Reklama

Ekstraklasa wraca z najważniejszą dotychczas kolejką w 2023 roku

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

31 marca 2023, 12:44 • 9 min czytania 21 komentarzy

Lider kontra wicelider tabeli. Bezpośrednia konfrontacja rywali walczących o podium. Starcie dwóch drużyn ze strefy spadkowej i dwóch innych, które z nimi sąsiadują. Derby na Śląsku. Ekstraklasa po przerwie reprezentacyjnej serwuje nam kolejkę napakowaną meczami, na które ciężko kręcić nosem.

Ekstraklasa wraca z najważniejszą dotychczas kolejką w 2023 roku

Zamknięcie walki o tytuł, albo wręcz odwrotnie — rozpalenie emocji na nowo. Niemalże oficjalne pożegnanie Miedzi Legnica z ligą, albo pomieszanie szyków rozpędzonej wiosną Koronie Kielce. Potencjalne ucieczki i zjazdy, które mogą sprawić, że jeszcze kilka stołków trenerskich zacznie się chybotać. Tak będą wyglądały najbliższe trzy dni w Ekstraklasie.

Na ligowym podwórku widzieliśmy już wiele, ale kolejki, która może przynieść tak wiele ważnych odpowiedzi, nie doświadczyliśmy od dawna.

Zapowiedź 26. kolejki Ekstraklasy, przewidywalne składy

=

Zagłębie Lubin — Warta Poznań (piątek, 18.00)

Zaczniemy jednak na spokojnie. Co prawda w Lubinie nie do końca możemy jeszcze mówić o spokoju, bo chociaż w tabeli za rundę wiosenną ekipa Waldemara Fornalika jest szósta, to oglądając się za siebie, wciąż widzi pędzący pociąg. Natomiast patrząc przez pryzmat obecnej serii gier, mecz na Dolnym Śląsku nie porwie nas już na wstępie.

Reklama

Pewnie cmokniemy nad Łukaszem Łakomym.

Zapewne pochwalimy kunszt taktyczny Dawida Szulczka.

A potem zajmiemy się czymś innym. Oczywiście nie przesądzamy z miejsca, że będzie to paździerz. Równo dwanaście miesięcy temu Warta wygrała w Lubinie 4:0, natomiast Zagłębie to zespół, który najgorzej radzi sobie przed własną publicznością. Na Dolnym Śląsku w tym roku stuknęli tylko Miedź. Pozostałe trzy mecze przegrali.

Piast Gliwice — Górnik Zabrze (piątek, 20.30)

Jan Urban Welcome To Górnik Zabrze Może Utrzymamy Się W Lidze Danza Kuduro Remix. Na Śląsku postawili na włoski model klubu, czyli zwolnij trenera, zatrudnij nowego i zastąp go starym. Urbanowi można się dziwić, że po upokorzeniu, jakie spotkało go przed startem sezonu, zdecydował się pomóc Górnikowi. Ale sam zainteresowany mówi wprost:

Reklama

– Nie zapomniałem, jednak trzeba ratować klub przed spadkiem.

Debiut w nowej-starej roli przypada akurat na derby z Piastem Gliwice. A tak się składa, że obydwa śląskie zespoły walczą o ligowy byt. Nie oznacza to, że sceny, które obejrzymy na boisku pseudoboisku w Gliwicach przyćmią legendarne już derbowe starcie, w którym na murawę srały konie.

Ale może być blisko.

Ciekawostka dotycząca tego meczu jest taka, że Górnik Urbana rok temu trzykrotnie grał z Piastem Gliwice. Raz nawet przeczołgał nas aż do rzutów karnych. Przeczołgał to właściwe słowo, bo zabrzanie w tych trzech spotkaniach, przez okrągłe 300 minut, nie zdołali strzelić ani jednego gola. Mało tego: w ligowych grach zaliczyli tylko trzy celne próby. Tyle że wtedy w ataku szalał Piotr Krawczyk.

Dlaczego Piast Gliwice ma tak słabą frekwencję?

Korona Kielce — Miedź Legnica (sobota, 15.00)

Pytanie o to, czy Miedź Legnica spadnie z ligi, zdążyło zamienić się już w pytanie „kiedy Miedź Legnica spadnie z ligi?”. Oficjalnie, bo matematyczne szanse na utrzymanie być może nadal są, ale nie ma sensu ukrywać, że legniczanom machamy już chusteczką na pożegnanie. Inna sprawa, że nawet praktycznie spuszczona poziom niżej Miedź może jeszcze namieszać. Na przykład w Kielcach.

Korona wiosną jest w top pięć ligi. Trzy ostatnie mecze? Dwa zwycięstwa i remis. Miedź w tym czasie zdążyła zebrać baty nawet od Lechii Gdańsk.

NAWET OD LECHII GDAŃSK.

Wszystko to zgrywa się w idealny scenariusz na zastosowanie logiki Ekstraklasy. Pytanie tylko, czy Miedzi będzie się jeszcze chcieć? W teorii wygrana mogłaby zmniejszyć dystans do ostatniej bezpiecznej pozycji, w praktyce zespół z Legnicy na boisku nie wygląda jak drużyna, która walczy o ligowy byt. Korona wręcz odwrotnie: zaangażowaniem aż kipi. Dla Kamila Kuzery zwycięstwo z Miedzią byłoby kolejnym sygnałem, że pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej jest możliwe.

