Reklama

Luka Jović – nieobliczalny Velde Fiorentiny

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

13 kwietnia 2023, 14:46 • 6 min czytania 6 komentarzy

Bardzo dobry na salonach europejskich, przeciętny na podwórku ligowym. Nie znajdziemy wielu piłkarzy, którzy spełniają tę dziwną zależność. Zazwyczaj jest raczej odwrotnie i wtedy możemy powiedzieć, że ktoś po prostu pęka przy większej presji, stawce rozgrywek czy widowni. W końcu inaczej gra się z Miedzią Legnica, a inaczej z Villarrealem, prawda? No, nie do końca, jeśli mówimy o Kristofferze Velde. Skrzydłowy Lecha Poznań akurat wyłamuje się z tego schematu, ale dzisiaj nie o nim, a o napastniku Fiorentiny, który z Norwegiem prawdopodobnie rozumiałby się bez słów.

Luka Jović – nieobliczalny Velde Fiorentiny

Jeszcze kilka lat temu sami rąbnęlibyśmy się w głowę, gdyby przyszło nam do głowy porównywać Velde do Luki Jovicia. Tego Jovicia, którego w 2019 roku Real Madryt wykupił z Eintrachtu Frankfurt za 63 mln euro. Gościa, którego chciało pół Europy, po tym jak załadował 27 goli w sezonie 2018/2019 – w tym 10 bramek w Lidze Europy zakończonej wówczas na półfinale z Chelsea. Chyba nie musimy mówić, że w karierze Serba wiele poszło nie tak, skoro teraz osadzamy go w veldowskim uniwersum.

Luka Jović w lidze włoskiej daje za mało, zaś w pucharach walczy o tytuł króla strzelców

Spokojnie, już wyjaśniamy. Jedno ważne podobieństwo Jovicia do Velde jest dobrym punktem wyjścia, żeby przypomnieć jego sylwetkę i sprawdzić, co aktualnie u niego słychać. No więc, mówiąc wprost – raz się powodzi, raz niekoniecznie. Z naciskiem na to drugie, jeśli uznamy, że Lukę Jovicia ściągnięto do Fiorentiny za darmo głównie z myślą o dostarczaniu bramek w Serie A. Mając ich zaledwie cztery w 25 spotkaniach (1170 minut), nie da się powiedzieć o spełnionych oczekiwaniach.

Trochę inaczej ma się sprawa w przypadku europejskich pucharów. W nich Jović do tej pory daje radę, ba, nawet jest liderem klasyfikacji strzelców – strzelił sześć goli i dołożył asystę (trafienie średnio co 81 minut). Szczególnie ważny był jego zwycięski dublet z Basaksehirem w fazie grupowej i także dublet przeciwko Bradze już w play-offach.

Brzmi znajomo? Tak, to właśnie ten serbski Velde z Fiorentiny. Być może w lidze włoskiej na niewielu osobach postać Jovicia robi wrażenie, jednak on nadal coś nie coś potrafi. Ma gen do strzelania ważnych goli, nawet jeśli nie zdobywa ich tak wiele jak w przeszłości, a najlepiej udowadnia to w Lidze Konferencji. Warto tutaj zaznaczyć, że swój dorobek w dużej części opiera na strzałach głową. Licząc wszystkie rozgrywki, tak padła prawie połowa jego goli w tym sezonie (5/11, a załapała się także jedna asysta tą częścią ciała).

Reklama

Może być zdjęciem przedstawiającym tekst

Jak Luka Jović strzela gole?

Zresztą, sami spójrzcie, jak Luka Jović strzela bramki. Przygotowaliśmy krótki przewodnik, który sztab Lecha Poznań zapewne w nieco innej formie pokazał swoim piłkarzom z linii obrony. A przynajmniej taką mamy nadzieję, ponieważ mimo niestabilnej formy to równie nieobliczalny napastnik co Arthur Cabral, inny snajper Fiorentiny.

Zdjęcie nr 1: najpierw gole w Lidze Konferencji. Konterka “Violi”, Jović dobrze ustawia się na wprost bramki, dostaje piłkę i ładuje właściwie na pustaka.

Zdjęcie nr 2: mocne dośrodkowanie Jović finalizuje bezbłędnie, gubiąc obrońcę i z niewygodnej pozycji posyłając piłkę na długi słupek.

Reklama

Zdjęcie nr 3: płaskie dośrodkowanie w pole bramkowe, Jović idealnie w tempo wychodzi zza pleców obrońcy i wślizgiem pakuje piłkę do siatki.

Zdjęcie nr 4: pokaz czujności i dobrego refleksu, czyli gol z dobitki głową prosto pod ladę.

Zdjęcie nr 5: mocne dośrodkowanie między stoperów, Jović znajduje sobie miejsce i mocnym strzałem głową strąca piłkę na długi słupek.

Zdjęcie nr 6: piłka przechodzi obok bramkarza, ale nie zmierza w kierunku bramki – Jović nie odpuszcza i z ostrego kąta wykańcza akcję.

Zdjęcie nr 7: teraz pierwszy z czterech goli w lidze włoskiej. Jedyny, przy którym Jović zalicza kilka kontaktów z piłką (przyjęcie, kilka mylących obrotów z piłką i strzał), zanim pokonuje bramkarza.

