Starszy pan, już nie to zdrowie, ale w polu karnym ciągle to ma. Olivier Giroud niezmiennie w kluczowych meczach potrafi udźwignąć Milan na spracowanych plecach, którym bliżej do czterdziestki niż trzydziestki. W niedzielę uderzył celnie raz, a dobrze, dzięki czemu Rossoneri zapewnili sobie awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów i ostatecznie wybili to z głowy Juventusowi.
Serie A to liga dla starych ludzi. Rzecz jasna w sensie starości sportowej, nie życiowej. Może chodzi o poziom rozgrywek, może o klimat czy jedzenie, ale tak czy inaczej trzydziestolatkowie we Włoszech stają się piękni.
A Olivier Giroud to jeden z najpiękniejszych.
Francuz kończy drugi sezon w zespole z Mediolanu i wciąż w spotkaniach z czołówką wychodzi przed szereg, by wykonać robotę za młodszych. Strzelił po trzy gole Napoli, Interowi Mediolan oraz Lazio Rzym i po jednym Romie i Juventusowi, którego skarcił dzisiaj.
Przy akcji bramkowej napastnik pokazał cały swój kunszt. Zauważył, że w bocznym sektorze Davide Calabria ma mnóstwo wolnej przestrzeni, ustawia sobie piłkę do dośrodkowania i patrzy w pole karne. To akurat było proste. Następnie wykonał dwa kroki, nieznaczne, lekkie, tylko tyle, by stanąć niemal idealnie między Juanem Cuadrado a Federico Gattim. Ten pierwszy pewnie uznał, że drugi zablokuje ewentualną centrę. Drugi popełnił błąd i nie kontrolował pozycji rywala. To ta trudna część. Giroud samym ruchem sprawił, że choć w pobliżu było dwóch przeciwników, żaden nie był w stanie skutecznie interweniować.
Lata gry. Tego się nie kupi.
Oczywiście Calabria kapitalnie dośrodkował, ale bez genialnego ustawienia Francuza na nic by się zdało to podanie. A tak, niemal 37-letni atakujący wyskoczył w odpowiednim momencie i uderzył futbolówkę, która przeleciała nad potężnym, przecież 190-centymetrowym Gattim.
1:0.
Tyle tego wieczoru wystarczyło. I jedni, i drudzy mieli swoje kłopoty w ostatnim czasie, ale mimo wszystko w trudniejszym położeniu znaleźli się Bianconeri i trudno mieć do nich pretensje, że mentalnie upadli. Oni nawet atakowali, starali się, szukali okazji do wyrównania, jednak gołym okiem było widać, że coś jest nie tak. W normalnych okolicznościach Angel Di Maria nie kopie w aut. Federico Chiesa nie strzela w rywala z bliska. Filip Kostić nie centruje wprost pod nogi przeciwnika…
Juventus przed meczem jeszcze mógł się łudzić, że wróci do TOP 4 nawet przy dziesięciu punktach kary, bo w przypadku zwycięstwa nad Milanem przed ostatnią kolejką brakowałoby mu do Rossonerich dwóch. Chwila, więc dlaczego łudzić? Bo znowu mało kto ma na Półwyspie Apenińskim złudzenia, że UEFA dopuściłaby Starą Damę do swoich rozgrywek. Tak, tak, nawet jeśli ekipa z Turynu by się do nich zakwalifikowała, i tak zostałaby wyrzucona na zbity pysk (według Włochów w ramach zemsty za chęć utworzenia Superligi).
Ale po porażce już wszystko jasne – nie ma sensu się łudzić. Ostatnie miejsce w Champions League zajmie Milan, który dołączył do Napoli, Lazio oraz Interu. Rossoneri w niełatwym sezonie po zdobyciu scudetto zminimalizowali straty i znowu wystąpią w najbardziej prestiżowych rozgrywkach klubowych w Europie. Naturalnie, nie o prestiż się rozchodzi, a euro. Bez dopływu pieniędzy z Ligi Mistrzów nie byłoby mowy o solidnych transferach latem i tym samym o nadziejach na lepszy przyszły rok.
Główka Giroud była warta grube miliony.
Juventus – AC Milan 0:1
Giroud (40)
WIĘCEJ O SERIE A:
- 100 goli to za mało! 150 by się chciało… Lautaro się nie zatrzymuje
- Simone Inzaghi – trener od sukcesów po kosztach
- Włosi to rasiści i nie zmienia się nic. Absolutnie nic
foto. Newspix