Legia Warszawa — Raków Częstochowa (sobota, 17.30)

Hit weekendu, bez dwóch zdań. Kibice z Warszawy wciąż żyją nadzieją, że straty do Rakowa Częstochowa można odrobić, mimo że to zespół niemal nieomylny. Wygrana w bezpośrednim starciu zmniejszyłaby różnicę do sześciu punktów. Porażka w zasadzie zamknie walkę o tytuł. A przecież Legia punktuje tak, że absolutnie nie ma powodów do wstydu. W poprzednich latach jej 52 punkty na tym etapie dawałyby:

  • 21/22 – fotel lidera i punkt przewagi
  • 20/21 – drugie miejsce (Legia miała wówczas 53 punkty) i pięć punktów przewagi
  • 19/20 – fotel lidera i dziewięć punktów przewagi
  • 18/19 – fotel lidera i dwa punkty przewagi
  • 17/18 – fotel lidera i cztery punkty przewagi

Wystarczy, żeby pokazać, jak kozacki sezon gra Raków Częstochowa. Prawdę mówiąc, nawet wygrana Legii jakoś wybitnie nie zachwieje wiarą w tytuł dla „Medalików”, ale na pewno sprawi, że kwestia mistrzostwa będzie otwarta przez dłuższy czas. Że w grę wejdzie element psychologii i trzymania ciśnienia.

Jeśli chodzi o wątki poboczne, najwięcej do wygrania meczem w Warszawie ma Kosta Runjaić. Po pierwsze dlatego, że w Szczecinie wyrobił sobie markę szkoleniowca dobrego, ale też utwierdził nas w przekonaniu, że jego zespół ma problem w najważniejszych momentach i najtrudniejszych meczach. Po drugie dlatego, że on sam ma zawstydzający bilans konfrontacji z Markiem Papszunem.

Zwycięstwo, dwa remisy, cztery porażki. W tym ostatnia – 0:4. Wstrzymanie czy też zatrzymanie mistrzowskiego marszu Rakowa pozwoliłoby mu wziąć rewanż na trenerze tej drużyny.

Lechia Gdańsk — Śląsk Wrocław (sobota, 20.00)

Derby najgorzej zarządzanych klubów w Ekstraklasie? W tym przypadku lepiej byłoby postawić na formułę znaną z włoskiego Trofeo TIM i rywalizację trójki drużyn, żeby nie zabrakło miejsca dla Górnika Zabrze, ale duet Lechia i Śląsk i tak solidnie reprezentuje dziadostwo rodem z naszego piekiełka. Zespół montowany bez ładu i składu, z trzema trenerami w trakcie sezonu i notorycznymi kłopotami finansowymi. Klub będący spalarnią publicznych pieniędzy, kopalnią absurdów.

Żeby podkreślić to, jak wielki chaos panuje w obydwu drużynach, wystarczy krótkie porównanie kadry trenerskiej. Jak już wspomnieliśmy,  Lechia w tym sezonie miała trzech szkoleniowców. Tymczasem Śląsk zatrzymał się na jednym, ale i tak płaci trzem.

Ale ekipę żeście zmontowali…

Odkładając jednak na bok partactwo w zarządzaniu i tak dostaniemy mecz przyciągający uwagę. Głównie z powodu tego, że Lechia jest zagrzebana w strefie spadkowej, a Śląsk rękami i nogami broni się przed osunięciem się w tabeli. Zespół z Wrocławia wchodzi w bardzo istotny dla siebie okres. W ciągu miesiąca zmierzy się z rywalami będącymi albo niżej w ligowej stawce (Lechia, Górnik), albo w podobnej do siebie sytuacji (Piast, Radomiak). Potknięcie będzie dla nich oznaczało coraz poważniejsze tarapaty.

Lechia jednak nie może czuć się pewniej – za tydzień gra z Jagą, jednak później czekają ją jeszcze m.in. trzy spotkania z czołówką tabeli. Jak kiedyś punktować, to teraz.

Kim jest David Badia, nowy trener Lechii Gdańsk?

Wisła Płock — Radomiak Radom (niedziela, 12.30)

Wisła i Radomiak zdefiniują, czy posiadanie 32 punktów na tym etapie sezonu to sytuacja komfortowa, czy jednak nie za bardzo. Nie ma co ukrywać, że obydwa zespoły są w stosunkowo niezłym położeniu. Poduszka dzieląca je od strefy spadkowej jest spora, jednak i w Płocku, i w Radomiu zdają sobie sprawę, że bufor bezpieczeństwa szybko może zacząć się kurczyć, dlatego +3 po najbliższym weekendzie pozwoliłoby złapać oddech.

