Reklama

„Ja chcę jeszcze raz!” Drogi Realu i Manchesterze City prosimy o powtórkę z rozrywki!

Arek Dobruchowski

Autor:Arek Dobruchowski

17 maja 2023, 14:01 • 5 min czytania 12 komentarzy

W ubiegłym roku po rewanżowym spotkaniu półfinału Ligi Mistrzów między Realem Madryt a Manchesterem City chyba każdy kibic piłki nożnej był usatysfakcjonowany tym, co zobaczył. Futbol i przede wszystkim emocje były na najwyższym poziomie. I teraz jak ten osioł z kultowej sceny ze Shreka z entuzjazmem apelujemy, że chcemy to przeżyć jeszcze raz!

„Ja chcę jeszcze raz!” Drogi Realu i Manchesterze City prosimy o powtórkę z rozrywki!

Dwie wielkie firmy. Wielu mówi, że to przedwczesny finał, a zwycięzca tego dwumeczu będzie murowanym faworytem w starciu z Interem Mediolan. Czy Manchester City w końcu się odblokuje i wygra upragnioną Ligę Mistrzów? Czy Real Madryt po raz kolejny pokaże, że został stworzony po to, żeby wygrywać wielkie mecze i te rozgrywki? Ostrzymy sobie zęby, zacieramy ręce, tupiemy nogami i czekamy z niecierpliwością na środowy wieczór.

Manchester City i blokada mentalna

Liga Mistrzów jest takim kamyczkiem w bucie Manchesteru City. Odkąd do tego klubu przyszli szejkowie, narracja była jasna i klarowna – zdobyć Ligę Mistrzów i sukcesywnie wygrywać ją rok po roku. Po to został ściągnięty do The Citizens Pep Guardiola, żeby w końcu sięgnęli po upragnione trofeum. Pierwsze w historii. Paradoks jest taki, że edycja w edycję The Citizens jest jednym z głównych faworytów do wygrania Champions League, a tylko raz byli w finale w sezonie 202/21, kiedy to przegrali 0:1 z Chelsea po golu Kaia Havertza. Zawsze czegoś brakowało.

Chris Suttton były angielski piłkarz, a obecnie komentator Sky Sports obawia się, że piłkarze Manchesteru City mają jakąś blokadę mentalną, która uniemożliwia im osiągnięcia sukcesu w Lidze Mistrzów. – Co sezon myślisz, że City to wygra i co roku przebijają się przez fazy grupowe, osiągają dobrą pozycję i myślisz, że to stanie się tym razem. Myślę, że wygrają. Ale spoglądając na ostatnie sześciu sezonów pod wodzą Pepa, kto wie? – zastanawia się ekspert angielskiej telewizji.

Jak strzela Erling Haaland? Tajemnica skuteczności Norwega

Reklama

Sam Guardiola nie traktuje tego jak brakującego elementu do pełni szczęścia – przynajmniej tak mówi –  ale można odnieść wrażenie, że wewnętrznie go to boli, że odkąd trafił do Manchesteru City, nie może ponownie podnieść tego pucharu, jak to robił dwukrotnie z Barceloną. Pep podkreśla, że jego dziedzictwo w The Citiziens jest już wyjątkowe. Zdobył cztery mistrzostwa Anglii i jest na dobrej drodze, żeby sięgnąć po piąty tytuł. I on czuje się spełniony, a Champions Legaue to tylko dodatek.

To być może jeden z najważniejszych meczów tutaj – nie możemy temu zaprzeczyć. Dla rozgrywek, dla rywala, dla wielu rzeczy – ale powiedziałem zawodnikom, aby przeżywali to jako ogromną szansę, aby cieszyli się chwilą. Mamy niesamowite szczęście, że tu jesteśmy i wszystko jest w naszych rękach. To zależy od nas. Nie musimy robić czegoś wyjątkowego. Wystarczy, że zrobimy to sami i wygramy jeden mecz, aby dotrzeć do finału – i damy z siebie wszystko – zaznacza.

I teraz pytanie brzmi, czy faktycznie dla Manchesteru City aspekt mentalny, ogromna presja świadomość, że mają mały margines na pomyłkę, nie powoduje u nich takiego hamulca? Bo w lidze to masz 38 kolejek i nawet jak się potkniesz raz, drugi czy trzeci, to i tak możesz wygrać ligę, co dobitnie pokazuje ten sezon. Wydawało się, że The Citizens nie odrobią strat do Arsenalu po słabszej pierwszej części rozgrywek, a tu masz ci los, wygrali w lidze ostatnie 11 meczów, przy okazji rozbijając „Kanonierów” 4:1 i są na fotelu lidera. Na tak długim dystansie masz więcej swobody i nie musisz być cały czas najlepszy. Liga Mistrzów w fazie pucharowej to sprint. Dyspozycja dnia decyduje o tym, kto gra dalej.

