Ostatni konkurs sezonu w Planicy przyniósł dalekie loty, a także… hojne oceny sędziów. Oglądaliśmy – w teorii – najlepszą stylowo próbę w karierze Kamila Stocha, który otrzymał cztery “dwudziestki”. Oglądaliśmy też znakomity skok Piotra Żyły w drugiej serii, który zanotował 241.5 metrów. Bohaterami dnia byli jednak Timi Zajc – triumfator niedzielnych zawodów – a także Stefan Kraft. Austriak zapewnił sobie małą Kryształową Kulę, pokonując Halvora Egnera Graneruda.
Jeśli mamy wejść w rolę malkontentów – musimy też wspomnieć, że ani razu dzisiaj (ani też wczoraj oraz przedwczoraj) poczuliśmy, że rekord świata faktycznie jest w Planicy do pobicia. O ile jeszcze kilka lat temu skoki w okolicach 250 metrów faktycznie się zdarzały, tak w ten weekend ani Kraft, ani Zajc czy Granerud nie zdołali przekroczyć nawet… 245 metrów. Ostatecznie zatem najefektowniejszy lot ostatnich dni należał do przedskoczka. Bo Ernest Prislic zaliczył (nieustane) 249 m.
Cóż, wszystkiego mieć nie można. Ale trzeba przyznać, że akurat dzisiejszy konkurs oglądało się naprawdę dobrze.
Jedna dziesiąta!
Mówimy tu przede wszystkim o drugiej serii. Warunki dopisywały, ale nie na tyle, żeby jury czuło się zobligowane do obniżenia belki. Wykorzystał to choćby Halvor Egner Granerud (237 m i awans z 24. na 13. miejsce), a także Polacy, którzy mieli nieco gorsze pierwsze próby. Aleksander Zniszczoł skoczył 235.5 m (rekord życiowy!), Kamil Stoch 231.5 m (jak wspomnieliśmy – dostał kapitalne noty), a Piotr Żyła aż 241.5 m. Ostatecznie jednak Biało-Czerwoni nie byli w stanie awansować nawet do pierwszej dziesiątki – bo świetnych skoków oglądaliśmy naprawdę sporo.
Zwycięstwo przypadło Timiemu Zajcowi. Słoweniec zanotował “tylko” 234 m, ale z belki obniżonej na życzenie trenera o trzy stopnie. Dodane punkty pozwoliły mu wyprzedzić dwóch faworytów: Anze Laniska (242 m) oraz Stefana Krafta (235 m). Choć warto zaznaczyć, że nad kolegą z reprezentacji Timi miał zaledwie… jedną dziesiątą przewagi. Manewr z obniżeniem wysokości rozbiegu nie po raz pierwszy okazał się strzałem w dziesiątkę.
22-latek mógł świętować, podobnie jak Kraft. Austriak miał absolutnie fenomenalną końcówkę sezonu, praktycznie nie schodził z podium żadnych zawodów. Udało mu się też to, co wydawało się niemożliwe. Granerud wygrał pierwsze trzy konkursy lotów w tym sezonie. Ale małej Kryształowej Kuli nie otrzyma. Na samym finiszu w tej klasyfikacji wyprzedził go właśnie Stefan. I cóż, zasłużenie, proszę państwa.
Długi, długi sezon
Pierwszy konkurs sezonu miał miejsce na początku listopada, a ostatni w kwietniu. Trzeba przyznać, że skoki narciarskie w rywalizacji 2022/2023 towarzyszyły nam wyjątkowo długo. Teraz wszystko dobiegło jednak już końca. Najlepszym skoczkiem sezonu został Granerud, dla którego to już druga Kryształowa Kula. Drugie miejsce w klasyfikacji generalnej przypadło Kraftowi, a trzecie Laniskowi – który sam nie ukrywał, że gdyby nie problemy rodzinne Dawida Kubackiego, to on znalazłby się na podium.
A jak ostatnie kilka miesięcy widział szkoleniowiec Polaków, Thomas Thurnbichler?
– To był udany sezon. Mieliśmy swoje lepsze oraz gorsze dni, ale wydaje mi się, że drużyna wróciła na swój wysoki poziom. Ja też nabyłem sporo doświadczenia. Lepiej się znamy, mogliśmy zbudować plany również pod kątem przyszłego sezonu. Spodziewaliśmy się kilku miejsc na podium, ale ostatecznie wszystko wyszło jeszcze lepiej, niż przewidywaliśmy. Mój ulubiony moment sezonu? Na pewno złoty medal mistrzostw świata Piotra Żyły, a także brąz Dawida Kubackiego. Ale tak naprawdę każdy moment, w którym nasz zawodnik staje na podium jest wyjątkowy, i trudno wyróżnić jeden – opowiadał przed kamerami TVN-u.
Pozostaje nam zgodzić się z trenerem. Trzeba przyznać, że po bardzo nieudanym w wykonaniu Biało-Czerwonych sezonie 2021/2022, wcale nie musieliśmy patrzeć na przyszłość optymistycznie. A Austriak udowodnił, że stara gwardia ma jeszcze trochę paliwa w baku.
Fot. Newspix.pl