Ta narracja dotyczy zwłaszcza drużyny z Radomia, która może i nie zagląda śmierci w oczy, ale terminarz ma taki, że nie ma czego zazdrościć – Raków, Cracovia (wyjazd), Lech, Śląsk (wyjazd), Piast, Warta (wyjazd), Widzew, Pogoń (wyjazd). Jak wyliczył profil „Piłkarskie Statystyki”, jest to najtrudniejszy rozkład jazdy w lidze.

Tymczasem „Zieloni” są już po trzech porażkach z rzędu, więc w Radomiu robi się gorąco. Plusem z perspektywy drużyny Mariusza Lewandowskiego jest jednak to, że w Wiśle nie zagra Dominik Furman, a wieść niesie, że problemy zdrowotne dopadły także Rafała Wolskiego, którego występ długo stał pod znakiem zapytania.

Jeśli Radomiak nie wykorzysta tej sytuacji, to już naprawdę ciężko stwierdzić, kiedy będzie zdolny wygrać jakiś mecz.

Cracovia — Widzew Łódź (niedziela, 15.00)

Jani Atanasov, Patryk Makuch, Jakub Jugas. Cracovia to zespół, który w najbliższej kolejce będzie najbardziej osłabiony. Niezbyt dobre wieści dla Jacka Zielińskiego, który mógłby dopaść Widzew Łódź i zrównać się z nim punktami. Z drugie strony „Pasy” przyzwyczajone są już chyba do problemów kadrowych. Niedawno nie zabrały na ławkę żadnego ofensywnego zawodnika, co i rusz urazy oraz „urazy” zgłasza Jewhen Konoplanka.

Z drugiej strony zespół z Krakowa zmierzy się z wiosenną edycją Widzewa, czyli też nie ma sensu przesadnie robić w portki. Łodzianie idą szlakiem beniaminka, który jesienią zamiata ligę, wiosną zaś wyraźnie zwalnia i ciuła punkty bez przesadnego rozpędu.

Remis, remis, remis. Wygrana. Remis, porażka, remis, porażka. Tak wygląda komplet wyników łodzian w 2023 roku. Żaden to powód do wstydu, w końcu to tylko beniaminek. Radomiak rok temu notował niemalże identyczne wyniki (jeśli Widzew przegra, ugra w dziewięciu spotkaniach dokładnie tyle samo punktów) i bez problemu zajął miejsce w górnej części stawki. Widzew zapewne zrobi to samo.

Lech Poznań — Pogoń Szczecin (niedziela, 17.30)

Trójka to motyw przewodni meczu Lecha Poznań z Pogonią Szczecin. Obydwa zespoły walczą o trzecie miejsce w tabeli i dzielą je trzy punkty. Kolejorz w pucharach przynosi nam dumę. Ligę z międzynarodowymi rozgrywkami też łączy całkiem nieźle. Natomiast w meczu z Pogonią Szczecin może jeszcze poprawić to wrażenie. Znacznie przybliżyć się do finiszu na podium, którego przecież potrzebuje, żeby utrzymać ciągłość mniejszych lub większych sukcesów na krajowym podwórku.

Po drugiej stronie Pogoń, klub drepczący w miejscu. Nie takim złym miejscu, trzeba dodać, bo w końcu daje ono szansę gry w pucharach i walki o podium. Jens Gustafsson mimo wszystko potrzebuje momentów, które pozwolą sądzić, że Pogoń nie jest tylko „najlepsza z pozostałych”, a faktycznie może rywalizować z czołową trójką. W tym sezonie Szwedowi ich brakuje.

  • remis z Lechem
  • trzy porażki z Rakowem, bez strzelonej bramki
  • remis z Legią Warszawa

Spotkanie w Poznaniu da mu idealną okazję do pokazania, że nie taka Pogoń słaba, jak ją malują. Z drugiej strony to jednak Poznań. Twierdza Kolejorza w pucharach, miejsce, gdzie Lech wygrał cztery z pięciu ostatnich spotkań. Coś czujemy, że i tym razem fanom Pogoni zostanie tylko rozczarowanie. I to niekoniecznie z powodu awantury o bilety.

Stal Mielec — Jagiellonia Białystok (poniedziałek, 19.00)

Jedno jest pewne – nie dało się wymyślić bardziej poniedziałkowego spotkania w 26. kolejce Ekstraklasy niż mecz Stali Mielec z Jagiellonią Białystok. Najgorszy zespół w lidze wiosną kontra jeden z najnudniejszych w całej stawce. Starcie ligowych wstydziochów – jednym głupio było zwolnić trenera, ale się przełamali. Drudzy nadal mają opory i co weekend stawiają ultimatum w stylu:

– No, no, jak teraz nie wygrasz, to nie ręczę za siebie. A nawet jak wygrasz to też nie ręczę.

Po czym i tak nie zmienia się nic, jak w kawałku Slums Attack. Niemniej jednak po poniedziałkowym starciu tytanów coś faktycznie może drgnąć, a przynajmniej na to liczą jedni i drudzy. Czy to efekt nowej miotły, czy też ostatnie podrygi starej, zarówno w Mielcu, jak i w Białymstoku wtorkowy poranek będzie przyjemniejszy w przypadku wygranej.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

fot. FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

21 komentarzy

Loading...