Reklama

Erik zawodowiec. A może przytył, bo regularnie najada się wstydu?

Mateusz Janiak

Autor:Mateusz Janiak

25 kwietnia 2023, 11:56 • 5 min czytania 72 komentarzy

Wiosną Erik Exposito zdobył dla Śląska Wrocław trzy bramki w dziesięciu występach w Ekstraklasie. Mało jak na napastnika i jeszcze mniej jak na najlepiej opłacanego zawodnika zespołu. Ale już się wyjaśniło, skąd taki wynik. Otóż Hiszpan, zamiast zbierać gole, zbierał dodatkowe kilogramy. A przecież robinie dwóch rzeczy naraz się nie sprawdza, wszystkie badania to potwierdzają, więc żaden profesjonalista na takie rozproszenie by sobie nie pozwolił. A już na pewno nie taki, jak Exposito.

Erik zawodowiec. A może przytył, bo regularnie najada się wstydu?

Od początku. W niedzielę Śląsk pojechał do Zabrza na mecz z Górnikiem, piekielnie ważny w kontekście walki o utrzymanie, i stary-nowy trener Jacek Magiera odsunął od zajęć z drużyną kontuzjowanego Exposito, który ma złamane dwa palce (w prawej i lewej ręce). Tak na dobry początek. Było to o tyle zastanawiające, że mimo mizernej formy Hiszpana, wciąż wspólnie z Johnem Yeboahem to najskuteczniejszy strzelec ekipy ze stolicy Dolnego Śląska (po sześć goli). O co biega?

A o to, że Exposito nie biega, bo z nadwagą o to trudno.

Exposito – dwa palce złamane. W prawej i lewej ręce. No i co mu zrobisz? Nic nie zrobisz. Przez dziesięć najbliższych dni jest całkowicie wyłączony z treningu w kontakcie z przeciwnikiem – zaczął Magiera na kanale „Prawda Futbolu”.

Exposito dostał rozpiskę treningów i limit wagi, z jakim ma się stawić w klubie. Gdzie on te treningi zrobi? Nie interesuje mnie to. Może w górach, może nad morzem, może gdziekolwiek. Dzisiaj nie chcę go widzieć w szatni. Zawodowcy mają o siebie dbać – kontynuował.

Reklama

Zawodowiec. A może właśnie Hiszpan zachował się jak zawodowiec, tylko po prostu inaczej poukładał sobie priorytety? Z jakiegoś powodu uznał, że od goli woli kilogramy i temu się poświęcił? Bo wiecie, multitasking nie działa. Według badań IQ tych, co w trakcie wykonywania zadania pozwalają się rozpraszać e-mailom i telefonom, obniża się o dziesięć punktów. Robienie kilku rzeczy naraz zmusza do cholernie intensywnego wysiłku umysłowego, który nie przekłada się na efekty, jako że brak skupienia nie sprzyja dokładności. A weź tu się pomyl w liczeniu dodatkowych kilogramów. Kurde, było cztery czy sześć? A może osiem, bo na pewno była cyfra z brzuszkiem. Tak, z brzuszkiem, ale z jednym – i sześć – czy dwoma – i osiem?

Brzuszek czy brzuszki…

Dobra, a tak poważnie, jedno jest pewne – ten Exposito stał się zbyt okrąglutki (Magiera nie podał, o ile atakujący przekroczył limit wagi). A może to po prostu pokłosie występów Śląska w ostatnich miesiącach? Bo – tak szczerze – kto by nie „spuchł”, gdyby tak często najadał się wstydu? Nawet jeśli w regularnych odstępach czasu, bo co tydzień…

Co prawda kłopoty z zaangażowaniem czy odpowiednim prowadzeniem się Hiszpana trwają od nieudanego transferu do Chin, od początku 2022 roku (np. napisał o tym na Twitterze radny miejski Andrzej Kilijanek), ale to też pasuje do tezy – od pierwszego spotkania napastnika po przymusowym powrocie z Azji (27 lutego z Zagłębiem Lubin) do dzisiaj Śląsk to najgorsza ekipa całej Ekstraklasy poza spadkowiczami i beniaminkami, a więc ekipami, które siłą rzeczy rozegrały mniej meczów od wrocławian (źródło: 90minut.pl).

