Działacze Villarrealu liczą euro i zacierają ręce, a Setién martwi się: „Kogo ja będę wystawiać?” Cieszmy się oglądać najmłodsze tridente w LaLiga, bo zaraz wyjedzie na Wyspy. Anglicy łowią w Villarealu.
Villarreal wróci do gry w Lidze Europy i to jedyny pewnik, jaki przed kolejnym sezonem mają fani Los Groguets. Ale kto będzie prowadzić ich zespół? I kto będzie w nim grać? Tego nie wie nikt, nawet zarządzający klubem państwo Roig.
O dziwacznej atmosferze na Estadio de la Cerámica dobrze świadczy pytanie, które Yeremi Pino dostał niedawno na konferencji prasowej.
– Jakie są nastroje w szatni, skoro każdego dnia pojawiają się informacje, że któraś z ekip z Premier League pragnie sprowadzić jednego z zawodników Villarrealu? – rzucił dziennikarz. Hiszpan się zdziwił, ale do tematu się odniósł. – Nie mam wpływu na plotki, jednak możemy pomóc klubowi i zapewnić mu zyski – stwierdził napastnik, jeden z „dzieciaków Quique Setiéna”, dzięki którym państwo Roig mogą zacierać ręce przed letnim oknem transferowym.
Paradoks Villerralu: Każdy zyskał
Wszystko dzięki temu, że za kadencji kantabryjskiego trenera znacząco zrewaloryzowali się młodzi zawodnicy, na których klub będzie mógł zarobić ogromne pieniądze. Trójką, która „prowadzi” w tym rankingu, jest: Yeremi Pino, Nicolas Jackson i Samu Chukwueze. Hiszpan, Senegalczyk i Nigeryjczyk znów cieszą się grą dzięki Quique Setiénowi.
63-latek źle wprowadził się do zespołu. Zawodnicy mieli problem ze zrozumieniem jego filozofii, stanowiącej zwrot o 180 stopni względem pragmatycznej idei Unaia Emery’ego, ale ostatnie tygodnie dowodzą, że warto było mu zaufać. Villarreal nie tylko jest na dobrej drodze do pobicia klubowego rekordu zdobytych punktów, ale jeszcze trudno jest znaleźć jego piłkarza, który by nie zyskał. Pochwalić można i weteranów (Pepe Reina, Raúl Albiol, Etienne Capoué), i młodzież, która przejęła rządy na Estadio de la Cerámica.
Villarreal ma najmłodsze tridente w LaLiga
Za kadencji Emery’ego, Pino grał w miarę regularnie, ale nie w ataku, a w roli wahadłowego. Jackson miał problemy z kontuzjami, brakowało mu ciągłych występów. Chukwueze był zmiennikiem, który szansę dostawał przede wszystkim ze słabymi rywalami. Setién odważnie na nich postawił i stworzył najmłodsze trio napastników w LaLiga, w którym nikt nie ma więcej niż 23 lat.
– Yeremiemu brakowało pewności siebie – przyznał trener. Dziś, Hiszpan błyszczy na lewym skrzydle i, jak sam wyznaje, znów cieszy się grą w piłkę. Senegalczyk wykorzystuje nieobecność Gerarda Moreno, strzela praktycznie z każdej pozycji i ma w swoim dorobku pięć bramek w ostatnich sześciu meczach. Chukwueze rozgrywa z kolei najlepszy sezon w życiu (13 goli, 11 asyst), którego ukoronowaniem był mecz z Realem na Santiago Bernabéu (3:2). Na tym wyliczanki kończyć nie trzeba, bo pochwalić można też młodych Áleksa Baenę (12 goli i 6 asyst oraz dublet w ostatnim starciu z Athletikiem) i Ramóna Terratsa czy doświadczonych Aïssę Mandiego oraz Pau Torresa, który wreszcie ma opuścić LaLiga.
