O niektórych piłkarzach mówi się, że są talizmanami swoich drużyn, bo przynoszą im szczęście. Niestety – nikt tak nigdy nie powie o Arkadiuszu Recy, gdyż ten jest kompletnym przeciwieństwem talizmanu. Mógłby być czarnym kotem, zbitym lustrem, rozsypaną solą, no czymkolwiek, co się źle kojarzy, ponieważ gdziekolwiek się pojawi, przynosi swoim pracodawcom pecha.
Zobaczcie tylko.
W sezonie 19/20 rozegrał 25 spotkań dla SPAL, które spadło z ostatniego miejsca w tabeli.
Rozgrywki 20/21 to z kolei 30 meczów dla przedostatniego Crotone.
A następnie 58 partii dla Spezii, która też pożegnała się z włoską elitą.
Zatem jedynym klubem, który nie spadł z ligi po romansie z Recą, pozostaje Atalanta, ale ta podeszła do sprawy o wiele bardziej rozsądnie, bowiem piłkarz w jej barwach dostał na murawach Serie A ledwie trzy spotkania. Nieco ponad 40 minut, zawsze z ławki. Najwyraźniej zespół z Bergamo nie chciał ryzykować, kusić losu. Kto wie, gdyby rozszerzyć występy Recy do na przykład godziny, Atalanta też mogłaby pożegnać się z elitą. Przecież jak Reca zagrał z Torino, ledwie 11 minut, to było w łeb. Niebezpieczeństwo czyhało więc na każdym kroku.
Natomiast czy włoski zespół może się czuć bezpieczny? Jednak nie do końca, klątwa Recy potrafi dopaść nawet po latach. Był w Wiśle Płock – spadła. Był w Chojniczance – spadła. Natomiast liderująca w czwartej lidze Flota, ma w ten weekend wyjazdowy mecz o wszystko z Gavią Choszczno. Może być różnie…
Podobno Reca odrzucił ofertę z MLS-u, bo tam nie da się spaść.
A poważniej – oczywiście nie jest tak, że kolejne kluby leciały, gdyż pojawiał się w nich Reca, sam na boisko nie wychodził. Żeby wygrać parę spotkań, ktoś musi podać, ktoś strzelić, ktoś pobiec, ktoś obronić. Jeden Reca sprawy nie załatwi. No, ale to jednak musi być przykre, że facet pojechał za granicę, by dorobić się miana tamtejszego Bartosza Śpiączki.
Ot, jego poziom – balansowanie na granicy Serie A i Serie B (jak widać nieudane). Prochu nie wymyśli, nie trzeba oglądać włoskiej piłki, by to widzieć, wystarczy włączyć reprezentację.
Zaraz, zaraz…
Reca grał przecież w Lidze Narodów, kiedy w grupie z Portugalią i Włochami de facto spadliśmy, ale uratowała nas reforma. Niesamowite.
Na miejscu rządzących odezwalibyśmy się do niego – może spadłaby inflacja.
Czytaj więcej:
- Manchester City będzie w książkach. Tych prawdziwych
- Romelu Lukaku – drewniany Midas
- Pep, w końcu ci się udało!
Fot. Newspix