

Znów możemy zresztą zerknąć na liczby, by zobrazować, po jak cienkim lodzie biało-czerwoni dzisiaj stąpali. Tylko w drugiej odsłonie meczu goście oddali w sumie 16 strzałów na polską bramkę. Dla odmiany my nie zagroziliśmy Niemcom ani jednym uderzeniem. No chyba że liczyć fatalną próbę Frankowskiego.

Wynik lepszy niż gra

Generalnie to trudno grymasić na postawę polskiej kadry po zwycięstwie z reprezentacją Niemiec. Może i nasi rywale mają ostatnio swoje problemy, może i zagubili gdzieś skuteczność,  ale to wciąż czołowa drużyna Starego Kontynentu, no i – patrząc historycznie – nasza zmora, nasz największy oponent. Triumf musi zatem cieszyć, nawet jeśli mówimy tylko o spotkaniu towarzyskim, toczonym w dodatku w bardzo niskim tempie. Nie tylko Szczęsny mógł się zresztą dzisiaj podobać – bardzo solidne zawody rozegrali też Bereszyński, strzelec gola Kiwior czy Damian Szymański. W paru sytuacjach ze znakomitej strony pokazał się także błyskotliwy Kamiński. Wszystko to jest godne odnotowania i pochwały. Jasne, że nie ma też co zatracać się w zachwycie nad grą biało-czerwonych. Obszernymi fragmentami po prostu głęboko się cofaliśmy i liczyliśmy na kolejną niewiarygodną robinsonadę Szczęsnego. No ale taki też urok zmagań z wyżej notowanymi przeciwnikami.

Co napawało optymizmem, to nasza – mimo wszystko – w miarę zorganizowana postawa w defensywie. Niemcy pewnie połowę strzałów w dzisiejszym meczu oddali z nie do końca przygotowanych pozycji. Z dalekiego dystansu. Nie broniliśmy się desperacko, to nie była chaotyczna wybijanka. Ba, w końcowej fazie meczu mieliśmy nawet kilka wybornych szans do skontrowania gości. Nad tym aspektem Santos musi jednak koniecznie z zespołem popracować, bo koncertowo te okazje partaczyliśmy.

***

Pierwsza faza meczu – co w sumie dość naturalne – kręciła się wokół Jakuba Błaszczykowskiego. Weteran miał nawet okazję, by uświetnić golem swój pożegnalny występ w narodowych barwach, ale został stłamszony przez obrońcę. Co tu dużo gadać – nie to zdrowie, nie to przyspieszenie. Co nie zmienia faktu, że Błaszczykowski został pożegnany tak, jak na to zasłużył. Jak legenda polskiej kadry. W ustawionym dla Kuby szpalerze stanął zresztą nawet sam Fernando Santos, który wprawdzie kręcił trochę nosem na konieczność rozegrania tego sparingu, ale summa summarum chyba może być zadowolony.

Mitem założycielskim jego kadry dzisiejsze starcie raczej nie zostanie, ale taki zastrzyk optymizmu na pewno nie zaszkodzi.

Reklama

POLSKA 1:0 NIEMCY

(J. Kiwior 31′)

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

FOT. NEWSPIX.PL

Najnowsze

Ekstraklasa

Stolarski: Jestem dumny z tego, jak moi zawodnicy podnoszą się po zadanym ciosie

Bartosz Lodko
1
Stolarski: Jestem dumny z tego, jak moi zawodnicy podnoszą się po zadanym ciosie

Piłka nożna

Ekstraklasa

Stolarski: Jestem dumny z tego, jak moi zawodnicy podnoszą się po zadanym ciosie

Bartosz Lodko
1
Stolarski: Jestem dumny z tego, jak moi zawodnicy podnoszą się po zadanym ciosie

Komentarze

41 komentarzy

Loading...