Aktualną sytuację Lechii Gdańsk każdy doskonale zna. Przedostatnie miejsce w tabeli (jeszcze Ekstraklasy!) i finalne dogorywanie w ostatnich tygodniach sezonu. Syf, kiła i mogiła. Wszystko, co miało pójść nie tak, w tym klubie oczywiście poszło nie tak. Nie pomogło nawet zatrudnienie nowego trenera widzącego polskie rozgrywki po raz pierwszy na oczy – absolutnie nikt nie mógł się tego spodziewać – czy inne “działania motywacyjne” mające ratować tonący statek.
Ale, uwaga, mamy punkt zwrotny. My tu sobie śmieszkujemy i rozpisujemy terminarz na 1. ligę, a nagle ktoś w Gdańsku wyciągnął dzisiaj ostatecznego asa z rękawa. Na pięć kolejek przed końcem zawieszono… generała Malocę i kapitana Kuciaka.
To plan awaryjno-naprawczy, który – przyznamy szczerze – trochę zamknął nam kopary. Co jak co, ale na tak kreatywny scenariusz ratowania Gdańska nie postawilibyśmy złamanego grosza. Ba, gdyby ludzie zarządzający dzisiejszą Lechią mieli coś do powiedzenia przy budowaniu gdańskiej strategii dziesiątki lat temu, po ofensywie Niemców w 1939 roku być może nie byłoby czego zbierać…
Można odnieść wrażenie, że tak jak na wojnie zmienia się sztab dowodzenia, kiedy coś mocno nie idzie, tak też do tego tematu w wersji tymczasowej podeszli właśnie w Gdańsku. Szkoda tylko, że tu nie ma mowy o żadnej wojnie, a jedyny konflikt to ten ze zdrowym rozsądkiem wśród gdańskich działaczy. Bo mówiąc już zupełnie poważnie, naprawdę mocno trzeba wysmażyć sobie głowę na plaży, żeby liczyć, że zawieszenie Mario Malocy i Dusana Kuciaka na jeden mecz cokolwiek da w kontekście utrzymania czy nawet nikomu teraz niepotrzebnej lekcji wychowawczej.
Ludzie, dajcie spokój. Wy już praktycznie spadliście z tej ligi i za chwilę wszyscy w zarządzie będziecie mogli zawieszać się nawzajem do woli. Po co ta szopka, szczególnie że – jak czytamy w oficjalnym komunikacie klubu – Kuciakowi dostało się za ostatni wywiad pomeczowy z Canal+? Wywiad, w którym bardzo złe słowa cisnęły mu się na usta, a mimo to zdołał się powstrzymać i dał jako tako kontrolowany upust emocjom? Wywiad, w którym szczerze odniósł się do problemów zespołu? Jasne, Słowak ma swoje odpały i zawsze jesteśmy pierwsi, żeby go zganić. Tutaj jednak nie zasłużył na strzał od pracodawcy, tym bardziej że w przekroju całego sezonu można go uznać za jednego z najlepszych piłkarzy Lechii. Nie, żeby poprzeczka była zawieszona wysoko, ale mimo wszystko lepiej teraz mieć Kuciaka w bramce, niż go nie mieć.
Z drugiej strony, kto wie, może taki jest plan, żeby Kuciak odpoczął i totalnie nie oszalał po ewentualnej czwórce czy piątce przyjętej w Częstochowie. A potem wrócił na ostatnie cztery mecze i zrobił Lechii 10 punktów. Jeśli tak rzeczywiście ma być, to nie jest żaden absurd a pokaz wizjonerstwa pełną gębą. Ale w takie bajki nie wierzymy, tak jak nie wierzymy, że po meczu przerwy Carlesem Puyolem Lechii zostanie Mario Maloca.
To jest dopiero historia. Gość dopiero co przedłużył kontrakt z klubem, a teraz zostaje zawieszony za – cytujemy – “brak odpowiedniej postawy, która jest wymagana od członka Rady Drużyny.” Cholera wie, o co konkretnie chodzi. Może Maloca zdzielił Kuciaka kuwetą na dokumenty? A może powiedział, że chce zwijać manatki po spadku? Nie oczekujemy, że ktoś wyjaśni nam tę tajemnicę, ale pewne jest jedno: Lechia na Raków potrzebuje nowego generała. Ponoć dobre kompetencje do pełnienia tej roli ma Henrik Castegren, ale strasznie niefortunnie został zawieszony nie za postawę – choć za boiskową mógłby – a żółte kartki. Reszta, jakby to powiedzieć, nie za bardzo się nadaje.
Diabiate to wstydliwy chłopak, Zwoliński błądzi myślami po Izraelu, Paixao zaraz emeryturka, Abu Hanna połamany, Pietrzak nie wie, na czym stoi. Jest jeszcze Nalepa z kontraktem do 2026 roku, o, może on od biedy uciągnie funkcję generała i kapitana w jednym. Może ma to jakiś sens i tak naprawdę nie doceniamy planu Lechii, o ile “sensownym” jesteśmy w stanie nazwać miękkie odpalenie piłkarza ze świeżutką umową.
Generalnie myśleliśmy, że w Gdańsku zobaczyliśmy już wszystko. Że Maloca, Kuciak i spółka dograją sezon do końca i dopiero wtedy wybije kolejne szambo. Okazało się, że nie, a to też oznacza, że nie możemy stracić czujności. Premiera kolejnego dodatkowego odcinka tej pięknej telenoweli może zaskoczyć w każdej chwili.
WIĘCEJ O LECHII GDAŃSK:
- Ryk lwów i wiatr od morza. Prezes Lechii opętany optymizmem
- Pietrzak: – Brakuje nam odwagi. Mental jest słaby
- Michał Nalepa z Lechii: – Ten sezon ciężko wytłumaczyć racjonalnie
Fot. Newspix