Zdjęcie nr 8: Jović dostaje podanie głową od kolegi z zespołu i od razu składa się do udanego woleja.

Zdjęcie nr 9: Jović perfekcyjnie wkleja się w linię spalonego (klatka poniżej chwilę po), przyjęciem kierunkowym odbiera prostopadłe podanie i bez większych problemów strzela bramkę.

Zdjęcie nr 10: Kolejny pokaz świetnego wyczucia przestrzeni – Jović myli obrońcę i zdąża efektownym szczupakiem skontrować piłkę w prawą stronę bramki.

Zdjęcie nr 11: dośrodkowanie z bocznego sektora, które Jović w swoim stylu zamienia na gola strzelonego głową.

Luka Jović próbuje we Florencji odkurzyć swój potencjał

Jakie wnioski można wyciągnąć z powyższych obrazków? Po pierwsze, Luka Jović zdradza po sobie, że posiada DNA wybornego strzelca o profilu typowej “dziewiątki”. Ale to już wiemy nie od wczoraj – nie trafiliśmy przecież na gościa z przypadku, a mocno zakurzonego one-season wondera, który ma czas, żeby jeszcze coś w swojej karierze udowodnić. Po drugie, Jović zazwyczaj potrzebuje zaledwie jednego kontaktu z piłką w polu karnym, żeby wyrządzić poważne szkody. Potrafi ustawić się wystarczająco dobrze względem podania od kolegi, bramki i obrońców, mimo że czasami sprawia przy tym wrażenie ociężałego. Stopklatki tego nie pokażą, ale Serb generalnie lubi zniknąć i nie udzielać się w grze zespołu, by nagle wyjść jak spod ziemi w odpowiedniej chwili. To potwierdza jego średnia liczba kontaktów z futbolówką na 90 minut: 22 w pucharach i tylko 14 w lidze.

No, dobra, ale czym jeszcze różni się Luka Jović z Ligi Konferencji od Luki Jovicia na boiskach Serie A? Przede wszystkim skutecznością, choć nie tylko:

  • zmarnowane sytuacje stuprocentowe: 3 w pucharach/7 w lidze
  • średnia liczba strzałów na mecz: 3,1/1,7
  • skuteczność: 24%/10%
  • xG: 4,72/5,40

Jak widać, różnica jest widoczna nie tylko w zdobytych bramkach, a warto jeszcze zwrócić uwagę na sposób wykorzystywania Jovicia przez trenera Vicenzo Italiano. W lidze włoskiej Serb porusza się po różnych strefach boiska, jego obecność jest bardziej rozproszona, natomiast w Lidze Konferencji zdecydowanie częściej krąży w centralnej części. Tę różnicę przedstawiają heatmapy:

Sumując, Joviciowi daleko do najlepszego stanu używalności sprzed okresu w Realu Madryt, w którym przede wszystkim podawał bidony Karimowi Benzemie. Stracił sporo czasu, ale teraz – jak sam przyznaje w wywiadach – próbuje w jakimś stopniu go odzyskać. Nie idzie mu to najgorzej, choć balansuje na cienkiej linie. W wyścigu o miano napastnika nr 1 w Fiorentinie Serb nie prowadzi, a co najwyżej zrównuje się z Arthurem Cabralem, który ma minimalnie lepsze statystyki przy podobnej liczbie minut (13 goli i 2 asysty w 1720). A zatem Jović walczy nie tylko z samym sobą, lecz także z Brazylijczykiem, który jednak szału nie robi od momentu transferu w styczniu 2022 roku. Mimo wszystko, wyższy sufit raczej ma były piłkarz “Królewskich”, więc zapewne kwestią czasu będzie jego triumf w hierarchii strzelców. A przynajmniej na to liczy “Viola”, która ściągnęła go na dwa lata z opcją przedłużenia o kolejne dwa.

Jovicia nie można lekceważyć

Najważniejsze pytanie brzmi: czy Lech Poznań w ogóle powinien Jovicia się obawiać? Cóż, skoro będzie miał do czynienia z jego pucharową wersją, na pewno tak. Nawet jeśli 25-latek jedynie wchodzi z ławki rezerwowych – co nie jest dzisiaj wykluczone, bo robił już tak 18 razy w tym sezonie – szuka swoich złotych momentów. Zresztą, właśnie jako joker strzelał bramki decydujące o zwycięstwie choćby z Salernitaną czy  Milanem. Wcześniej prowadząc żywot bogatego w miliony euro rezerwowego, doliczając przerwę na wypożyczeniu w Eintrachcie, większość wszystkich udziałów bramkowych w trzech sezonach wyrobił z ławki (8/13). Możemy się trochę pozgrywać, że to taki Velde z Florencji, jednak Miliciowi, Satce i spółce do śmiechu absolutnie nie będzie. Jeśli Jović trafi na swój dobry dzień, może być kłopot.

A jeśli zastanawialiście się, co poszło nie tak w karierze swego czasu dobrze zapowiadającego się napastnika, odsyłamy do innego tekstu na Weszło. “Luka Jović. Magnes na kłopoty i magister szans” – tam podsumowaliśmy jego nieudany rozdział w Realu Madryt.

Więcej o meczu Lecha Poznań z Fiorentiną:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
11
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
55
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Piłka nożna

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
55
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Komentarze

6 komentarzy

Loading...