Reklama

Lijewski przejmuje kadrę! Czy drużyna szczypiornistów znowu będzie wielka?

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

29 marca 2023, 12:04 • 5 min czytania 18 komentarzy

Za mało doświadczony w roli trenera. Zamiast niego selekcjonerem powinien być ktoś znany, z zagranicy. Oto dwa argumenty, które najczęściej padały przeciwko Marcinowi Lijewskiemu w kontekście wyboru szkoleniowca reprezentacji Polski. Z oboma zupełnie się nie zgadzam. Uważam, że dzisiejsza decyzja ZPRP jest na tę chwilę optymalna. Dlaczego?

Lijewski przejmuje kadrę! Czy drużyna szczypiornistów znowu będzie wielka?

Po mistrzostwach świata rozmawiałem nieoficjalnie z kilkoma kadrowiczami. Odniosłem wrażenie, że każdy z nich szanuje dotychczasowego selekcjonera Patryka Rombla za ogrom pracy włożonej w rozwój reprezentacji, ale też, że nie bardzo wierzą, że z tym kapitanem za sterem można jeszcze odbyć niesamowity rejs. Czuć było, że zawodnicy potrzebują nowego rozdania, charyzmatycznego lidera, który w trudnych chwilach zmotywuje ich do boju. Lijewski bez wątpienia jest takim facetem. Od kiedy pamiętam nie gryzł się w język, także… w trakcie meczów.

– To jest jakieś porno! Ja nie wiem, jak to nazwać. Gwiazdeczki sobie chodzą po boisku, podania piękne, ale zapomnieliście, że trzeba w piłkę ręczną grać. Dupę w troki i jedziemy – gdy piłkarze ręczni Górnika “stanęli” podczas spotkania z Zagłębiem Lubin, Marcin tak podsumował ich podczas przerwy na żądanie, co wychwyciły telewizyjne kamery.

Zawodnicy pokornie słuchali tych słów, bo wiedzieli, że opierdziela ich facet, którego naprawdę szanują, ponieważ w tym sporcie osiągnął w rywalizacji klubów niemal wszystko. Dwa razy wygrał Bundesligę, uważaną za najmocniejszą ekstraklasę świata. Raz triumfował w Lidze Mistrzów, trzy razy miał zawieszane na szyi złoto za mistrzostwo Polski. A to tylko niektóre z jego sukcesów. Mało? To dodajmy, że dwa razy sięgał z kadrą po medale mistrzostw świata, srebrny i brązowy, będąc jednym z liderów tej drużyny. Jeśli ktoś taki cię mobilizuje, nawet w dosadny sposób, to raczej się nie obrażasz, tylko słuchasz i starasz się wyciągać wnioski. 

Wspomniany Rombel, którego pracę naprawdę cenię, nie miał takiej charyzmy, o osiągnięciach nie wspominając. Oczywiście zawodnicy szanowali jego zapał do roboty, ale też zdawali sobie sprawę, że dowodzi nimi facet, który całe życie grał w MMTS-ie Kwidzyn, a jedyny mocny klub, jaki prowadził, to Motor Zaporoże. Ciężko, żeby to robiło wrażenie na gwieździe PSG Kamilu Syprzaku i kilku innych utytułowanych grajkach, takich jak chociażby Piotr Chrapkowski czy Arkadiusz Moryto.

Reklama

Gdyby jeszcze z czasem przyszły wyniki, to mimo tego pewnie “kupiliby” w 100 procentach trenera. Bo przecież w piłce ręcznej nie brakuje szkoleniowców, którzy nie mieli wybitnej kariery na parkiecie, a radzą sobie na ławkach fenomenalnie. Kilka przykładów z brzegu: Jordi Ribera (Hiszpania), Bennet Wiegert (SC Magdeburg), Jason Siewert (Fuechse Berlin), Maik Machulla (Flensburg). Niestety, Rombel nie poszedł w ich ślady. Starał się jak mógł, ale koniec końców na imprezie docelowej zawiódł. 

Z Lijewskim sytuacja będzie wyglądać inaczej – liderzy reprezentacji już przed pierwszym meczem potraktują go jako równego sobie. A młodzi będą pełni respektu do niedawnej gwiazdy światowych parkietów. Wypada mieć nadzieję, że Marcin pójdzie w ślady innych wybitnych w przeszłości zawodników, którzy znakomicie odnaleźli w nowej roli. Do tego grona zaliczamy m.in. Talanta Dujszebajewa (Industria Kielce), Momira Ilicia (Veszprem), Nikolaja Jacobsena (Dania) czy ex-kolegę Marcina z HSV Hamburg Guillaume’a Gille’a (Francja). 