Reklama

Czyli Exposito przytył, bo od ponad roku je wstyd.

W tej sytuacji jakoś można wytłumaczyć jego żądania w sprawie pensji w Rakowie Częstochowa zimą tego roku. Skoro w sierpniu 2021 w Śląsku wynegocjował 100 tysięcy złotych, a w styczniu 2023 było go więcej, to i chciał więcej (ponoć nawet 200 koła). No bo jak to, więcej Exposito za tyle samo czy – nie daj Boże! – za mniej?! Bez sensu.

I znowu poważnie, na dłużej niż na jedno zdanie – to skandal, że zawodowy piłkarz, chwilę przed 27. urodzinami, w trakcie sezonu prowadzi się w taki sposób, że trener na starcie kopie go w cztery litery za nadwagę. Przecież Exposito do rywalizacji z Górnikiem grał wszystko, co mógł (raz pauzował za nadmiar żółtych kartek). Regularnie trenował i występował, a mimo to zebrał taką nadwagę, że szkoleniowiec nie chce go widzieć w szatni. NIESAMOWITE. Mowa o profesjonalnym sportowcu, którego ciało jest narzędziem pracy. Dzięki niemu zarabia i płacą mu za to, by o nie dbał, jak taksówkarz o auto.

A najwyraźniej nie dba.

Raz, co on musi zjadać (poza wstydem, rzecz jasna, ale aż tak kaloryczny to nie jest, bo cała drużyna stałaby się ulana), a dwa, z jakim zaangażowaniem ćwiczy i gra? Odpowiedzią na to drugie pytanie jest wyliczenie Michała Zachodnego, dziennikarza Viaplay, który podał, że w ciągu ostatnich 247 minut w Ekstraklasie (trzech spotkań) Exposito łącznie wykonał 16 sprintów.

By osadzić to w kontekście – niemal 35-letni Kamil Grosicki siedmiokrotnie wiosną wybiegał więcej w jednym meczu (od 17 do 22), dwa razy tyle samo i tylko dwa razy mniej. Uwaga – 35-latek siedmiokrotnie w jednym spotkaniu zrywał się do sprintów częściej niż Exposito w sumie w trzech. Tak, tak, wiadomo, inna pozycja, ktoś pewnie próbowałby to na siłę tym wyjaśnić, tylko np. taki również prawie 35-letni Alexander Gorgon jako dziewiątka zanotował 15 sprintów przeciwko Cracovii. To żadne wyjaśnienie lenistwa Hiszpana. Specjalnie wymieniamy takich, których bez urazy można nazywać weteranami, więc motoryka i wytrzymałość teoretycznie niekoniecznie muszą być na wysokim poziomie.

I druga sprawa – w związku ze specyfiką pozycji mogłyby wynikać pewne różnice, ale, ludzie, kochani, nie takie!

Dlatego brawa dla Magiery za brak taryfy ulgowej dla Exposito i minus dla Ivana Djurdjevicia za tolerowanie bumelanctwa.

Na koniec kolejna kwestia – w tym roku widać, w jaki sposób w Śląsku profilowano napastników. Muszą się obijać, nie zdobywać bramki. Nie minęły dwa miesiące, od kiedy Caye Quintana w trakcie rozgrzewki podczas starcia Pucharu Polski z KKS-em Kalisz zaprezentował układ choreograficzno-taneczny nawiązujący do wierszyka o leniu, siedzącym na kanapie cały dzień, a tu kolejny przykład „zaangażowania”. Pierwszy za miesiąc „pracy” dostawał 70 koła, drugi – 100.

Powiedzenie „życie jak w Madrycie” traci rację bytu, a zaczyna obowiązywać „życie jak we Wrocławiu”. Bez rymu, za to równie przyjemne dla samych zainteresowanych.

WIĘCEJ O ŚLĄSKU WROCŁAW:

foto. Newspix

Rocznik 1990. Stargardzianin mieszkający w Warszawie. W latach 2014-22 w Przeglądzie Sportowym. Przede wszystkim Ekstraklasa i Serie A. Lubi kawę, włoskie jedzenie i Gwiezdne Wojny.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Ekstraklasa

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

72 komentarzy

Loading...