Długa lista życzeń
Dziś, Villarreal jest w rozkroku. Z jednej strony, musi sprzedawać, by zbilansować sytuację ekonomiczną – ma kadrę na Ligę Mistrzów, ale grał tylko w Lidze Konferencji. Z drugiej, może negocjować z pozycji siły. Lista klubów zainteresowanych sprowadzeniem gwiazdek Żółtej Łodzi Podwodnej wydłuża się z dnia na dzień. Hiszpanie chcą uniknąć rozkładu drużyny, ale Pino i Jacksona nie zdołają zatrzymać, jeśli tylko znajdzie się zespół gotowy skorzystać z klauzuli odstępnego (odpowiednio: 50 i 30 milionów euro). Na sprzedaż reszty zgodzą się wyłącznie w przypadku dobrej, konkretnej oferty, przekraczającej kilkadziesiąt milionów euro, ale działacze mają świadomość, iż to ostatni dzwonek na sprzedaż Chukwueze czy Torresa, którym latem przyszłego roku kończą się kontrakty.
Na Estadio de la Cerámica zaksięgowali już 11 milionów euro, które Salernitana zapłaci za Boulaye Dię. Państwo Roig będą mieć sporo kasy, ale na razie działają ostrożnie. Podpisali wstępne umowy z Benem Breretonem, Denisem Suárezem i gwiazdorem Rayo Santim Comesañą, którym po sezonie wygasają umowy z klubami. Ale to nie wystarczy. Setién naciska na wzmocnienia. Pierwszym ma być Dominik Livaković, bramkarz Dinama Zagrzeb. Drugim, stoper doświadczony w LaLiga, który zwiększy rywalizację albo zastąpi sprzedanego Torresa lub Mandiego – tu kandydatami są Diego Llorente czy David García. Trzecim – wobec prawdopodobnego transferu Jacksona, nieustannych problemów zdrowotnych Gerarda Moreno i starzejącego się José Luisa Moralesa – jest sprowadzenie skutecznego napastnika.
Modny trener czy trener-weteran?
W Villarrealu przyzwyczaili się do spokoju, ale wiele wskazuje na to, że latem Setiéna będzie czekać dużo pracy, by na nowo poukładać drużynę. Na Estadio de la Cerámica nie ma miejsca na szaleństwa. Państwo Roig chcą, by klub opierał się na szkółce, a Setién pomaga w realizacji tego celu. Żółta Łódź Podwodna nigdy nie będzie dla zawodników zespołem docelowym, a jedynie punktem przesiadkowym na drodze do wielkiego futbolu. Miejscem, w którym będziesz w stanie się rozwinąć. To zapewnia 63-latek. Jeszcze niedawno wydawało się, że jedynym sposobem na utrzymanie przez niego pracy byłaby kwalifikacja do Ligi Mistrzów.
Teraz, nastroje na Estadio de la Cerámica się zmieniają. Rozwój drużyny połączony z dobrymi rezultatami sprawia, że pojawia się coraz więcej wątpliwości, czy rzeczywiście warto starać się o zatrudnienie „modnych” szkoleniowców – prowadzącego Rayo Andoniego Iraoli czy Míchela, który osiąga rewelacyjne rezultaty z beniaminkiem z Girony. Kontrakt Setiéna z Villarrealem wygasa w czerwcu 2024 roku, a kibice, którzy jeszcze niedawno skandowali „Quique, vete ya!” („Quique, odejdź już”), dziś w ankietach przekonują, że chcieliby zatrzymania trenera-weterana. Do ostatecznej decyzji jeszcze daleko, ale z każdym tygodniem 63-latek wydaje się bliższy pozostania na Estadio de la Cerámica.
JAKUB KRĘCIDŁO, Canal+ Sport
WIĘCEJ O LALIGA:
- Wymarzony dyrektor sportowy. Losy Antonio Cordona
- Kręcidło: Odrodzony Ocampos odmienił Sevillę. Od ostracyzmu w Ajaksie do piekła w Hiszpanii
- Kręcidło: Nepotyzm i kolesiostwo rządzą też w Barcelonie. Specjaliści opuszczają klub przyjaciół
Fot. Newspix