Stal Mielec była tak spokojna utrzymania w Ekstraklasie przed tą kolejką, że mecz z Wartą Poznań odhaczyła sobie w trybie ekonomicznym level hard. Jedna laga Flisa wystarczyła, żeby wygrać spotkanie. I to byłoby na tyle. Poza tym nic się nie działo, bo dziać się nie musiało. Mecz z kategorii “odbył się i o nim zapomnijmy”.
W teorii przed ostatnią serią gier gospodarze nie byli jeszcze pewni pozostania w najwyższej klasie rozgrywkowej. Gdyby przegrali z Wartą, a Wisła, Śląsk i Korona odnieśliby zwycięstwa w swoich spotkaniach, w takim układzie to Stal żegnałaby się z Ekstraklasą. Scenariusz mało prawdopodobny, ale taka myśl z tyłu głowy musiała towarzyszyć zawodnikom z Mielca, że jest to możliwe i nie można losu prowokować. Wystarczy zremisować, a jak wygramy to też fajnie.
Stal Mielec – Warta Poznań 1:0. Laga Flisa zmieniła wszystko.
No i tak ten mecz wyglądał. Spacerowe tempo. Wynik 0:0 nas zadowala i wywalone jajca. Pierwsze 20 minut to był piknik na całego. Na trybunach cisza, a na boisku kopanina. Od momentu gdy kibice gospodarzy zaczęli krzyczeć “k*rwa mać, Stal zacznij grać”, coś delikatnie ruszyło. Marcin Flis posłał długą lagę ze swojej połowy w pole karne Warty.
Piłka sobie leciała. I leciała. Robert Ivanov się na nią patrzył. I patrzył. A gdy spadła mu na głowę, to zaraz wylądowała pod nogami Fryderyka Gerbowskiego, a ten wcisnął futbolówkę w “krótki” róg między nogami Grobelnego.
I już w tym momencie moglibyśmy zakończyć relację z tego meczu. Wszyscy byli zadowoleni z tego stanu faktycznego. Kibice Stali już nie narzekali na poziom widowiska, tylko cieszyli się z prowadzenia. Piłkarze gospodarzy też mieli spokój, bo nikt im już nie brzęczał nad uchem, że mają się bardziej starać. Jest 1:0 i to im starcza.
GOL dla @FksStalMielec! Fryderyk Gerbowski wykorzystuje błąd Roberta Ivanova i daje prowadzenie gospodarzom! ⚽
📺 Multiliga+ trwa w CANAL+ SPORT i CANAL+ online: https://t.co/CSjuvRSboP pic.twitter.com/yWRWiWrMvU
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) May 27, 2023
Mecz się odbył, czas na wakacje!
A Warta?
No trudno było nie odnieść takiego wrażenia, że “Zieloni” chcieli ten mecz tylko “odbębnić” i udać się na wakacje. Mimo że w teorii grali o duże pieniądze, czyli zajęcie jak najwyższego miejsca w tabeli na koniec sezonu, to w praktyce nie było widać tego na boisku – tej chęci i zaangażowania. W pierwszej połowie goście nie oddali nawet jednego NIECELNEGO strzału. Wielkie ZERO widniało w tej statystyce. Podopieczni Szulczka nie mieli nic do zaoferowania w ofensywie. Kilka razy Savić czy Szmyt próbowali pojedynków jeden na jeden, ale to była tylko sztuka dla samej sztuki. Przeszli jednego i zaraz strata lub faul zawodnika Stali. I to byłoby tyle.
Po zmianie stron obraz gry też nie uległ wielkiej zmianie. Z uwagi na fakt, że wszystkim pasował ten rezultat. Zatem po co go zmieniać? Bo tutaj jest, jak jest. Po prostu. I ty o tym dobrze wiesz. Stal się utrzymała. Humor gitówa. Z kolei Warta wielce nie grymasi, 8. miejsce na koniec sezonu jest? Jest. Teraz wakacje i zasłużony wypoczynek. A ten mecz? To już przeszłość.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Marchewa staje się kijem. Na rywali. Tak dobrze poznaniak jeszcze nie grał
- Radomiak planuje przygotowania, kadrę i inwestycję w sztuczną inteligencję
- 145 rzeczy, których nie spodziewaliśmy się w Ekstraklasie, a które jednak się wydarzyły
Fot. Newspix