Jak na razie na ławce pokazał się moim zdaniem z bardzo dobrej strony, choć należy pamiętać, że nie dane mu było pracować w naprawdę mocnym klubie. Wybrzeże Gdańsk i Górnik Zabrze – to dwie ekipy, które prowadził “Szeryf”. W tej pierwszej, w której od lat się nie przelewa, udało mu się odmłodzić zespół, a co za tym idzie wypromować kilku zawodników, takich jak Kamil Adamczyk, Adrian Kondratiuk czy Paweł Salacz. Na spektakularne wyniki nie było co tam liczyć, nie pozwalał na to skromny budżet zespołu z Trójmiasta. 

Na Śląsku “Lijek” zajmował kolejno trzecie, czwarte i piąte miejsce w PGNiG Superlidze. Dwukrotnie wybierano go wówczas szkoleniowcem sezonu, wszyscy zachwycali się tym, jak wspaniale rozwinął umiejętności Szymona Sićki do którego poprzedni trenerzy nie potrafili dotrzeć, mimo jego wielkiego potencjału.

Marcin wyleciał z tego klubu jesienią zeszłego roku, zwolniony przez właściciela klubu Bogdana Kmiecika. Środowisko przyjęło tę decyzję z niesmakiem. Na Twitterze uruchomił się między innymi Bertus Servaas z Industrii Kielce, prywatnie… dobry znajomy właściciela Górnika: “To jest choroba polskiego sportu. Kiedy nie idzie coś, od razu zwolnienie trenera. Głupota kompletna. Marcin pokazał, że daje radę”. Także Kamil Syprzak zasygnalizował na tym portalu, że nie rozumie decyzji sternika zabrzan.

Reklama

Lijewski sprawdził się więc w roli szkoleniowca, ma w niej też dużo większe doświadczenie niż Bogdan Wenta kiedy obejmował kadrę w 2004 roku. I już choćby to zbija argument malkontentów uważających, że kadrę powierzamy człowiekowi bez odpowiednich referencji. Marcin je posiada. Jeśli dorzucimy do tego wspomnianą osobowość i to, że jako zawodnik przeżył bardzo dużo, nie rozumiem dlaczego mielibyśmy oddawać tę kadrę w ręce obcokrajowca. Szczególnie, że ZPRP nie byłoby stać na trenera z absolutnego topu. Brać kogoś średnio rokującego z zagranicy tylko dlatego, że nie jest Polakiem? Bez sensu. To już lepiej postawić na swojego człowieka, znającego PGNiG Superligę od podszewki. I wiedzącego, jak pracują najlepsi na świecie. Bo przecież Lijewski mistrzów miał wspaniałych, że wspomnę choćby o Kencie-Harrym Andersonie, który prowadził go we Flensburgu, czy Martinie Schwalbie, trenerze HSV Hamburg. Marcin współpracował też w Orlen Wiśle Płock ze znakomitym Manolo Cadenasem. Podglądanie takich tuzów przez lata niewątpliwie wpłynęło na jego trenerski poziom.

Lijewski nie będzie mieć czasu, żeby sprawdzić kadrę w sparingach, od razu wystartuje z grubej rury. 27 kwietnia Polska zagra na wyjeździe w eliminacjach do ME z Włochami, trzy dni później zmierzy się u siebie z Łotwą. Ten mecz odbędzie się w Ostrowie Wielkopolskim, który jest dla Marcina wyjątkowym miejscem – to właśnie tu rozpoczynał sportową karierę, w Ostrovii.

Na Euro 2024 powinniśmy się spokojnie zakwalifikować, w grupie poza wspomnianymi zespołami jest jeszcze Francja, a do turnieju wchodzą dwie najlepsze ekipy. Gdybyśmy jakimś cudem nie znaleźli się jednak pośród nich, jest jeszcze jedna furtka – cztery drużyny z ośmiu grup z trzecich miejsc również pojadą do Niemiec, a więc kraju, w którym Marcin spędził lwią część swojej kariery. I w którym Polska w 2007 roku zdobyła wicemistrzostwo świata…

Oczywiście, dziś na taki wynik nie mamy szans. Lijewski musi skupić się na tym, aby zbudować solidną ekipę na europejskim poziomie, która będzie w stanie regularnie grać w ćwierćfinałach dużych imprez, a więc osiągać to, co nie udało się na ostatnich MŚ Romblowi. Uważam, że jest w stanie to zrobić, a o najważniejszych wyzwaniach, które czekają go w nowej roli, napiszę tu Wam niebawem.

KAMIL GAPIŃSKI

Fot. Newspix.pl

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

18 komentarzy

Loading...