To spotkanie miało być wielkim wydarzeniem dla mieszkańców Niepołomic i okolic. Z okazji meczu na stulecie klubu proboszcz okolicznej parafii przełożył nawet Wigilię Paschalną, by dopisała frekwencja zarówno w kościele jak i na stadionie. Piłkarskie święto się udało, bo gospodarze pokonali Białą Gwiazdę 2-1.
Piłkarze Puszczy dziś nie zawiedli, ale murawa na stadionie w Niepołomicach już tak. Przypominała bardziej wilcze doły, niż miejsce, gdzie zawodowo uprawia się piłkę nożną. Warunki dla obu zespołów były oczywiście takie same, ale drużyna z Krakowa ewidentnie miała problemy z odnalezieniem się w surwiwalowych warunkach. Takich, które wydaje się, że wykraczają poza przyjęte ramy, choć to kwestia subiektywna.
Puszcza – Wisła Kraków 2:1. Dwie różne Wisły
Nie skłamiemy, jeśli powiemy wam, że oglądaliśmy dwie różne Wisły. Ta z drugiej połowy bywała momentami niezdarna, ale stwarzała sobie sporo sytuacji bramkowych. A ta z pierwszej? A dajcie spokój… Chyba za bardzo skupiła się na kiepskiej murawie i przewadze wzrostu przeciwników. Brakowało jej agresji, takiego pazura zwłaszcza w bocznych sektorach, ale i tuż przed polem karnym rywala. Piłkarsko też nie olśniewała, ale to na swój sposób można zrozumieć, ale wtedy trzeba próbować sprytem. Jego jednak brakowało. Efekt? Schodziła na przerwę z dwubramkową stratą.
Nie brakowało drużynie Radosława Sobolewskiego konkretnych drzemek. Pierwsza rozeszła się po kościach, bo Rafał Boguski zagubił się w polu karnym, ale już kolejna przyniosła rzut rożny, po którym Puszcza wyszła na prowadzenie. Do główki wyskoczył Michał Koj, który zgubił Borisa Moltenisa i głową umieścił piłkę w siatce. Koszmar Wisły trwał w najlepsze. Pod koniec pierwszej połowy źle interweniował Tachi – głową wpakował się w głowę Tomasz Wojcinowicza i sędzia Lasyk po analizie przy monitorze wskazał na wapno. Do jedenastki podszedł Rok Kidrić i na dwa tempa pokonał Mikołaja Biegańskiego.
Wisła potrzebowała solidnego wstrząsu w szatni i zmiany podejścia.
I po przerwie wyszła odmieniona. Wciąż nie grała idealnie, ale nareszcie więcej z gry miał Luis Fernandez, kilka groźnych strzałów z daleka oddał Bartosz Jaroch, pojawiały się wrzutki, była też gra kombinacyjna, więc obserwowaliśmy pewną różnorodność.
Puszcza – Wisła Kraków 2:1. Moltenis grał na dwa fronty
Wisła szybko zdobyła gola kontaktowego. Było przy nim sporo przypadku, bo Alex Mula po prostu wstrzelił piłkę w pole karne i ta odbiła się od głowy Moltenisa, który w ten sposób po części odkupił winy za swoje błędy i wystawianie sympatyków swojego klubu na potężny stres. Bo to nie jest tak, że Francuz pomylił się dziś tylko raz. W drugiej połowie dwa razy wystawił futbolówkę Tomalskiemu z Puszczy, który spokojnie powinien zakończyć mecz z minimum jednym trafieniem. Jego partner z obrony – Igor Łasicki – też miewał gorsze chwile. Jeszcze przed przerwą nie zrozumiał się z Biegańskim i niewiele zabrakło, by strzelił samobója. A chyba najlepszym obrońcą Wisły okazał się Rafał Boguski, gdy zatrzymał precyzyjny strzał Jakuba Serafina. Zatem Wisła w tyłach nie była dziś zbyt szczelna.
Dużo piszemy o gościach, ale wypada docenić postawę gospodarzy. Nie wygrali trzech punktów na loterii, tylko je wywalczyli. Nie jest to futbol najwyższych lotów, raczej dość prymitywna rąbanka, ale nie pierwszy raz okazała się efektywnym narzędziem. Bardzo dobry mecz rozegrał Wojciech Hajda. Nie pękał w trudnych chwilach i zaliczył mnóstwo udanych interwencji. I tak jak uosobieniem Wisły był nierówny Moltenis, tak w przypadku Puszczy właśnie upierdliwy i skuteczny w swoim działaniu Hajda.
W takich właśnie okolicznościach zawodnicy Puszczy nie tylko sprawili, że Wisła Kraków nie wygrała ósmego meczu z rzędu, ale również pokonali ją po raz drugi w tym sezonie. W rundzie jesiennej wygrali w Krakowie 3:2, teraz u siebie 2:1, więc pomimo zmian trenerów w krakowskim zespole nadal mają na niego patent.
Puszcza Niepołomice – Wisła Kraków 2:1 (2:0)
M. Koj 25′, R. Kidrić 45’+ 10 – B. Moltenis 52′
WIĘCEJ O PIERWSZEJ LIDZE:
- Wszystko zdawało się sprzyjać. Dlaczego Ruch nie zagra z Wisłą na Stadionie Śląskim?
- GKS Tychy przedstawił nowego inwestora. Pytań wiele, odpowiedzi mniej
- „Bogdanka” i Górnik Łęczna. Nowy właściciel celuje w Ekstraklasę i budowę lubelskiej dumy
Fot. 400mm.pl