W poniedziałek prezydent Wrocławia Jacek Sutryk zapowiedział na Twitterze sprywatyzowanie Śląska. Na ten temat porozmawialiśmy w programie “Weszłopolscy” z dziennikarzem “Super Expressu” Marcinem Torzem.
25 maja na sesji Rady Miejskiej Wrocławia dojdzie do przedłożenia uchwały dotyczącej prywatyzacji Śląska Wrocław. Ma być to pierwszy krok do sprzedaży klubu, co nastąpi w publicznym przetargu. O tym wszystkim na Twitterze poinformował sam prezydent Wrocławia – Jacek Sutryk.
– Już samo fakt, jak to zostało przedstawione, wywołuje u mnie śmieszność. “Przedłożenie uchwały dotyczącej prywatyzacji”. Tylko to może zrobić prezydent Wrocławia. Nie wiem, kto się skusi na Śląsk. To klub wydmuszka. Nie ma nic swojego. Nawet herb i nazwa są wypożyczane. Myślę, że jakbyśmy się zrzucili, to moglibyśmy stanąć do przetargu, bo jego wartość jest niemal zerowa – ocenił sam komunikat Marcin Torz, wrocławski dziennikarz “Super Expressu”.
Dalej podczas programu “Weszłopolscy” Torz rzuca nieco więcej światła i szczegółów potencjalnego przejęcia Śląska przez prywatnego inwestora.
– Urzędnicy mówią mi, że jest dwóch potencjalnych inwestorów. Z tego, co mi wiadomo, to nie są oni mocno przejęci tym, w jakiej lidze wystąpi Śląsk w przyszłym sezonie. Wiem, że jakiś czas temu chęć jego kupna wykazywał Pacific Media Group, ale ten holding został negatywnie rozpatrzony przez urzędników i odrzucono propozycję. Toczą się rozmowy nieoficjalne i obie strony staną do przetargu, gdy ten będzie rozpisany pod te firmy. W Śląsk ma wejść fundusz inwestycyjny. Mechanizm biznesowy będzie działał tak, że po sprowadzeniu piłkarza, klub będzie chciał go sprzedać z dużym zyskiem. Wtedy 80% zarobionej kwoty trafi do kieszeni funduszu, a 20% do klubowej kasy. Tak to się będzie kręcić. Do Śląska trafi tego typu inwestor, a nie dobry wujek, wywalający furę pieniędzy – stwierdził Torz.
Jak słusznie zauważył Jakub Białek, podobny mechanizm działania przed laty miał funkcjonować w Koronie Kielce. Skończyło się to wyprowadzaniem pieniędzy z klubu, a finalnie spadkiem i ogromnymi długami.
– Nie wierzę w to, że ta sprzedaż się dokona. Jak ktoś przyjdzie i przejrzy sobie dokumenty, złapie się za głowę. Jeśli audytor sprawdzi, jak wyglądają umowy z aquaparkiem, zoo, może się przerazić. Kto mieszka we Wrocławiu, ten się w cyrku nie śmieje. Jeden z wrocławskich milionerów powiedział mi, że miasto Wrocław poprosiło go o wykupienie części pakietu. W odpowiedzi usłyszałem, że nie zdecydował się na to, bo Śląsk jest zbyt brzydko zepsuty. Klub stał się machiną polityczną PO. Prezydent Sutryk zapewnił sobie prezydenturę w zamian za przejęcia Śląska dla Grzegorza Schetyny. Obecnie wśród działaczy i pracowników klubu nie ma chyba tylko najbliższej rodziny Schetyny, a tak to istnieje duża sieć powiązań. Gdyby nie on, Śląsk pewnie nie zdobyłby mistrzostwa Polski. Nie jest też tak, że zwalnia trenerów i zatrudnia napastników, ale z pewnością stworzył machinę politycznych zależności, które męczą wrocławian – dodał dziennikarz.
Pewne jest, że miasto nie sprzeda całości akcji Śląska. – Od kiedy klub trafił w ręce miasta, Wrocław wydał 300 mln zł. Nie wiadomo na co. Mimo to miasto nadal chce posiadać mniejszościowy pakiet, żeby dalej utrzymywać inicjatywy społeczne jak akademia, sekcja blind footballu czy kobieca – wyjaśnił Torz.
Całość do zobaczenia w programie Weszłopolscy:
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Raków Częstochowa rusza po młodzieżowca. Miedź oczekuje dużych pieniędzy
- Nieoficjalnie: przepis o młodzieżowcu w Ekstraklasie zostaje na kolejny sezon
- Wisła Płock próbuje gasić pożar. Pavol Stano traci pracę, zastąpi go Marek Saganowski?
Fot. Newspix