Powtórka z rozrywki? Odwracanie losów meczu i dogrywka? Bierzemy w  ciemno

Carlo Ancelotti prowokuje i na konferencji prasowej mówi o tym, że jeśli Manchester City chce strzelić gola w dzisiejszym spotkaniu, niech zrobi to szybko, bo to dobrze zadziała na jego zespół. I ten aspekt jest bardzo interesujący w kontekście dzisiejszego rewanżu, nawet jeśli The Citizens będzie prowadzić w pewnym momencie 2:0, nie możesz być pewny tego, że Real tego nie odrobi. Inter Mediolan pierwszy mecz z Milanem wygrał 2:0 i już były głosy, że ma zapewniony finał. Jednak, gdyby to „Królewscy” byli w sytuacji „Rossonerich”, jesteśmy przekonani, że nie byłoby takiej narracji.

W ubiegłym roku Manchester City wygrał u siebie z Realem Madryt 4:3 i na Santiago Bernabeu jako pierwszy wyszedł na prowadzenie. I zrobił to dość późno, bo w 73. minucie.  Mimo to „Królewscy” zdołali rzutem na taśmę zdobyć dwa gole, doprowadzić do dogrywki i uniesieni tym niesamowitym powrotem, awansować do finału.

Reklama

Wydaje się, że Real jest wręcz stworzony do Ligi Mistrzów. W ostatnich dziewięciu latach pięciokrotnie sięgali po to trofeum. I robią to zawsze w wielkim stylu. Czy tak będzie i tym razem? Wezmą nas przejażdżkę rollercoasterem? Karim Benezma, który nie ma najlepszego sezonu, znowu będzie bohaterem? To też jest gość, który wydaje się, że jest stworzony do takich dni, takich meczów i momentów, gdzie trzeba odrabiać straty. Aktualny wynik dwumeczu to 1:1 i nie trzeba nikogo gonić, ale tacy wielcy piłkarze jak Modrić, Vinicius Junior czy ww. Francuz już czekają w blokach startowych, żeby ruszyć, zaatakować i raz a porządnie ukąsić.

Tak też zrobili przed tygodniem. Wydawało się, że Manchester City jest zespołem dużo lepszym i pierwszy strzeli gola, a tu gong! Real wyprowadził jeden atak i jako pierwszy wyszedł na prowadzenie. Czekał na zwierzynę i ją upolował. Czy dziś Carlo Ancelotti też będzie w roli myśliwego? Czy może zmieni taktykę i zaskoczy czymś Guardiolę? Im bliżej tego spotkania, tym więcej pytań rodzi się w głowie. Nastawiamy się na wielkie piłkarskie święto. Na kolejny historyczny mecz. Oczekiwania mamy ogromne, poziom ekscytacji sięga zenitu, bo są to ekipy z najwyższej światowej półki. Na takie wydarzenie czeka się cały sezon.

WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:

Fot. Newspix

Entuzjasta młodzieżowego futbolu. Jest na tym punkcie tak walnięty, że woli oglądać Centralną Ligę Juniorów niż Ekstraklasę. Większą frajdę sprawia mu odkrywanie nowych talentów niż obserwowanie cały czas tych samych twarzy, o których mówi się, że są „solidnymi ligowcami”. Twierdzi, że szkolenie dzieci i młodzieży w Polsce z roku na rok się prężnie rozwija, ale niestety w Ekstraklasie dalej są trenerzy, którzy boją się stawiać na zdolnych młodych chłopaków. Aczkolwiek nie samą juniorską piłką człowiek żyje - masowo pochłania również mecze Premier League, a w jego żyłach płynie niebieska krew sympatyka londyńskiej Chelsea.

Rozwiń

Najnowsze

Niemcy

Miał zastąpić Lucasa w Bayernie. Na razie dorównuje mu pod względem urazów

Radosław Laudański
0
Miał zastąpić Lucasa w Bayernie. Na razie dorównuje mu pod względem urazów

Liga Mistrzów

Niemcy

Miał zastąpić Lucasa w Bayernie. Na razie dorównuje mu pod względem urazów

Radosław Laudański
0
Miał zastąpić Lucasa w Bayernie. Na razie dorównuje mu pod względem urazów

Komentarze

12 komentarzy

Loading...